Kontroler ruchu lotniczego, który 25 maja br. miał skłonić pilota samolotu linii Rynair lecącego na trasie Ateny-Wilno do wylądowania w Mińsku, zniknął bez wieście. Jego znajomi twierdzą, że najprawdopodobniej opuścił Białoruś wraz z rodziną.
Na pokładzie tego samolotu – przypomnijmy, znajdowali się opozycyjny dziennikarz Roman Protasiewicz i Sofia Sapieha, oboje są teraz zakładnikami reżimu Łukaszenki. Po incydencie, uznanym przez Zachód za „państwowy terroryzm”, UE i USA zaostrzyły sankcje wobec Mińska.
Kilku znajomych Olega Gałegowa, czyli kontrolera ruchu lotniczego, który 25 maja sprowadził samolot linni Ryanair na lotnisko w Mińsku potwierdziło anonimowo „Naszej Niwie”, że nie pojawia się w pracy od czerwca. Mężczyzna usunął swoje konta na portalach społecznościowych i na początku lipca wyjechał na wakacje, po których już nie wrócił.
„Szefowie nie poinformowali nas o niczym oficjalnie. Ale nie martwię się o niego szczególnie, bo myślę, że po prostu zabezpieczył się, odszedł. Jest dobrym specjalistą, bez problemu znajdzie pracę w każdym kraju. Głos na opublikowanym nagraniu z incydentu Rynair należy do niego” – mówi pracownik „Belaeronawigacji”.
Zastępca dyrektora generalnego „Belaeronawigacji” Iwan Gerłowski najpierw powiedział, że Gałegow od czerwca przebywał na urlopie, ale rzekomo nic nie wiedział o jego zniknięciu i zwolnieniu.
Oleg Gałegowa jestGruzinem. W młodym wieku wyjechał na Białoruś, poznał Białorusinkę Annę, która przebywała w jego okolicy w podróży służbowej. Mężczyzna pracował na lotnisku w Mińsku od 2010 roku.
Jeden z jego kolegów powiedział dziennikarzom, że Gałegow prawdopodobnie pojechał do swoich krewnych w Gruzji.
prac. ba za Nasza Niwa
1 komentarz
Antoni Kosiba
1 sierpnia 2021 o 23:26To bardzo przypomina „zniknięcie” pracowników kontroli ruchu na lotnisku Smoleńsk Północny, którzy mieli dyżur 10 kwietnia 2010 roku rano. Aha: poprawnie po polsku jest „reżym”, a nie „reżim”.