Rosyjska ofensywa i przełamanie ukraińskiej obrony w okolicach Dobropola na kierunku pokrowskim stały się możliwe dzięki znacznej przewadze liczebnej Rosjan. Jednak Ukraińcy zdołali sytuację ustabilizować, choć pozostaje ona napięta. Poinformował o tym na antenie kanału „Kiiw24” rzecznik prasowy Zgrupowania Operacyjno-Strategicznego „Dnipro” Wiktor Trehubow, komentując zaostrzenie sytuacji w ubiegłym tygodniu.
„Zgodnie z oczekiwaniami, przyczółki Rosjan zostały zlikwidowane. Zbyt mocno skupili się na marszu w kierunku Dobropola, ale takie plany okazały się nieudane. Przyczółki zostały zlikwidowane. A ich resztki są oczyszczane” – stwierdził.
Według niego, perspektywy w tej części kierunku Pokrowskiego są obecnie „optymistyczne”.
Wojskowy zauważył również, że Rosjanie starają się rozwinąć ofensywę dalej na wschód – w kierunku Konstantyniwki.
„Dlatego sytuacja jest rzeczywiście krucha. To, co wydarzyło się na kierunku Dobropole, jest wynikiem tego, że Rosjanie mieli i nadal mają przewagę w ludziach. Nie przebili się tam przez ukraińskie pozycje. Po prostu przeszli przez nie, tracąc znaczną liczbę piechoty. Ale stracą 50%, a 20% przejdzie i zajmie zagajnik leśny za tą pozycją. A potem te małe grupy łączą się, aby prowadzić bardziej aktywne działania bojowe. I właśnie tak się stało. Niestety, jest to obiektywne zagrożenie w sytuacji, gdy wróg ma tak dużą przewagę liczebną, głównie w piechocie. Nie da się utrzymać całej linii samymi dronami. A my nie mamy wystarczającej ilości piechoty” – wyjaśnił.
Według niego Rosjanie stale uzupełniają straty. „Wróg ma dużo ludzi na terenie obwodu donieckiego i stale przesuwa ich bliżej linii frontu. Co więcej, od samego początku rekrutował ich bardzo dużo. Przed wojną Pokrowsk liczył około 80 tysięcy mieszkańców. A w kierunku pokrowskim jest teraz 110 tysięcy Rosjan – to w rzeczywistości półtora raza więcej niż liczba mieszkańców samego miasta. Z taką armadą można dotrzeć nie tylko do Pokrowska, ale i do Niemecka. I oni idą na Pokrowsk” – zauważył.
Zauważył też, że Rosjanie gromadzą pojazdy opancerzone. Zapytany, dlaczego ich nie używają, odpowiedział, że są dwie możliwości – albo boją się, że zostaną zniszczone przez drony, albo czekają na moment, by przełamać ukraińską obronę.
„Skłaniam się raczej ku pierwszej opcji” – dodał.
Wyjaśnił, że ataki ze strony Rosjan nie mają końca, biorąc pod uwagę trwające negocjacje światowych przywódców w sprawie wojny na Ukrainie.
Opr. TB, youtube.com/@KYIV24live
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!