Może bywa zmorą kierowców, jednak organizatorzy Masy Krytycznej w Polsce nie muszą się obawiać oskarżeń o działalność polityczną, inaczej jest na Białorusi. Dmitrij Polijenko, który 29 kwietnia stanął na czele kolumny rowerzystów w Mińsku trafił za kratki, teraz w areszcie czeka na proces.
Młodego mińszczanina milicja zatrzymała 29 kwietnia za rzekome niepodporządkowanie się funkcjonariuszom. Współorganizowana przez niego Masa Krytyczna, w której wzięło udział kilkudziesięciu rowerzystów nie spodobała się stróżom prawa z Mińska. Na prospekcie Zwycięzców kolumna została zatrzymana przez funkcjonariuszy drogówki, którzy uznali przejazd za nielegalne zgromadzenie i nakazali rozjechać się.
Kilku rowerzystów spisano, dwaj z nich -Dmitrij Polijenko i Stanisław Konowałow zostali oskarżeni o stawianie czynnego oporu milicji i przewiezieni do aresztu śledczego na Wołodarce w Mińsku. Konowałow został wypuszczony następnego dnia, ale musiał podpisać zobowiązanie, że nie wyjedzie z kraju.
Jak informuje radio „Svaboda”, Dmitrij Polijenko po 11 dniach spędzonych w areszcie KGB został przewieziony do aresztu w Żodino. Rowerzyście grozi 6 lat więzienia.
Według świadków, chłopak nie sprzeciwiał się mundurowym, próbował jedynie wstawić się za rowerzystą, którego bił milicjant.
Tymczasem okazało się, że jeden z uczestników „masy” Maximilian Bojczenko złożył pozew przeciwko milicjantowi, który bił go podczas zatrzymania. Nie wiadomo jednak, czy skarga nie zostanie odrzucona przez prokuraturę.
Kresy24.pl
1 komentarz
lola
9 maja 2016 o 12:46co to za masa w Polsce, niech staną rowerami na 10 godzin i zablokują, a wtedy zobaczymy