Marszałek z Brzeżan
Trudno byłoby uznać Edwarda Rydza-Śmigłego za postać nieznaną lub zapomnianą. Zwłaszcza że nadal wywołuje spory historyków, którzy dyskutują nad decyzjami militarnymi i politycznymi marszałka Polski i Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych w roku 1939. Polemika toczy się o to, czy miał rację, wydając rozkaz po 17 września, by nie atakować sowieckich najeźdźców, i czy słusznie postąpił, decydując niewiele później o ewakuacji polskiego rządu do Rumunii.
Znana jest powszechnie biografia Rydza-Śmigłego jako polityka, konspiratora, oficera i wreszcie jako pierwszej osoby Rzeczypospolitej. Niewiele osób jednak wie, że jego życie prywatne wcale nie zapowiadało tak oszałamiającej kariery. A już zwłaszcza wojskowej, człowieka rozmiłowanego w sztuce, którego część życiorysu tonie w domysłach i tajemnicach. Człowieka toczącego walkę z samym sobą, ze swoimi pasjami, patriotycznymi obowiązkami i zwykłymi, ludzkimi namiętnościami.
Zakręty i zwroty
Wiadomo, że urodził się 11 marca 1886 roku w Brzeżanach, niewielkim miasteczku powiatowym w województwie tarnopolskim. Na świat przyszedł jako nieślubne dziecko pochodzącego z rodu wiejskich kowali spod Wieliczki Tomasza Rydza, żołnierza 7 pułku ułanów armii austriackiej, i córki listonosza z Brzeżan Marii Babiak. Rodzice małego Edwarda pobrali się dopiero dwa lata po jego narodzinach, a powodem tego opóźnienia miały być kłopoty finansowe. Sytuacja uległa zmianie, gdy ojciec przyszłego marszałka Polski awansował na plutonowego, co wiązało się z godnym wynagrodzeniem. Do dzisiaj toczą się spory historyków, jak zakwalifikować status rodziny Edwarda –jako chłopską czy zubożałą szlachtę.
Dzieciństwo chłopca nie należało do łatwych. Został wcześnie osierocony, ojciec zmarł tuż po ślubie, pracująca ponad siły matka osiem lat później. Dziesięciolatkiem zajęli się dziadkowie, krótko. Im też się nie przelewało – Jan Babiak dorabiał jako dozorca w miejscowej rzeźni. Niebawem Edward trafił pod skrzydła zamożnej, inteligenckiej rodziny dr. Tadeusza Uranowicza.
Niedoszły artysta
Uranowiczowie traktowali go jak własnego syna, zapewnili mu dobrą edukację. W Cesarsko-Królewskim Wyższym Gimnazjum w Brzeżanach w roku 1905 Edward zdał maturę. Już w gimnazjum przejawiał talent artystyczny, malując pejzaże i karykatury. Dlatego rozpoczął studia na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych.
Był uczniem Leona Wyczółkowskiego i Teodora Axentowicza. Niewykluczone, że pod taką opieką artystyczną i on mógł kiedyś stać się znanym malarzem. Mógłby, gdyby nie jego zainteresowania społeczne i polityczne, które pojawiły się już w czasie nauki w gimnazjum.
Mieszkańcy Brzeżan widzieli jednak w młodym Edwardzie przyszłego artystę. Wspomagali go, jak np. burmistrz Stanisław Schaetzel, który uzdolnionemu młodzieńcowi sfinansował namalowanie na fasadzie miejscowego kościoła ormiańskiego fresku przedstawiającego Matkę Boską.
Talenty i pasje
Przełomowym dla młodego artysty stał się rok 1908 i wstąpienie do Związku Walki Czynnej, gdzie urzekły go idee piłsudczykowskie. Porzucił studia na ASP (które jednak później ukończył) i przeniósł się na Wydział Filozoficzny Uniwersytetu Jagiellońskiego. Trzy lata później trafił do koszar Cesarsko-Królewskiego 4 Dolnoaustriackiego Pułku Piechoty Wielkiego Mistrza Zakonu Krzyżackiego w Wiedniu, gdzie odbył obowiązkową, roczną służbę wojskową. Odtąd rozpoczęła się jego przygoda z wojskiem i działaniami na rzecz niepodległej Polski. Używał pseudonimów: Śmigły, Tarłowski i Adam Zawisza; ten pierwszy przylgnął do jego nazwiska nierozerwalnie.
Wśród jego wielu talentów na uwagę zasługiwał również reporterski. Edward Rydz prowadził przez jakiś czas miesięcznik „Strzelec”, gdzie swoje materiały podpisywał pseudonimem Śmigły.
Szybka kariera wojskowa spowodowała, że w już grudniu 1914 roku, będąc majorem, stanął na czele 1 Pułku Piechoty. Czas w okopach, gdy przeciwnik nie atakował, żołnierze spędzali na grze w piłkę. W rozgrywkach brał udział również ich dowódca, który tak się rozmiłował w tym sporcie, że do końca życia pozostał wiernym kibicem piłkarstwa.
Nie była to jedyna pasja Rydza-Śmigłego. Należały do niej również polowania.
W dwudziestoleciu międzywojennym bardzo popularne były łowy na dzikie kaczki, urządzane w Tarnawatce należącej do rodziny Tyszkiewiczów. Jan Tyszkiewicz tak wspominał wizyty marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego: „(…) któren żadnego polowania nie opuszczał, ale życiem darował wiele kacząt, bowiem był kiepskim strzelcem – pudłował na prawo i lewo”.
Wielka miłość
Nic w życiu marszałka nie przebiegało prosto i łatwo. Dotyczyło to także jego wielkiej miłości – Marty Thomas, pochodzącej z Żytomierza, którą poznał w Kijowie. Też działała w konspiracji na rzecz niepodległej Polski. Miała wówczas męża, ziemianina z Kumanowic na Podolu, oficera carskiego Michała Zaleskiego. Z Rydzem-Śmigłym byli razem od jego wizyty w Kijowie, aż do wybuchu II wojny światowej, gdy Marta wyjechała do Monte Carlo, a Edward ewakuował się z rządem do Rumunii.
Po wielu perypetiach i w konspiracji marszałek wrócił do kraju. Już nigdy nie spotkał się z miłością swojego życia, którą powszechnie uznawano za jego żonę, chociaż nikt nie potwierdził, że uzyskała rozwód z Zalewskim. To kolejna tajemnica życia Rydza-Śmigłego, jak się okazało nie ostatnia.
Tajemniczy zgon
Zmarł w nocy z 1 na 2 grudnia 1941 roku w Warszawie, po ciężkiej chorobie, na atak serca. Jadwiga Maxymowicz-Raczyńska, wdowa po generale Władysławie Raczyńskim, u której Rydz-Śmigły się ukrywał, zgłosiła władzom okupacyjnym śmierć Adama Zawisza, rzekomo znajomego jej matki.
Pogrzeb zorganizował w konspiracji Związek Walki Zbrojnej, który pochował marszałka na Starych Powązkach jako Adama Zawiszę. Dopiero w roku 1994 na grobie umieszczono tablicę z prawdziwym imieniem i nazwiskiem Rydza-Śmigłego. Wydawałoby się, że to koniec historii. Ale czy rzeczywiście?
Nieżyjący już historyk i dziennikarz Dariusz Baliszewski twierdził, że marszałek zmarł w zupełnie innych okolicznościach. Miał umrzeć w Otwocku w połowie 1942 roku i zostać pochowany na miejscowym cmentarzu. Jan było naprawdę, pozostaje na razie zagadką.
Tekst i zdjęcia ATK
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!