Przynajmniej czterech amerykańskich urzędników wyższego szczebla było do tego stopnia zaniepokojonych próbami nacisku na Ukrainę ze strony Donalda Trumpa i jego doradcy-prawnika Rudiego Giulianiego, że złożyli zażalenia doradcy prawnemu Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA Johnowi Eisenbergowi. Uczynili to zarówno przed rozmową telefoniczną Trumpa z Zełenskim 25 lipca, jak i po niej. Donosi o tym gazeta „Washington Post”, powołując się na anonimowych urzędników amerykańskich.
To nowy wątek w tzw. aferze Trumpa, w związku z którą Kongres USA chce wszcząć wobec niego procedurę impeachmentu. Charakter i terminy rozmów owych urzędników z Eisenbergiem, które dotąd nie były znane, wskazują, że sygnały ostrzegawcze były wysyłane oficjalnymi kanałami Białego Domu. I stało się to wcześniej niż sądzono. Urzędnicy podjęli swoje interwencje już przed rozmową Trumpa z Zełenskim. Wydarzeniem, które je spowodowało, było odwołanie w maju br. ambasador USA na Ukrainie Marie Jovanovic. Zbulwersowały ich także machinacje Rudiego Giulianiego dotyczące lansowania przez niego związanych z Ukrainą teorii spiskowych, jakoby administracja prezydenta Poroszenki miała zakulisowo ingerować w kampanii prezydenckiej po stronie Hilary Clinton. Czarę goryczy przelały naciski Trumpa i Giulianiego na administrację prezydenta Zełenskiego w sprawie dostarczenia materiałów kompromitujących Joe Bidena, prawdopodobnego rywala Trumpa w przyszłorocznych wyborach prezydenckich.
Po rozmowie telefonicznej Trumpa z Zełenskim te obawy nasiliły się. Zachowanie amerykańskiego prezydenta zszokowało wyższych urzędników Białego Domu, w tym Johna Boltona, doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych. On i inni starali się uzyskać zapis rozmowy, która w tym czasie została już „zabezpieczona” na serwerze z tajnymi danymi.
„Już kiedy urzędnicy słyszeli tę rozmowę w czasie rzeczywistym pojawiły się poważne obawy jej dotyczące. Już wtedy zabrzmiały dzwonki alarmowe” – opisał sytuację jeden z anonimowych urzędników, który zna rozwój sytuacji w Białym Domu po rozmowie prezydentów. „Ludzie próbowali ustalić, jak w tej sytuacji należy postąpić, jak ogarnąć tę sytuację” – dodał.
Nowe szczegóły dotyczące wydarzeń w Białym Domu wskazują, że obawy dotyczące przebiegu rozmowy telefonicznej między prezydentami USA i Ukrainy, a także dalsze wydarzenia, były ogromne, nawet dla głównych doradców Trumpa, w tym Boltona i jego zastępcy Charlesa Kuppermana. Rozmówcy „Washington Post” twierdzą, że kilka godzin po rozmowie Trumpa i Zełenskiego jej zapis tekstowy, sporządzony przez pracowników kancelarii prezydenckiej, został przeniesiony ze ogólnej sieci Białego Domu na serwer zarezerwowany dla tajnych operacji wywiadu. Według źródła gazety, prawnicy Białego Domu „nakazali” urzędnikom utajnienie tego dokumentu. W tym samym czasie urzędnicy szukali sposobu na przekazanie tego, co usłyszeli i zobaczyli. Dlatego też jeden z nich „natychmiast” poszedł do Eisenberga. Następnego dnia uczyniło tak jeszcze dwóch urzędników.
Nie wiadomo, co Eisenberg zrobił potem w tej sprawie. Jeden z urzędników powiedział, że obiecał on, że będzie „śledził” sytuację. Oznaczało to, że zamierza zbadać sprawę i prawdopodobnie przenieść ją na wyższy szczebel i poinformować o sprawie prawnika Białego Domu, Pata Cipollone. Prawdopodobnie tak się stało, i to wyjaśniałoby fakt, że Biały Dom wiedział już o wszystkich problemach związanych z rozmową Trumpa z Zełenskim, kiedy prawnik generalny CIA zaczął rozmawiać o nich z Agencją, na kilka tygodni przed złożeniem skargi przez oficera CIA.
Opr. TB, https://www.washingtonpost.com/
fot. https://twitter.com/realdonaldtrump
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!