
Fot. archiwalna: V.Szarifulin / TASS
Nie wzięli pod uwagę, że z Trumpem ten numer nie przejdzie. Aż tak naiwny chyba nie jest?
Rosyjskie władze zakwestionowały wszystkie uzgodnienia pokojowe, na które wcześniej Putin zgodził się w rozmowach z Donaldem Trumpem. Pretekstem stał się rzekomy “atak ukraińskich dronów na rezydencję Władimira Putina na Wałdaju”.
W rzeczywistości żadnego ataku nie było, Kijów temu zaprzecza, można to zweryfikować satelitarnie, nie ma relacji świadków, zniszczeń, ani szczątków dronów, ale Moskwa idzie w zaparte, że był i dlatego musi ona “zrewidować swoje dotychczasowe stanowisko w sprawie podjętych uzgodnień”. Rosjanie nie zadali sobie nawet trudu, by ten fikcyjny atak dobrze upozorować.
“W przypadku całego szeregu osiągniętych na poprzednim etapie uzgodnień i rozwiązań stanowisko negocjacyjne Rosji zostanie zrewidowane” – zapowiedział Jurij Uszakow, doradca Putina do spraw polityki zagranicznej. A dla zmiękczenia szoku sam Putin zapewnił ogólnikowo, że “strona rosyjska nadal jest gotowa pracować z amerykańskimi partnerami nad osiągnięciem pokoju”.
“Drobni kremlowscy szulerzy przestraszyli się, że zostaną zmuszeni do rozejmu i zastosowali dość toporny i chamski wymysł, żeby odrzucić wszystkie wcześniejsze obietnice” – ocenia publicysta Iwan Preobrażenskij.
Najwyraźniej ktoś w Moskwie uznał, że Putin zgodził się w rozmowach z Trumpem “na zbyt wiele” i teraz trzeba to odkręcić, by móc kontynuować wojnę. Może nawet sam Putin wierzy, że taki “atak” miał miejsce. W końcu skoro jego służby mu tak meldują, to jak ma sprawdzić? A wiadomo przecież, że od dawna utrzymują go one w “alternatywnej rzeczywistości”.
“Kremlowskie chytrusy” padły tu jednak ofiarą własnego “świetnego pomysłu”. Prawdopodobnie dlatego, że wymyśliły to zbyt szybko i nie przeanalizowały wszystkich długofalowych konsekwencji – błąd w typowo rosyjskim stylu.
Jeśli bowiem tak po prostu z dnia na dzień pod byle jakim pretekstem negujesz wszystko, na co jeszcze wczoraj się zgadzałeś, to rodzi się oczywiste pytanie: a gdzie gwarancja, że jutro nie zanegujesz w takim sam sposób z byle powodu wszystkiego, co dziś deklarujesz lub podpisujesz?
W tym momencie każde następne rosyjskie zapewnienie typu: “nigdy was nie zaatakujemy, nie mamy takich planów” traci elementarną wiarygodność i wartość negocjacyjno-medialną. Nawet jeśli dziś nie macie takiego zamiaru, to jutro możecie mieć. I wtedy zachowacie się na zasadzie: “nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi?”
Dla tych, którzy dobrze znają Rosjan i ich historię było to zawsze oczywiste, ale już dla Trumpa i części naiwnych zachodnich elit – wcale nie. A takie nagłe wycofanie się z podjętych już uzgodnień jest nie do przyjęcia zwłaszcza dla ludzi z “mentalnością biznesową”.
A poza wszystkim, cóż to za argument? Nawet gdyby taki “atak na Wałdaj” miał miejsce – choć nie miał – to przecież nadal jest wojna. Skoro rosyjskie służby wielokrotnie próbowały już zabić Zełenskiego, to dlaczego ukraińskim służbom nie wolno próbować zabić Putina?
Zobacz także: “Wojna przywróciła mi sens życia”. To czemu własnych synów na nią nie wysłałeś? (WIDEO)
KAS









1 komentarz
TL
30 grudnia 2025 o 12:13kacapy z kremla nie mają prawa (usun. – etyka)
to opetani degeneraci wladni bogactwa za cene zycia innych