„Nasza Europa sięga od Atlantyku po Ural, a nie od Waszyngtonu do Brukseli” – oświadczyła Marine Le Pen na zjeździe francuskiej prorosyjskiej partii Front Narodowy. Przywódczyni FN została w niedzielę ponownie wybrana na szefową partii. „Marine na prezydenta!” – skandowali jej zwolennicy.
Na zjeździe partii w Lyonie pojawili się w sobotę reprezentanci kremlowskiej partii Jedna Rosja: deputowany Andriej Isajew i zastępca szefa Komisji Spraw Zagranicznych Rady Federacji Andriej Klimow. Jak bumerang powraca idea Związku Europy i Rosji.
Front Narodowy i jego szefowa popierają Rosję Władimira Putina, krytykują zachodnie sankcje nałożone na Moskwę i zapewniają: Jesteśmy niesłusznie oskarżani o antyeuropejskość, ale my jesteśmy za Europą. Tyle, że widzą to tak: „Nasza Europa sięga od Atlantyku po Ural, a nie od Waszyngtonu do Brukseli”.
Za sprawą takiej deklaracji Marine Le Pen na europejskie salony powróciła pełnym głosem idea wyrażona w artykule rosyjskiego eksperta ds. polityki zagranicznej Siergieja Karaganowa, który kremlowska „Rossijskaja Gazieta” opublikowała 9 lipca 2010 roku pod znamiennym tytułem „Związek Europy i Rosji – ostatnia szansa?”.
Karaganow, doradca wszystkich kolejnych przywódców Rosji poczynając od Gorbaczowa, stwierdził wówczas, że „główny interes jednoczący Europę i Rosję leży w sferze geopolityki i geoekonomii”.
Rosji – pisał Karaganow – jeśli nie zjednoczy się z Europą, grozi rola najpierw surowcowej, a potem i politycznej kolonii Chin.
Jeszcze gorzej miałyby się rysować, według Karaganowa, geopolityczne perspektywy „zmęczonej z powodu rozszerzenia” Europy, w której na skutek przyjęcia zasad wspólnej polityki zagranicznej osłabieniu uległa rola dużych państw europejskich, a nie zwiększyła się rola Europy jako całości.
„Bez zjednoczenia Europy z Rosją w świecie przyszłości ton będą nadawać USA i Chiny. Ale taki dwubiegunowy świat z ogromną liczbą nowych, konkurujących ze sobą graczy będzie z definicji skrajnie niestabilny. Trójkąt USA, Chiny, Zjednoczona (z Rosją) Europa mógłby uczynić go bardziej stabilnym” – twierdził w 2010 roku Karaganow.
„Rosja się nie cofnie. Trzeba uznać jej interesy”
Cztery lata później (wrzesień 2014) Karaganow już nie chce „trójkąta” z USA i Chinami? Chce natomiast dla Rosji szacunku i uznania jej interesów. W publikacji w „Financial Times” pisze tak:
„Zachód nie jest dziś pewnym siebie sojuszem, który ogłosił się zwycięzcą zimnej wojny. To poruszające się bez celu, pogrążone w problemach ekonomicznych stado, które zgubiło własne wartości moralne. Ameryka i jej sojusznicy decydowali kiedyś o przyszłości, ale na początku ery Azji pozwolili jej się wymknąć im z rąk. Ich największym osiągnięciem była globalizacja, którą teraz niszczą przy pomocy sankcji”.
Według Karaganowa, Putin przestudiował lekcje historii i jest gotowy podnieść Rosję z kolan. „Rosja się nie cofnie. To jest dla nas sprawa życia i śmierci” – podkreślił Karaganow i ostrzegł, że „trwały pokój w Europie być osiągnięty jedynie przez wzajemny szacunek i uznanie obustronnych uzasadnionych interesów”.
W „podnoszeniu Rosji z kolan”, „uznawaniu jej interesów”, „budowaniu pokoju” i niedopuszczeniu, aby stała się „kolonią Chin”, mają Władimirowi Putinowi pomóc prokremlowscy politycy w Europie – tacy jak Marine Le Pen. Ale czy tylko ona?
Kresy24.pl
5 komentarzy
MiraS
1 grudnia 2014 o 16:19Ma kobitka zajoba. Ale to po tacie.
ltp
1 grudnia 2014 o 17:27Głupim kacapom wydaje się , źe są pępkiem świata, a w rzeczywistości są, wrzodem
trzeba odpłacic
1 grudnia 2014 o 17:47zaraz tam europa chce , lepinda dostała 10 czy 40 euro kredytu z kremla to teraz musi odpłacić
Woland98
1 grudnia 2014 o 17:58Propagnda amerkańsko żydowska.
Papay
17 lutego 2015 o 15:14Penisiara żre za dużo żab i ślimaków..Stąd te jej halucynacje..Jeszcze parę lat, a muzułmany zweryfikują ją negatywnie..Tzn. wielki zbiorowy gwałt zakończony bolesnym zgonem na centralnym placu Paryża.