Rosyjskie embrago na import żywności z UE i USA uderzyło po kieszeni zwykłych Rosjan. Największa sieć handlowa X5 Retail Group podniosła ceny ryb, owoców i warzyw o ponad 20%. Inne sieci informują o wzroście cen od 20% do 36%. Russkoje Morie podniosło ceny ryb dwukrotnie – donosi „Kommersant”. Drożeje żywność w Petersburgu i na Syberii. Na rynkach pojawia się kontrabanda z krajów UE.
Na bazarach i w sklepach Petersburga ziemniaki podrożały prawie dwukrotnie. Na razie nie widać natomiast tu wzrostu cen innych warzyw czy owoców. Z kolei ceny ryb podskoczyły średnio o 30%, wieprzowiny, wołowiny i drobiu o 20%. Podrożało zarówno mięso wcześniej sprowadzone z Zachodu, czy obecnie z Białorusi jak i rodzimych rosyjskich producentów.
W Omsku ceny zaczęły rosnąć jeszcze przed wprowadzeniem sankcji – donosi „Nowaja Gazieta”. Mleko i sery podrożały wtedy o 12%, wieprzowina i wołowina o 15%. Eksperci oceniają, że jest to skutek wprowadzenia putinowskiej Unii Celnej, zgodnie z którą nie wolno sprzedawać na rynkach mięsa domowego uboju. Wcześniej pokrywało część potrzeb tego regionu. Po wprowadzeniu sankcji ceny w Omsku rosną jeszcze szybciej.
Wzrost cen zapowiedziano już w Okręgu Chanty-Mansyjskim – właśnie nadeszła informacja w tej sprawie od dostawców z Moskwy. Podrożeć mają zarówno wyprzedawane zapasy produktów wcześniej sprowadzonych z Zachodu, jak i te rodzimej produkcji.
Natomiast w najdalej wysuniętym na zachód Obwodzie Kaliningradzkim władze postanowiły demonstracyjnie pokazać, że wzrostu cen nie będzie i nakazały placówkom handlowym masowe wyprzedanie wszystkich zapasów wcześniej sprowadzonej żywności. W wyniku tego – w odróżnieniu od całej Rosji – ceny żywności w Kaliningradzie spadły!
Po promocyjnych cenach można tu kupić norweskiego łososia, litewskie parówki, polskie twarogi, kiełbasy i pomidory, włoskie winogrona, hiszpańskie brzoskwinie i nektarynki, duńskie krewetki, łotewskie cukierki i kwas. Co będzie kiedy zapasy się skończą – nietrudno przewidzieć, tym bardziej, że – jak się okazało – w wyniku sankcji zabraknie m.in. 40% konserwantów do produkcji rybnej.
Cenowe prognozy dla całej Rosji są pesymistyczne. Jak pisze „Niezawisimaja Gazeta”, najbardziej wzrost cen mogą odczuć najbiedniejsze rodziny, które jeszcze przed sankcjami wydawały na żywność 40% domowego budżetu. Rosyjskie władze już wprowadziły listę 40 podstawowych artykułów spożywczych, których ceny zamierzają „monitorować”, aby uniknąć spekulacji. Na naradzie z udziałem największych rosyjskich sieci handlowych wicepremier Dworkowicz zagroził im więzieniem i zaapelował o wstrzymywanie wzrostu cen – pisze RBK Daily.
Niewykluczone, że jest to wstęp do centralnego regulowania cen w Rosji, wzorem Białorusi. Co jednak ciekawe, Białoruś właśnie zaczyna rezygnować z regulowania cen szeregu artykułów spożywczych, gdyż deficytowe kołchozy nie są już w stanie zarobić nawet na własne utrzymanie.
Białoruś może okazać się jednak beneficjentem rosyjskich sankcji – będzie mogła sprzedawać Rosji zarówno własną produkcję, jak i kontrabandę z Zachodu w opakowaniach białoruskich. Białorusini boją się jednak, że Rosjanie którzy już wcześniej wykupywali żywność ze sklepów w przygranicznych miastach, obecnie całkowicie „wyssą” tańsze produkty z białoruskich sklepów.
Kresy24.pl / newsru.com, Kommersant, Nowaja Gazeta, Niezawisimaja Gazeta, Izviestia, RBK Daily
6 komentarzy
Roman Salamonczyk
13 sierpnia 2014 o 12:09😉
Karol Surdy
13 sierpnia 2014 o 12:14ceny w góre to poszły na Ukrainie
tomek
13 sierpnia 2014 o 14:41Brawo Putin, oby tak dalej, wkrótce będą korę żreć jak w Korei.
Pszemek Sobstyl
13 sierpnia 2014 o 15:01Kaliningrad a gdzie to?
kindzal
14 sierpnia 2014 o 07:54Krolewiec, odwieczne polskie miasto. Czekamy na propolskich separatystow!
wrednota91
14 sierpnia 2014 o 08:50akurat w obwodze kaliningradzkim to maja najmniej powodow do zmartwien moga jezdzic na zakupy do trojmiasta olsztyna elblaga maja blisko