Szokujące losy dwójki sierot, które zwyrodnialcy postanowili sprzedać handlarzom organów z Niemiec. Wcześniej dzieci były prawdopodobnie świadkami powieszenia ich matki. Policja nie kwapi się z wykryciem sprawców. Czy wstrząsająca historia Ani i małego Tymofieja znajdzie swój finał w sądzie?
Komitet Śledczy Rosji w Nowosybirsku wszczął właśnie dochodzenie w sprawie, o której szeroko piszą rosyjskie media. Chodzi o dwójkę rosyjskich dzieci, które od kilku lat mieszkały z matką – Natalią Romanienko we wsi Szałta w Kirgistanie.
Wszystko zaczęło się od nieporozumień między kobietą a jej konkubentem. Mężczyzna bił nie tylko ją, ale także 13-letnią Anię i 5-letniego Tymofieja. Pewnego dnia w szopie koło domu znaleziono powieszone ciało matki.
Wszystko wskazywało, że nie było to samobójstwo, jednak miejscowa policja z nieznanych powodów nie aresztowała konkubenta. Nadal mieszkał z dziećmi, które nie mając co jeść zaczęły żebrać. Kiedy mężczyźnie zabrakło pieniędzy na wódkę wpadł na pomysł, aby sprzedać je na organy.
Jak wiadomo taki proceder nie jest w krajach azjatyckich odosobniony – organizacje przestępcze wynajdują patologiczne rodziny lub wręcz porywają dzieci, które następnie przerzucane są do zamożnych krajów, gdzie wycina im się organy do przeszczepów.
W tym przypadku pośrednikami mieli być miejscowi Cyganie, którzy zamierzali wywieźć dzieci z kraju, a następnie odsprzedać je handlarzom organów z Niemiec. W ostatniej chwili ktoś – prawdopodobnie właścicielka domu, w którym mieszkały – powiadomił dziennikarzy.
Kiedy materiał o ich losie ukazał się w rosyjskiej telewizji, wzbudzając społeczny szok, rosyjscy dyplomaci w Kirgistanie podjęli interwencję. Nie czekając na zgodę władz zabrali dzieci do ambasady w Biszkeku. Ania była w lepszym stanie, ale mały Tymofiej z powodu wygłodzenia miał dystrofię – dyplomaci uratowali mu życie trzymając go w ambasadzie pod kroplówką.
W końcu dzieciom wyrobiono rosyjskie paszporty i w grudniu wywieziono do ośrodka rehabilitacyjnego w Nowosybirsku. Oboje są pod opieką lekarzy i psychologów. Ustalono, że mają krewnych w Nowosybirsku i w Niemczech, więc niewykluczone, że do nich w końcu trafią.
Ania praktycznie nie opuszcza młodszego brata. Ten raz po raz rysuje matkę ze sznurkiem na szyi. Jest spokojny, tylko ciągle powtarza, że „mama została przywiązana, żeby nie upadła…”. Ania mówi z kolei, że zostanie nauczycielką – „tak jak mama”.
Śledczy podejrzewają, że dzieci mogły być świadkami zabójstwa kobiety, ale na razie nie zostało to jeszcze ostatecznie potwierdzone. Tymczasem policja w Kirgistanie wszystkiemu zaprzecza – nie było żadnego zabójstwa, nie było sprzedaży dzieci na organy, a rosyjscy dyplomaci wykradli je nielegalnie.
Według strony kirgiskiej, Ania z własnej woli spotykała się z młodym Cyganem i sama wymyśliła całą historię o planowanej sprzedaży na organy.
„MSZ Kirgistanu zamierza zwrócić się do rosyjskiego ambasadora Andrieja Krućko i wicekonsul Anastasji Antonowej z pytaniem jakim prawem porwali dzieci z kraju. Jeśli wiedzieli o planowanej sprzedaży dzieci na organy to czemu nie powiadomili naszej policji?” – pyta szef wydziału do walki z handlem ludźmi MSW Kirgistanu Salamat Adyłow.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!