Jak wyglądała obrona Grodna przed Sowietami w 1939 roku: walczyli żołnierze, walczyła młodzież przy użyciu butelek z benzyną. Chcemy to pokazać. Zaczęliśmy robić film dokumentalny. Trwają prace nad przygotowaniem filmu o tym najbardziej spektakularnym rozdziale w historii obrony przed najeźdźcą sowieckim. Jak często w takich wypadkach, brakuje środków finansowych na ten film. Apelujemy do Państwa o wsparcie tego projektu! – powiedział Piotr Kościński w rozmowie z Wojciechem Jankowskim w Programie Wschodnim Radia WNET.
Grodno czekało na przyjście Niemców, ale wojska niemieckie nie przyszły. Stanęły gdzieś pod Białymstokiem. Do miasta przyszli Sowieci. Dotarli tam 20 września i przez trzy kolejne dni trwała obrona miasta. Obrona, w gruncie rzeczy, nieoczekiwana. Wilno broniło się krótko. Żołnierze odeszli w kierunku Litwy. Właściwie żadne większe miasto na wschodzie Polski nie broniło się przed Sowietami, poza Grodnem. Walczyli tu żołnierze, walczyli harcerze, wałczyła młodzież. Walczyli, używając butelek z benzyną, jak później ich koledzy podczas Powstania Warszawskiego z czołgami niemieckimi.
Chcemy to pokazać i zrobić półgodzinny film dokumentalny z elementami inscenizacji. Zaangażowaliśmy grupy rekonstrukcyjne. Pragniemy stworzyć ten film do 17 września, no może do 20 – na 75 rocznicę tamtych wydarzeń, które są jednak bardzo mało znane w Polsce, nie mówiąc już o dzisiejszej Białorusi.
Mówimy o obronie grod-na w 1939 roku. Jest to jeden z najbardziej spektakular-nych aktów oporu podczas kampanii wrześniowej. Czy nie ma pan odczucia, że jed-nak ciągle za mało wiemy na temat tego aktu w dziejach Polski?
Oczywiście. Ale to z różnych powodów. Po pierwsze za czasów PRL-u w ogóle nic prawie nie mówiono o agresji sowieckiej na Polskę w 1939 roku. A minęło już tyle lat, że trudno znaleźć świadków tamtych wydarzeń. Z kolei dzisiejsza Białoruś pod rządami Aleksandra Łukaszenki traktuje 17 września i kolejne dni, jak przedstawia to oficjalna propaganda, jako dramat, ale korzystny dla Białorusi. Twierdzą, że doszło do zjednoczenia republiki Białorusi z jej zachodnią częścią, należącą przed wojną do Polski.
Pamiętajmy, że siedziba Związku Polaków na Białorusi, obecnie przejęta przez władze Łukaszenki, mieści się w Grodnie na rogu ulic 17 września i Dzierżyńskiego. Jest to bardzo symboliczne. Mało kto o tych wydarzeniach pamięta, mało kto o nich wie. Otóż nasi przyjaciele z „naszego” Związku Polaków na Białorusi zainspirowali nas i założoną przeze mnie niewielką Fundację Joachima Lelewela do stworzenia takiego filmu. Nie chodzi tu o pokazanie tego, że Polacy walczyli z Sowietami, bo pamiętajmy, że w wojsku polskim przed wojną było kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy narodowości białoruskiej. Dla wielu Białorusinów w Grodnie i okolicach, przyjście Sowietów wcale nie było czymś miłym. Oni też bronili miasta przed Sowietami. Co prawda, mało kto o tym mówi i wspomina, że była próba powstania, takiej rebelii bolszewickiej, zorganizowanej w trakcie walk. Została ona stłumiona skutecznie przez polskich żołnierzy.
Relacje z tego okresu są dość drastyczne. Mówi się, że ludność, która brała udział w tej rebelii strzelała do polskich żołnierzy?
To prawda. Na tych terenach miały miejsce jeszcze inne tego typu zdarzenia, ale próby opanowania placu Stefana Batorego, położonego w centrum miasta czy przejęcia kontroli nad miastem, zakończyły się niepowodzeniem. Polscy żołnierze byli zdecydowanie silniejsi i te działania szybko zlikwidowali. Czyli musieli walczyć na dwa fronty – z jednej strony bronili miasta przed wojskami sowieckimi, przecież bardzo skutecznie, bo dwa działka przeciwlotnicze strzelały do czołgów i niszczyły je, oprócz tego butelki z benzyną okazały się niesłychanie skuteczną bronią. Sowieci byli zaskoczeni takim oporem. Nie potrafili walczyć w mieście, nie mogli opanować tego miasta. Dopiero, gdy nadeszły większe siły, Polacy wycofali się w kierunku Litwy. Wycofało się Wojsko Polskie, a cywile zostali.
