
Collage / fot: Allestate
Gdy Putin zajmował się “denazyfikacją”, jego poddani ulegli depopulacji.
Demografii nie da się zagłuszyć patriotycznym śpiewem. Jak wynika z najnowszego raportu Rosyjskiej Akademii Gospodarki Narodowej na zlecenie rządu, aż 129 małych rosyjskich miast znika właśnie z mapy z powodu wyludnienia.
Mieszka w nich jeszcze ok. 3,4 mln osób, ale z roku na rok coraz mniej, przez ostatnią dekadę ubyło 315 tysięcy. Łącznie w Rosji jest 1120 miast, co oznacza, że już teraz zniknie ich blisko 12 procent – zauważa The Moscow Times.
Najgorzej jest z dawnymi przemysłowymi miastami na północy, sztucznie “pompowanymi” w czasach sowieckich. Opuszczone osiedla górnicze, upadłe centra hutnictwa i zapomniane miasteczka w tajdze. Nie mają już ani sił, ani szans na przyciągnięcie jakichkolwiek inwestycji – wynika z raportu.
Władze lokalne, o ile jeszcze w ogóle istnieją, przyznają, że nie ma już pieniędzy na remonty domów, wodociągów, gazociągów, mostów i dróg, więc z każdym rokiem ośrodki te są coraz bardziej odcięte od świata. Czasem zdesperowani mieszkańcy łatają jeszcze dziury własnymi rękami – dosłownie.
Rozpadająca się infrastruktura, brak lekarzy, nauczycieli, pracowników komunalnych, zanik transportu i telekomunikacji – wszystko to sprawia, że rosyjska prowincja w coraz szybszym tempie przekształca się w nieco apokaliptyczny krajobraz postindustrialny.
Na liście “pierwszych do odstrzału” są takie miasta jak Wierchnij Tagił (obwód swierdłowski), Trubczewsk (briański), Inta (Komi), Kiem i Miedwieżjegorsk (Karelia), Torżok (obwód twerski).
Ale zagrożone są też peryferia względnie bogatszych regionów, jak Roszal pod Moskwą, Ocha na Sachalinie, Porchow pod Pskowem, Zawołżje w obwodzie niżniegorodzkim, czy Nolinsk w kirowskim. Powody wszędzie te same: bezrobocie, ucieczka młodych, starzejąca się ludność, zamknięcie zakładów, które kiedyś utrzymywały całe miejscowości.
Nawet rosyjscy deputowani, gdy na chwilę oderwą się od tropienia “wrogów ojczyzny” przyznają niechętnie, że sytuacja w małych miastach jest tragiczna. Kremla potrafi bowiem wysyłać ludzi tysiącami na śmierć na froncie, ale pozostałym nie umie zapewnić ani ciepłej wody, ani lekarza.
Szczególnie szybko wyludnia się Syberia i Daleki Wschód, gdzie obecnie mieszka najwyżej 25 mln ludzi, mimo że stanowią one blisko 80 proc. powierzchni Rosji. Każdego roku znika tam po ok. 600 osad i wsi.
Nieoficjalnie wiadomo, że po zajęciu całej Ukrainy Putin miał plan masowych deportacji jej ludności właśnie na Syberię, by ponownie zasiedlić te tereny. Ponieważ się to nie udało, reżim próbuje teraz kierować tam imigrantów z Azji Środkowej. Ale Tadżycy, Uzbecy, Kirgizi, czy Azerowie nie po to uciekli z zadupia u siebie, by mieszkać na zadupiu rosyjskim. Jadą do Moskwy i Petersburga.
“W rosyjskim Kozłomordsku i Muchosrańsku po prostu nie da się już żyć. Dlatego są skazane na zagładę i nic już tego nie zmieni” – napisał komentator na jednym z białoruskich forów niezależnych.
Zobacz także: Przełom! Dostaną nową broń, która zmieni losy wojny. “Trump wydał kilka rozkazów”.
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!