Tadeusz Borowski, który na własnej skórze doświadczył represji NKWD, stał się żarliwym wyznawcą komunizmu i aktywnie budował w Polsce socrealizm. Borowski był poetą, prozaikiem, publicystą, jednym z głównych przedstawicieli literatury pokolenia wojennego (pokolenie Kolumbów) i jednocześnie wielką nadzieją systemu komunistycznego PRL.
Zmarł 3 lipca 1951 roku w wieku 37 lat. Stało się to kilka dni po narodzinach jego córki. Pogrzeb odbył się w tajemnicy przed żoną, której reakcja na wiadomość o śmierci męża mogła być tragiczna. Oficjalna wersja brzmiała, że pisarz przypadkowo zatruł się gazem. Przyjaciele wiedzieli jednak, że popełnił samobójstwo. Niektórzy uważali, że dlatego, iż przejrzał istotę totalitarnego systemu komunistycznego, w którego budowę tak mocno się zaangażował.
Systemu, który zniszczył polski świat za wschodnią granicą. Jako Polak z Żytomierza Borowski na własnej skórze odczuł miłość „ojca ludów” Józefa Stalina jeszcze przed wojną, w latach 30. W 1926 roku, gdy miał cztery lata, NKWD aresztowało jego ojca Stanisława za udział w Polskiej Organizacji Wojskowej. Sąd szybko zadecydował o losie Polaka i już kilka tygodni później Borowski senior znalazł się w obozie w dalekiej Karelii, gdzie pracował przy budowie Biełomorkanału.
Matka Teofila cztery lata później została zesłana na Syberię, nad rzekę Jenisej. Osieroconym Tadeuszem zaopiekowała się ciotka, jego starszy brat Juliusz trafił do sierocińca. W 1932 roku ojca zwolniono z łagru na mocy polsko-sowieckiej umowy o wymianie więźniów politycznych. Dwóch jego synów, dziesięcio- i czternastolatek, jeden z Żytomierza, drugi z Kijowa samodzielnie dojechało do Moskwy, gdzie zaopiekowali się nimi pracownicy Czerwonego Krzyża.
Po otrzymaniu zezwolenia na wyjazd do Polski wyruszyli w dalszą podróż. Ojciec czekał na nich na granicy w Baranowiczach, skąd zabrał dzieci do Warszawy. Matce udało się do nich dołączyć dopiero w 1934 roku. Mimo wielkiej biedy panującej w domu Tadeusz uczył się w gimnazjum im. Tadeusza Czackiego. Po wybuchu II wojny światowej kontynuował naukę na tajnych kompletach. Maturę zdał w 1940 roku i rozpoczął studia polonistyczne na podziemnym Uniwersytecie Warszawskim.
Był jednym z najlepszych studentów. Na pierwszym roku poznał wielką miłość swego życia Marię Rundo, z którą niebawem się zaręczył. Wtedy też zaczęła się jego przygoda z poezją. W 1942 roku wydał zbiór debiutanckich wierszy, które sam wydrukował na powielaczu. Borowski związał się z lewicującym środowiskiem skupionym wokół miesięcznika „Droga”. W 1943 roku w punkcie kontaktowym prasy PPR, gdzie się znalazł, szukając narzeczonej, został aresztowany.
Wcześniej gestapo zatrzymało Marię. Oboje trafili na Pawiak, skąd ją wysłano do obozu kobiecego w Birkenau, a jego do sąsiedniego Auschwitz. Tam Tadeusz otrzymał numer 119 198. „U nas, w Auschwitzu…” to seria opowiadań jego autorstwa z tego okresu. Borowski w sposób bardzo realistyczny opisał w nich dzień powszedni w obozie śmierci. Tu kontynuował twórczość literacką w postaci wierszy, piosenek, kolęd i listów do Marii.
W sierpniu 1944 roku został przewieziony do obozu Natzweiler-Dautmergen koło Stuttgartu, a potem do Dachau. Po wyzwoleniu obozu przez Amerykanów przebywał w Monachium. W 1946 roku wrócił do kraju, skończył studia, ożenił się z Marią. Stał się czołowym twórcą socrealizmu, pisarstwa zaangażowanego w propagandę komunistyczną. Chwalenie zdobyczy ustroju socjalistycznego i władzy ludowej, atakowanie Kościoła, krytyka Zachodu są głównymi tematami jego twórczości, na którą w owym czasie składała się głównie publicystyka.
