
Fot: TSN.ua
Niektórych trzeba doszkolić, ale wielu ma wojnę w małym palcu.
W szeregach armii ukraińskiej walczy już ponad 2 tysiące najemników z Kolumbii i wciąż przyjeżdżają kolejni. W większości są to doświadczeni weterani kolumbijskiej armii, sił specjalnych i policji, ale są też ochotnicy bez żadnego doświadczenia wojskowego – donosi Die Welt.
Ameryka Łacińska stała się w ostatnim czasie głównym źródłem najemników do armii ukraińskiej – pochodzi stamtąd około 40% wszystkich żołnierzy z zagranicy, którzy wstąpili w jej szeregi by walczyć z Rosją. Ich napływ jest tak duży, że powstały już całe kompanie złożone niemal wyłącznie z nich.
Armia kolumbijska jest największa w Ameryce Południowej, a z racji nieustannej walki z lewacką partyzantką, napięcia na granicy z Wenezuelą i uganiania się po dżungli za zbrojnymi bandami handlarzy narkotyków – także najbardziej doświadczoną. Wielu przeszło szkolenia pod okiem amerykańskich instruktorów. Jest więc z kogo wybierać.
Początkowo kryteria naboru najemników z Ameryki Południowej były bardzo wysokie – przyjmowano wyłącznie byłych wojskowych z dużym doświadczeniem, ale z czasem wymagania obniżono. “Teraz z Kolumbii, czy Brazylii przyjeżdża wielu bez żadnego doświadczenia” – przyznaje ukraiński dowódca ps. “Muzykant”, który zajmuje się ich szkoleniem.
37-letni Oliver z Kolumbii mówi, że wstąpił do armii ukraińskiej po tym jak zobaczył werbunkowe wideo w mediach społecznościowych. To już jego drugi kontrakt, za pierwszym razem odsłużył pół roku, a teraz postanowił jeszcze sobie dorobić, skuszony pensją 3 tys. euro miesięcznie, nieporównanie większą, niż zarobki wojskowych w jego kraju. “A poza tym podoba mi się tu” – przyznaje.
Jego kolega Martinez również czuje się na wojnie “jak ryba w wodzie”. Planuje, że za zarobione pieniądze kupi w Kolumbii dom dla swojej rodziny.
Motywacja finansowa oczywiście decyduje, ale “Muzykant” stara się też uzmysłowić swoim żołnierzom, że walczą o coś więcej, co ma wpływ na losy całego świata, a nie tylko dla pieniędzy. Z jakim skutkiem? Trudno powiedzieć, ale na razie chętnych mu nie brakuje.
Wielu zawodowych najemników z Ameryki Łacińskiej wie, że jeśli wpadną żywcem w ręce rosyjskie, to zmiłowania nie będzie. “Nawet jeśli zostawią cię przy życiu, to już nie będzie takie życie, żebyś chciał dalej żyć. Nie zamierzam tego sprawdzać na sobie” – mówił niedawno jeden z nich, weteran z Timoru Wschodniego, który walczył też w Bachmucie.
Czytaj więcej o najemnikach z Ameryki Południowej: Niespodziewane źródło żołnierzy dla Ukrainy! “Śmierć lepsza, niż ruska niewola”.
Zobacz także: Nagły manewr! Zrobili desant śmigłowcowy w Pokrowsku (WIDEO).
KAS










Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!