Emocje przeniosły się z demonstrujących ulic na salę obrad. Zaiste wyboista jest droga tego kraju do Unii Europejskiej.
Zaczęło się od wyzwisk deputowanych rządzącej prorosyjskiej partii Gruzińskie Marzenie (sic) pod adresem przemawiającego szefa opozycyjnej partii Zjednoczony Ruch Narodowy Lewana Chabeiszwili i już wkrótce krewcy przedstawiciele obu stron przeszli od słów do czynów.
Tymczasem przed parlamentem trwają protesty opozycji przeciwko forsowanemu przez obóz rządowy projektowi ustawy o „agentach zagranicznych”. Jest ona w dużym stopniu wzorowana na analogicznej ustawie rosyjskiej, na mocy której w Rosji skutecznie zniszczono wszystkie niezależne media i ośrodki badawcze.
Gruzińskie Marzenie chce uchwalić dokument w trzecim czytaniu jeszcze 14 maja, po tym jak jego „rozpatrzenie” przez komisję prawną parlamentu dzień wcześniej trwało zaledwie minutę, pod nieobecność posłów opozycji. Prezydent Salome Zurabiszwili jednoznacznie zapowiedziała, że nie podpisze ustawy, którą krytykuje także Unia Europejska.
Największym beneficjentem obecnego politycznego zamieszania w Gruzji jest, oczywiście, Rosja. A takie sceny jak na tym nagraniu z pewnością nie przybliżają Gruzinów do członkostwa w UE. Pytanie, czy to członkostwo w ogóle jest jeszcze marzeniem Gruzińskiego Marzenia?
Czytaj także: Gruzini już czują oddech Moskwy na karku.
MAB
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!