W 1948 roku wstąpił do Polskiej Partii Robotniczej. W 1949 roku wyjechał do Berlina Wschodniego, oficjalnie jako referent kulturalny Polskiego Biura Informacji Prasowej przy Misji Wojskowej, faktycznie zaś jako współpracownik wywiadu wojskowego. Dlaczego zdecydował się iść tą drogą, pamiętając o represjach, jakich doświadczyli jego najbliżsi? Wiosną 1951 roku UB aresztowało pułkownika Czesława Mankiewicza, przyjaciela Marii i Tadeusza Borowskich, pod zarzutem szpiegostwa. Mankiewicz był działaczem PPR z czasów wojny.
To w jego mieszkaniu gestapo zatrzymało ówczesnych narzeczonych. Tadeusz, przekonany o jego niewinności, interweniował w jego sprawie u władz. Na próżno. Nowa sytuacja przyczyniła się do głębokiej depresji Borowskiego. Żona Maria wspominała, że już wcześniej próbował odebrać sobie życie, że niedługo przed śmiercią proponował jej wspólne samobójstwo. Przeżywał głębokie rozczarowanie komunizmem, cierpiał z powodu własnego fanatyzmu, tego, że stał się częścią nieludzkiego systemu, wierząc wcześniej, że ulegnie on przeobrażeniu.
W czerwcu 1951 roku Borowski odwiózł żonę do szpitala, gdzie 26 czerwca urodziła córkę. 1 lipca przyszedł do niej, długo siedział i w którymś momencie powiedział: „Jestem okropnie dwulicowy”. To była jego ostatnia rozmowa z żoną. Wieść o śmierci Tadeusza Borowskiego wstrząsnęła środowiskiem literackim. Krytyk Jan Kott napisze po latach:
„Samobójstwo Borowskiego było wstrząsem, jaki można porównać z wcześniejszym o lat 21 samobójstwem Włodzimierza Majakowskiego. Borowski był największą nadzieją literatury polskiej wśród okrutnie przetrzebionego przez wojnę pokolenia jego rówieśników. Był również największą nadzieją komunistycznej partii, jej wyznawcą, apostołem i inkwizytorem; musiało minąć wiele lat, zanim wielu z nas zrozumiało, że był również jej męczennikiem”.
Czesław Miłosz pożegnał go wierszem „Na śmierć Tadeusza Borowskiego”, w którym, wydaje się, celnie przedstawił motywację czynu Borowskiego: „Borowski zdradził./ Uciekł tam gdzie mógł./ Przed sobą widział gładką ścianę/ Wschodu/ Za sobą mury polskie Ciemnogrodu. (…)”.
List Tadeusza Borowskiego do rodziców. Oświęcim, 21 listopada 1943 roku:
„Kochani Rodzice, Wasz już pełnoletni syn pozdrawia Was z całego serca. Uczę się poznawać życie, by umieć stawić czoła przyszłości. Sam nie zmieniłem się zupełnie. Jestem zawsze miękki i lekkomyślny. Być może jest to sprzeczność, ale z tą wielką do Was tęsknotą łatwiej jest żyć, gdyż daje ona nadzieję na powrót do domu. U nas jest także zimno i często pada, ale to nic nie szkodzi. Noce stały się już długie, tak że myślę wiele o Was, o Tuśce [narzeczona Maria] i o przyjaciołach.
Chciałbym bardzo napisać do nich osobno, mogę jednak tylko zbiorowo ich pozdrowić. Szczególne pozdrowienia ode mnie dla Staszka i Zofii. Wiem, ile trudów poświęca Zofia, żeby mi pomóc. Julek, do Ciebie tylko kilka słów: jestem Tobie bardzo, bardzo wdzięczny. U mnie wszystko w porządku. Właśnie w dniu urodzin otrzymałem dwie paczuszki (Na marginesie: do nr. 40 wszystko dobrze opakowane i w najlepszym porządku, ciasto było extra, sardynki pierwszorzędne, bardzo dziękuję za adresy). Jestem zdrów, brakuje mi tylko domu. Nie zapomnijcie napisać do Tusi na jej imieniny 8 XII, życzyć jej cierpliwości i odwagi i przesłać moje pozdrowienia dla Mamy Tuśki”.
Jan Matkowski
1 komentarz
Mazowszanin
14 lutego 2017 o 21:14W 1926 roku miał 4 lata – oznacza to jednoznacznie, że urodził się w 1922 roku. Tymczasem w 1951 roku miał 37 lat a to oznaczać może tylko urodzenie w w 1914 roku. Tyle o błędach w życiorysie skrzywdzonego przez los, a może i ze zwichrowaną osobowością.