Obrona przeciwko czołgom butelkami z benzyną, w jednej relacji, z którą się zetknąłem, mówiła, że załoga czołgu nie uciekała z niego, a płonęła razem z maszyną.
To jest bardzo ciekawa historia, świadcząca, że wojsko sowieckie nie było przygotowane do ataku. Z całego szeregu opracowań i lektury książek wynika, że gdyby chcieli to Wschodnią Polskę, gdzie nie było żadnego oporu mogli zająć w dzień czy dwa. Do samego Grodna szli trzy dni. Dlaczego? Po pierwszym dniu okazało się, że zabrakło benzyny. Za mało paliwa przygotowano i trzeba było zlać ją ze wszystkich czołgów do części, żeby te mogły ruszyć dalej. Te wojska były źle dowodzone, żołnierze nie byli przygotowani. Czołgi, może poza tymi ciężkimi, nie były dobre i dawały się dość łatwo niszczyć. Oczywiście nie można było wygrać tej walki, bo Sowietów było po prostu za dużo, ale można było, przynajmniej, zapewnić spokojny odwrót w kierunku granicy litewskiej.
Przez Sowietów były tam stosowane drastyczne metody. Znany jest przypadek przywiązania młodego chłopaka Tadzika Jasińskiego do czołgu. Niestety zmarł on od postrzałów, prawdopodobnie polskich. Wiadomo też, że już po zajęciu Grodna Sowieci rozstrzeliwali tam oficerów polskich, żołnierzy, harcerzy, młodzież, jako tych, którzy uczestniczyli w walkach. Ofiar było co najmniej kilkaset.
Wśród potomków tych, którzy pamiętali obronę Grodna, istnieje pamięć o antypolskich postawach części ludności białoruskiej i żydowskiej?
Prawdą jest, że część tej ludności próbowała wzniecić tę rebelię podczas obrony miasta. Jak to zauważył historyk białoruski – panowały tam dość skomplikowane podziały. Biedniejsi Białorusini i Żydzi wspierali bolszewików. Ci bogatsi bolszewików zdecydowanie się obawiali. Tak jak i cała ludność polska, dla której to była tragedia. Te podziały istniały i agenci komunistyczni funkcjonowali. W pewnym momencie otwarte zostało więzienie, w którym osadzeni byli komuniści. Oni usiłowali działać, na szczęście bezskutecznie.
Przechodzimy to tematu filmu dokumentalnego, który ma powstać.
Ma być to film, w którym wypowiadać będą się historycy. Liczymy na wypowiedź prof. Grzelaka, który jest największym autorytetem w tym temacie. Wydał kilka książek poświeconych obronie Grodna, Wilna i zupełnie nie znanych walk pod Kodziowcami, gdzie nasi ułani – nie na koniach, ale spieszeni – starli się z sowieckimi czołgami. Prace nad filmem trwają. Największym problemem jest znalezienie środków. Mamy już sponsorów, którzy gotowi są pokryć część środków. Niestety, jakby tanio nie usiłować zrealizować film, pieniądze są jednak potrzebne.
Grupy rekonstrukcyjne są gotowe „za wikt i opierunek” wziąć udział w zdjęciach, to też wymaga środków. Potrzebny jest sprzęt, który nie jest tani i inne sprawy techniczne. Wymaga to sporych nakładów. Zbieramy w tej chwili pieniądze na portalu: polakpotrafi.pl
Poszliśmy drogą, gdy nie mamy jednego dużego sponsora, ale wielu małych, na tym portalu można znaleźć nasz projekt „Grodno 1939”. Na tym portalu za wsparcie projektu na kwotę 5 złotych można dostać podziękowanie. Wsparcie na większe sumy premiowane jest udziałem w uroczystej premierze czy udziałem w akcji na planie filmowym. Gorąco zachęcam do wspierania naszego projektu. Informacje bieżące można znaleźć również na stronie Fundacji Joachima Lelewela, gdzie informujemy o przebiegu prac i o zbiórce pieniędzy. Z małych państwa wpłat mamy nadzieję zebrać około 15 tys. złotych, które minimalnie są nam potrzebne do realizacji naszego filmu.
