Około 300 osób maszerowało w centrum Brześcia wzywając do ustąpienia Łukaszenki.
Uczestnicy marszu w Brześciu nad Bugiem to przeciwnicy budowy chińskiej fabryki akumulatorów, którzy protestują tak od 2018 roku. Żeby uniknąć oskarżenia o masowe gromadzenie się, za co grozi kara grzywny, wychodzą na ulice Brześcia pod pretekstem „karmienia gołębi”.
Dziś, mimo świąt Wielkanocnych domagali się uwolnienia liderów protestów: Dmitrija Bekaliuka, Aleksandra Kabanowa i Dmitrija Androsiuka, zatrzymanych przez milicję 17 i 18 kwietnia. Wedłyg obrońców praw człowieka, przyczyną ich aresztowania było zorganizowanie akcji protestacyjnej w niedzielę 12 kwietnia.
„Według naszych danych zatrzymani przebywają teraz w tymczasowym areszcie w Brześciu” – powiedział portalowi tut.by obrońca praw człowieka Roman Kisliak.
Uczestnicy marszu zebrali się na placu Lenina w maskach ochronnych i starali się zachowywać bezpieczne odległości. Około godziny 13.00 maszerowali głównymi ulicami Brześcia.
Tym razem bez sztandarów i urządzeń nagłaśniających, za to z hasłami: „Wolność dla działaczy”, „Nie dla fabryki akumulatorów”, „Urzędnicy na prycze” i „Łukaszenka odejdź!”.
Fabrykę akumulatorów samochodowych buduje w brzeskiej strefie ekonomicznej firma iPower z chińskim kapitałem. Inwestycja za 20 milionów dolarów powstała na 5-hektarowej działce i miała zapewnić pracę 200 pracownikom. Ale mimo szalejącego na Białorusi kryzysu gospodarczego, który dotyka też mieszkańców Brześcia, społeczność miasta nad Bugiem postawiła na ekologię, na zdrowie.
Od samego początku mieszkańcom Brześcia udało się stworzyć bardzo udaną kampanię. Gdy liczne petycje do władz nie pomogły, wyszli na ulice. Zbierali się od ponad roku, choć za takie akcje na Białorusi grożą grzywny i odsiadka. Przechodzili tłumnie do centrum miasta, organizowali marsze, happeningi, gromadzili się pod pretekstem karmienia gołębi. Wielu z nich poniosło konsekwencje finansowe tej walki.
W czerwcu 2019 roku po interwencji Łukaszenki prace nad uruchomieniem fabryki wstrzymano i brzeska administracja zleciła dodatkowe testy. Nie oznacza to jednak, że zakład został zamknięty, w związku z czym mieszkańcy Brześcia zachowują czujność i dalej „karmią gołębie”.
oprac. ba na podst. tut.by/nn.by
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!