Teresa Strzelec, której od ponad miesiąca reżim Łukaszenki nie chce wypuścić z Białorusi, ogłosiła głodówkę na terenie polskiego konsulatu w Brześciu – dowiedział się jako pierwszy portal Kresy24.pl.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, Polka protestuje przeciwko bezczynności i nieskuteczności polskiego MSZ w jej sprawie. Swoją głodówkę ogłosiła na piśmie, które oficjalnie wręczyła kierownictwu polskiej placówki w Brześciu. Jak poinformował nas mąż głodującej Polki – Jarosław Strzelec, Konsul Generalna RP usiłowała w pierwszej chwili za wszelką cenę nakłonić panią Strzelec, aby nie podejmowała głodówki. Uwięziona na Białorusi Polka postanowiła jednak rozpocząć protest. – Żona nie ma innego wyjścia. Doprowadzono ją do ostateczności i będzie głodowała do skutku – mówi pan Strzelec.
Białoruskie służby celne nadal domagają się od Teresy Strzelec zapłacenia absurdalnie ogromnego cła za jej wielokrotnie mniej wart samochód, który same wcześniej zarekwirowały i sprzedały. Co więcej, anulowały jej wizę i w ten sposób uniemożliwiają jej powrót z Białorusi do Polski. Polski konsulat w Brześciu podjął pierwsze – nieskuteczne zresztą – działania w tej sprawie dopiero 10 dni po tym jak Teresa Strzelec zwróciła się do niego o pomoc. W końcu pod naciskiem polskiej opinii publicznej polscy dyplomaci wystosowali do władz białoruskich notę w tej sprawie, jednak strona białoruska na nią nie reaguje. Polski MSZ nie podjął natomiast żadnego działania na wysokim szczeblu w obronie uwięzionej Polki.
Przypomnijmy, w kwietniu 2012 r. kobieta wybrała się swoim samochodem na wycieczkę do Mińska. Jej auto zepsuło się tuż za Brześciem, więc zostawiła je w warsztacie samochodowym. Po powrocie z wycieczki, okazało się, że samochodu nie ma, bo po jego naprawie nieletni syn białoruskiego mechanika potajemnie wziął kluczyki, aby się przejechać. Zatrzymała go milicja i zamiast zwrócić auto właścicielce, przekazała je białoruskim służbom celnym. Te z kolei auto zatrzymały, oświadczając, że o jego dalszym losie zadecyduje sąd. Pod koniec stycznia zapadł wyrok sądowy, nakazujący zwrot samochodu państwu Strzelec. Kiedy małżeństwo udało się po odbiór swojej własności, okazało się, że Jeepa nie ma bo urząd celny sprzedał go jeszcze w zeszłym roku. Celnicy poinformowali panią Teresę, że musi zapłacić ogromną karę za… dopuszczenie auta do sprzedaży na terenie Białorusi, podatki i cło.
5 marca Teresa Strzelec i jej mąż pojechali na Białoruś, by wynająć adwokata. W drodze powrotnej na granicy zatrzymała ich białoruska straż graniczna, która anulowała jej wizę i tym samym uwięziła na Białorusi. Obecnie pani Strzelec od ponad miesiąca mieszka „kątem” w Brześciu w bardzo trudnych warunkach.
O rozwoju wydarzeń będziemy informować na bieżąco.
Kresy24.pl
3 komentarzy
Gienek
8 kwietnia 2013 o 12:38jeżeli wszystko co napisane jest prawdziwe wtedy jak
może urząd celny sprzedać auto jeszcze w zeszłym roku
kiedy pod koniec stycznia zapadł wyrok sądowy. I to
się dzieje w „centrum Europy”Malo władzom białoruskim uciskać swoich ludzi to zaczęli przeczepiać się do Polaków. Nie wolno o tym milczeć.
Trzeba o tum mówić co raz głośniej.
Hanna
2 czerwca 2013 o 09:51w razie iz pani potrzebuje pomocy (np, noclegi), prosze o kontakt na email filmoznawca malpa yandex.ru
bumbruk
27 lutego 2016 o 18:06polskie konsulaty wiekszosc tepe leniwe waly zra spia i biora kase