Po tym jak reżim w Mińsku przykręcił śrubę politycznym oponentom Łukaszenki i nie bacząc na konsekwencje zerwania relacji z Zachodem nadal wtrąca do więzień głównych rywali urzędującego prezydenta, głos w sprawie zabrał prezydent Litwy.
Pezydent Litwy Gitanas Nauseda na czwartkowej konferencji prasowej przypomniał dziennikarzom, że po objęciu przez niego prezydentury, Litwa podjęła decyzję o wznowieniu dialogu z Białorusią, i ta decyzja była spójna z polityką USA i Unii Europejskiej wobec Białorusi.
Nauseda podkreślił, że Litwa w relacjach z Mińskim konsekwentnie kreśliła „czerwone linie” – na przykład w kwestii ochronie praw człowieka i bezpieczeństwa białoruskiej elektrowni jądrowej w Ostrowcu na Grodzieńszczyźnie.
Ale jak powiedział prezydent, Litwa starała się pomóc Białorusi w uzyskaniu większej niezależności, suwerenności, ufając, że naprawdę szczerze do tego dąży; „Myślę, że taka polityka ma sens, ale do tego potrzebna jest jedna rzecz – tych „czerwonych linii” nie powinni przecinać”, powiedział Nauseda.
Prezydent zapowiedział, że jeśli okaże się, że białoruskie władze starają się za wszelką cenę utrzymać swój mandat, w tym ignorując przestrzeganie praw człowieka, dopuszczać się otwartego prześladowania politycznych oponentów, Wilno odstąpi od podtrzymywania stosunków z takim państwem jak Białoruś.
„My nie mamy ani moralnego, ani innego prawa do pogłębiania relacji z takim państwem” – powiedział Nauseda.
Jak informowaliśmy, do białoruskich władz płyną z całego świata apele o zaprzestanie represji wobec opozycji politycznej Aleksandra Łukaszenki. Te nasiliły się wraz z rozpoczęciem kampanii przed mającymi się odbyć 9 sierpnia wyborami prezydenckimi.
oprac.ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!