Tempo realizacji musi być szybkie, bo kolejna rocznica zbliża się…Właśnie. Największym problemem będzie nagranie ujęć inscenizowanych i fabularyzowanych z udziałem grup rekonstrukcyjnych, które zgłosiły chęć uczestnictwa w projekcie. Nie wiemy jeszcze gdzie będą kręcone te sceny. Nie da siępokazać wszystkiego. Problem jest z sowieckim czołgiem, bo w Polsce nie ma ani jednego egzemplarza z 1939 roku. Trzeba by ich poszukać na Białorusi, ale czy strona białoruska zgodzi się udostępnić nam tę technikę na zdjęcia u nich. Czy szukać, na przykład, w Rosji. Mam tu wątpliwości.
Było by to bardzo trudne i niesłychanie kosztowne. Musimy zrobić tak, żeby pokazać ludziom, jak to wyglądało wtedy. Choć trochę przybliżyć te walki, żeby mogli wypowiedzieć się ci, którzy wiedzą coś więcej o tych wydarzeniach. Chodzi nam o to, żeby nie tylko pokazać to dramatyczne wydarzenie sprzed 75 lat, ale zaciekawić tematem widzów.
Zamierza pan również w niedalekiej przyszłości zrealizować fi lm fabularny na ten temat?
Mamy taki projekt. Najpierw myśleliśmy o krótszym filmie, ale teraz chcę, aby był to film pełnometrażowy. Mam koncepcję i częściowo napisany scenariusz, problem jest w tym, że jeżeli na film dokumentalny potrzeba kilkadziesiąt tysięcy, to na fabularny, przy najskromniejszych kosztach – ponad milion złotych. Trzeba przekonać potencjalnych sponsorów. Temu ma służyć ten dokument, że jest to temat, który warto pokazać, że nie same walki, ale sytuację na tych terenach, sytuację narodowościową, nastroje ludności – coś czego my tu w Polsce teraz już nie doświadczamy, bo zmieniła się sytuacja. Grodno, natomiast, przed wojną, gdzie mieszkali obok siebie Polacy, Białorusini i Żydzi było całkiem czymś innym. Dla obecnej Polski wydaje się to odległe, ale warto to przypomnieć
Odczuwa Pan jako dziennikarz potrzebę pokazania Polakom tych nieznanych stron historii, jak np. losy Polaków na Marchlewszczyźnie?
Wydaje mi się to istotne po moich doświadczeniach po filmie o deportacji Polaków z Ukrainy w 1936 roku. Film ten powstał właściwie za darmo. Jeździłem z tym filmem po szkołach, pokazywałem go w różnych miejscach i pamiętam jak nauczycielka w liceum w Kaliszu powiedziała: „Uczniowie oglądali ten film i nawet nie grali na komórkach. Znaczy, że zainteresowało ich to, co zobaczyli”.
Jest to sposób, żeby pokazać i zaciekawić, bo sam wykład historyczny nie zainteresuje ludzi. Aby do nich dotrzeć trzeba znaleźć inne formy inny sposób, żeby przyciągnąć widza i zainteresować go tematem. W tym wypadku trzeba się cieszyć, że takie zainteresowanie jest.Pragnieniem autorów jest ukończenie filmu do 20 września, do 75. rocznicy obrony Grodna!
Miejsce zbiórki pieniężnej na dofinansowanie filmu: http://polakpotrafi .pl/projekt/grodno
Ponadto zapraszamy do odwie-dzenia strony Fundacja Lelewela:
https://www.facebook.com/fundacjalelewela
fanpage filmu http://klubprzyjaciolf lmugrodno1939.wordpress.com
Kurirr Galicyjski/18 lipca–14 sierpnia 2014 nr 13 (209)
3 komentarzy
Rachel
6 sierpnia 2014 o 22:25Powstaje kolejny „andropowski” film (wg zlecenia I sekretarza KCZR Andropowa) „Siemnadcać mgnowienij wiesny”.
Komu to jest potrzebne, gdy polska kultura tonie w bylejakości i niedofinansowaniu. Mistrzowie polskiej kultury umierają i nikogo nie ma na horyzoncie, abyich zastąpić.
Reasumując, powstaje kolejna chałtura.
Nie finansujcie tego.
józef III
7 sierpnia 2014 o 09:07finansujcie, finansujcie – to prawda jaką i dzisiaj jak widać ktoś chce utopić w niepamięci !
Rachel
9 sierpnia 2014 o 00:01oj, głupotę powiadasz, Józefie, bo pamięć sama się obroni. Wszystko zależy od wychowania. Od 70 lat pamiętają. Historia, Józefie, to silna sztuka! Film – NIE.