Zmiana granic okręgów wyborczych na Litwie osłabiła siłę polskich głosów w zapowiedzianych na 14 października wyborach parlamentarnych. Ale Polacy i tak chcą zwiększyć liczbę swoich przedstawicieli w litewskim Sejmie.
Największy na Litwie rejon wileński, w którym 61 proc. mieszkańców stanowią Polacy, mógł mieć dwa okręgi wyborcze. Jednak został rozbity na pięć i połączony z innymi regionami, w których większość stanowią Litwini. Taką decyzję Komisja Wyborcza uzasadniła… zmianami demograficznymi.
Czy Polacy są w ten sposób w wyborach dyskryminowani? Według przewodniczącego Akcji Wyborczej Polaków na Litwie Waldemara Tomaszewskiego wskazuje na to fakt, że w Kownie, gdzie tradycyjnie zwyciężają litewscy konserwatyści, jest osiem okręgów z minimalną liczbą wyborców (po około 30 tys.). Tymczasem w Wilnie i na Wileńszczyźnie, gdzie od lat zwycięża AWPL, wszystkie okręgi wyborcze są maksymalnie duże i liczą po 45 tys. osób.
– Oznacza to, że w Kownie 90 tys. wyborców, podzielonych na trzy okręgi jednomandatowe, będzie miało trzech przedstawicieli w parlamencie, a na Wileńszczyźnie 90 tys. wyborców podzielonych na dwa okręgi – tylko dwóch — wyjaśnia Tomaszewski.
Przyjęte rozwiązania są bardzo niekorzystne dla polskiej mniejszości również z tego powodu, że znacząco osłabi się „siła” polskich głosów. Na przykład w jednej z wileńskich gmin, dołączonej do rejonu malackiego, gdzie Polacy stanowią 80 proc., po zmianach ich głos będzie praktycznie niesłyszalny, bo w rejonie malackim będą stanowić tylko 6 proc. mieszkańców.
Akcja Wyborcza Polaków na Litwie ma obecnie trzech przedstawicieli w litewskim parlamencie. Pomimo niekorzystnych zmian wprowadzonych przez Komisję Wyborczą, jest zdeterminowana wybory wygrać i poprawić ten wynik.
Kresy24.pl
1 komentarz
Юрка
15 lipca 2012 o 09:51Гэткае паскудства зроблена наўмысна