Cywilizacja to także higiena i estetyka, które dziedziczy się po poprzednich pokoleniach. A Białoruś odziedziczyła higienę i estetykę sowiecką.
Jedna z pasażerek zamieściła nagranie z białoruskiego pasażerskiego lotniska w Homlu wywołując zaskoczenie tych, którzy tam nigdy nie byli. Szczególnie godne uwagi są kadry z lotniskowej toalety. Zdumieni są też ci, którzy ostatni raz byli tam 40 lat temu. „Nic się nie zmieniło!” – pisze jeden z nich.
Białoruski reżim nazywa to lotnisko „wrotami Europy”, ale czytelnicy już okrzyknęli je „wrotami do ZSRR” i „portalem do sowieckiej przeszłości”. „Ale to już i tak postęp, bo jeszcze w końcu 90-ch na lotnisku w stołecznym Mińsku zamiast sedesów były dziury w podłodze do kucania” – napisał któryś ze starszych Białorusinów.
Na nagraniu nie czuje się zapachu, ale jesteśmy niemal pewni, że na tym lotnisku panuje tradycyjny sowiecki smród typowy w czasach ZSRR dla wszystkich lotnisk, hoteli, czy restauracji od Kamczatki po Brześć i od Archangielska po Soczi.
Wielu podróżujących na Wschód turystów przez lata zastanawiało się, czemu w całych Sowietach śmierdzi tak samo. Powód był prosty: był to zapach farby produkowanej przez jedną centralną sowiecką fabrykę i rozsyłanej do malowania obiektów publicznych w całym imperium, połączony ze smrodem starych boazerii, również niemal identycznych w całym kraju.
Jak widać te relikty sowieckiej przeszłości mają się jeszcze tu i ówdzie świetnie na Białorusi, szczególnie w obiektach państwowych, gdzie nadal nie zdołała wkroczyć prywatna inicjatywa.
Zobacz także: Koncentracja rakotwórczego benzopirenu: 2150% normy! Miłego opalania…
KAS
1 komentarz
Garfield
4 lutego 2025 o 12:01No i pójdzie siedzieć jak nic