Ukraińskie media piszą, że to cud, że nikt nie zginął. Trzykondygnacyjna kamienica na ulicy Łyczakowskiej pochodzi z czasów zaboru austrowęgierskiego.
Świadkowie mówią, że ściana zawalała się wczoraj stopniowo, od parteru aż po drugie piętro. Służby i okoliczni mieszkańcy obawiają się, że wkrótce zawali się też reszta budynku. Stopniowo wypadają z ruin cegły i inne elementy.
W budynku znajdowały się mieszkania z pokojami na wynajem dla turystów. Tylko kilka było na stałe zasiedlonych. W momencie zawalenia się ściany niewielu ludzi przebywało w budynku. Wszyscy bezpośrednio zagrożeni uciekli albo zostali ewakuowani, nikomu nic się nie stało.
Na miejscu pracuje straż pożarna, policja i inne służby (np. gazowe, by zapobiec wydzielaniu się gazu).
Opozycja, zwłaszcza nacjonalistyczna partia Swoboda, obwinia odpowiedzialnością mera Lwowa Andrija Sadowego. Twierdzi, że mer zdawał sobie sprawę ze złego stanu technicznego tego budynku i nic nie zrobił przez kilka lat.
Prokuratura prowadzi śledztwo w tej sprawie, pracuje też specjalna przy państwowej Służbie ds Sytuacji Nadzwyczajnych. Kamienica jest prywatna i komisja wydała już oświadczenie, że odpowiedzialność ponosi właściciel. Stanowisko to poparły władze miasta.
Kontekstem dla tego wszystkiego są też wybory prezydenckie, Sadowy (przewodniczący centroprawicowej partii Samopomoc) w nich startuje, choć raczej nie ma szans na wejście do drugiej tury. Swojego kandydata ma także Swoboda (Rusłan Koszułyński), również w zasadzie bez szans na wejście do II tury. Niemniej jednak, wynik wyborów będzie rzutować na przyszłość polityczną obu partii, tym bardziej, że jesienią wybory parlamentarne.
Jak podaje portal 112.ua, władze Lwowa niedawno ujawniły, że około 100 budynków w historycznym centrum miasta jest w złym stanie technicznym.
2 komentarzy
Piotr
16 lutego 2019 o 12:43Typowe u ukrow
observer48
16 lutego 2019 o 19:23Świadectwo kompetencji ukraińskich konserwatorów zabytków.