Grupy turystów po Lwowie wędrują wsłuchując się w wyjaśnienia przewodnika. Indywidualni – pilnie śledzą mapkę i wyczytują informacje z przewodnika lub telefonu.
Ale zawsze są to wędrówki po „oklepanych” historycznych miejscach. Teraz zaistniała możliwość zwiedzania naszego miasta, idąc po miejscach legendarnych: kawiarni Szkockiej, Panoramie Racławickiej, rozgłośni Radia Lwów, lub miejscach związanych ze Stanisławem Lemem, Januszem Witwickim czy Henrykiem Mosingiem. Jest to możliwe dzięki książce Jurija Smirnowa „Sekrety Lwowa”, która ukazała się w Domu Wydawniczym Księży Młyn, wydającym – jak samo podkreśla – „książki dla ludzi ciekawych”.
Niewątpliwie „ciekawi ludzie” są również bohaterami kolejnej publikacji Jurija Smirnowa, dziennikarza Kuriera Galicyjskiego, bardziej znanego czytelnikom jako autora materiałów stricte historycznych o lwowskich zabytkach. Tym razem autor, sam jako przewodnik, doszedł do wniosku, że oprowadzanie wycieczek należy urozmaicić o legendy związane z lwowskimi osobistościami, miejscami szczególnymi lub wydarzeniami, które działy się w naszym mieście. Tak zrodził się pomysł tej książki.
Wertując liczne gazety, ukazujące się we Lwowie w okresie międzywojennym, Jurij Smirnow doszukiwał się informacji znanych ogółowi, ale przedstawił je w sposób interesujący, zagadkowy, porywający. Przez tę publikację odkrywamy Lwów dla siebie pod innym kątem, nie zawsze historycznym, ale związany ściśle z lwowskimi realiami okresu międzywojennego. Możemy wyczytać tu takie fakty, o których nie wszyscy wiedzą, czy nawet kiedykolwiek słyszeli. Poznajemy tu kulisy powstania relikwii matematyków polskich – Księgi Szkockiej, która bynajmniej nie powstała w Szkocji. Możemy dowiedzieć się skąd we Lwowie wzięła się eskadra amerykańska i dlaczego na Cmentarzu Orląt są pochówki amerykańskich pilotów.
Z autorem śledzimy przebieg „procesu stulecia” – jak go wtedy określano – procesu o zabójstwo córki lwowskiego architekta Lusi Zarębianki. Autor opisuje losy Franciszka Dionizego de Velehrad Rychnowskiego, jak pisano o nim „nestora lwowskich inżynierów, który życie swe poświęcił wynalazkom, z których ostatni fluid zainteresował świat lekarski”. Nie zabrakło w książce miejsca również dla lwowskich arcybiskupów trzech obrządków: Józefa Bilczewskiego, Józefa Teodorowicza czy metropolity Andreja Szeptyckiego. Wędrujemy po Lwowie z legendarnymi batiarami czy mrozi nam krew w żyłach opowieść o lwowskim wampirze Hieronimie Cybulskim. Autor pozostawił bez odpowiedzi tajemnicę śmierci międzywojennego aktora amanta Eugeniusza Bodo. Nie będę już dalej zdradzał tajemnicy publikacji, bowiem resztę pozostawiam do wglądu „ludziom ciekawym”.
Książka jest bogato ilustrowana wyjątkowymi zdjęciami, które udało się autorowi zdobyć, a które podkreślają treść poszczególnych artykułów. Pisana jest językiem wartkim, wciągającym do tej pasjonującej lektury.
Należy tu podkreślić jeszcze jeden szczegół wydawniczy: redagowała „Sekrety Lwowa” Irena Kulesza, bardziej znana lwowskiemu czytelnikowi Gazety Lwowskiej i pierwszych edycji Kuriera Galicyjskiego pod nazwiskiem Ireny Masalskiej, nasza koleżanka redakcyjna, która pomimo wyjazdu do Polski nie zerwała kontaktów ze Lwowem i naszą redakcją. Oprócz tego publikacja ta jest polecana przez Kurier Galicyjski.
Czytelnikom tej pozycji pozostaje życzyć miłej lektury, a tym, którzy chcieliby według tej publikacji wędrować po Lwowie – miłego spaceru i nowych odkryć „Sekretów Lwowa”.
Krzysztof Szymański
Tekst ukazał się w nr 1 Kuriera Galicyjskiego 18-31 stycznia 2019
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!