Białoruski Internet głowi się od wtorku, jak odczytywać znaczenie prezentu ślubnego, podarowanego przez Aleksandra Łukaszenkę młodej parze w dniu ich ślubu. A może w ogóle nie warto doszukiwać się drugiego dna, tylko przesłany przez baćkę worek kartofli potraktować jak autentyczny poryw szczerości.
Obiektem rozważań użytkowników białoruskiej sieci jest worek kartofli, który otrzymała para czołowych propagandystów białoruskiego reżimu – dziennikarzy państwowej telewizji publicznej Olga Makiej i jej mąż Siergiej Gusaczenko.
«Komsonolska prawda» opublikowała we wtorek ślubne zdjęcie nowożeńców z workiem bulby zebranej z prezydenckiego pola, wraz z komentarzem obdarowanych.
Zaskoczona rzekomo dziennikarka powiedziała, że w tym najpiękniejszym dniu jej życia, prezent od prezydenta był najważniejszą a zarazem absolutnie nieoczekiwaną niespodzianką.
– W ten weekend mieliśmy masę niespodzianek od rodziny i przyjaciół, ale oczywiście najlepszą, a przede wszystkim nieoczekiwaną był prezent od prezydenta Białorusi. Pewnie wszyscy wiedzą, że w sobotę 26 sierpnia Aleksander Łukaszenka z młodszym synem Kolą oraz z najbliższymi współpracownikami zbierał ziemniaki na swoim polu. Wszyscy też pewnie znają zasadę prezydenta która brzmi: Pracujemy razem, pracujemy razem wszędzie…
– Ja na przykład już nawet len zrywałam, i zboże sierpem żęłam, a w czasie sianokosów w ubiegłym roku grabiłam siano. A w sobotę jak się okazało, miałam zrobić reportaż o wykopkach. Wcześniej oczywiście miałam i ja te ziemniaki zbierać… Prezydent oczywiście nie wiedział, że tego dnia wychodzę za mąż, więc przystępując do roboty zapytał kogoś, co jest przyczyną absencji dziewczyny z mikrofonem w jednej ręce, i z wiatrem w drugiej… Kiedy mu powiedziano, trochę się zdziwił, ale już za kilka godzin na weselu pojawił się bukiet kwiatów od prezydenta i …. worek świeżutkich kartofli! To były życzenia z jednej strony, a z drugiej sugestia – nieobecność będziesz musiała odpracować!
Dziękuję prezydentowi. To naprawdę był najbardziej niesamowity i oryginalny prezent jaki dostałam- powiedziała uradowana Makiej.
W komentarzach pod materiałem Białorusini piszą, że zdjęcie nowożeńców wywołuje w nich i śmiech i współczucie.
– A cóż mają zrobić biedacy, przecież „zapomnieć” o podarunku od „najwyższego” nie mogli. Dlatego nieszczęśnikom pozostawało tylko demonstrować niewiarygodną wdzięczność przywódcy za okazanie uwagi, – piszą w gazecie gazetaby.com.
Internauci zastanawiają się, co chciał wyrazić prezydent swoim królewskim podarunkiem.
Pojawiają się głosy, że Łukaszenka postanowił zaskoczyć wszystkich swoim poczuciem humoru, od po prostu chciał sobie zażartować z dziennikarzy.
– Wyobraźcie sobie; wesele trwa w najlepsze, goście się bawią, i nagle ktoś ogłasza przez mikrofon, że prezydent przesyła prezent. Nowożeńcy zastanawiają się: co to może być? Klucze do mieszkania, a może nowy crossover „Gilly”? (produkcja białorusko chińska) Nie, dostaniecie worek ziemniaków!
Są też inne głosy; prezent Łukaszenki to przejaw szczerości.
-Olga Makiej to osoba ze ścisłej komandy Łukaszenki, od dawna jest w polu widzenia przywódcy, osobiście uczył ją żąć sierpem, czy mógłby tak zadrwić z dziewczyny?
– A może uznał, że prezent wykonany własnymi rękami jest najcenniejszy.
-Łukaszenka najwyraźniej uważa, że demonstrując zbiór ziemniaka jest w stanie zaskoczyć swoich rodaków. Nie wziął tylko pod uwagę, że sytuacja ekonomiczna zmusza pół kraju do kopania bulby.
– Inicjatywa została podjęta. Teraz pensje będą płacić ziemniakami…
Kresy24.pl/AB
2 komentarzy
ktos
31 sierpnia 2017 o 12:47Powodem do dumy jest umiejetnosc poslugiwania sie sierpem, grabienia siana i zbierania ziemniakow. Gratulacje.
A na zgnilym zachodzie wszystko to robi jedna osoba jadac kombajnem… wstyd! Gdzie tu miejsce na ciezka ludzka prace?
Tom
1 września 2017 o 14:16W moim odczuciu – raczej żart, ale cokolwiek cieniutki – w stylu Prezydent z ludem, czy coś…