Tysiące ton ropy nie trafią na rynek, a Rosja nie wzbogaci się na ich sprzedaży. W Cieśninie Kerczeńskiej zderzyły się dwa tankwce.
Chodzi o jednostki Volgoneft 121 i Volgoneft 239. Tankowce miały zderzyć się wskutek silnego sztormu, jeden miał przełamać się na pół i zatonął.
Tankowce przewoziły tysiące ton produktów ropopochodnych. Sam Volgoneft 212 – 4300 ton ropy. Volgoneft 239 – 4000.
Wskutek katastrofy czterech mechaników zaginęło, potwierdzono też śmierć jednego z marynarzy. Media informują o ewakuowaniu przez służby 12 spośród 27 członków załogi.
Wiadomo też, że część ładunku już wyciekła do morza. Powodem katastrofy miały być błędy załogi w ekstremalnych warunkach pogodowych.
Media podają, że obie jednostki pochodzą z lat 80-tych i były przystosowane do żeglugi rzecznej, przez co ich konstrukcja miała nie wytrzymać warunków podczas sztormu.
swi/kyivpost.com,t.me/astrapress
2 komentarzy
flota cieni
16 grudnia 2024 o 06:03A ile tego złomu pływa po Bałtyku?
qumaty
16 grudnia 2024 o 08:40artykuł trochę jak z Radia Erewań, statki nie pochodzą z lat 80tych, bo zbudowano je w 1975 roku, nie mogly przewozić po 4300 i 4000 ton produktów ropopochodnych, bo maksymalna ich ładowność (to blizniacze jednostki, zbudowane w tej samej stoczni w Bułgarii) to 3140ton. Niedawno oba przeszły remont. Tym co zatonął dowodziła 26 letnia pani kapitan prosto po technikum. Przesadnie doświadczona być jeszcze nie mogła. Statek pękł prawie na pół na szwie spawalniczym, więc czy to jej błąd, jakaś niedoróbka remontowa czy ogólne zmęczenie konstrukcji trudno orzec. Drugi tankowiec osiadł tylko na mieliźnie i pewnie go odholują. Gorzej, że tylko czekać jak któryś ze starych, wysłużonych tankowców zakupionych przez rosje do przewozu ropy od greków podzieli jego los. Te zaś pływają nie gdzieśtam, a wzdłóż naszego wybrzeża.