Ukroboronprom, ukraiński państwowy koncern obronno-przemysłowy na swoim oficjalnym koncie w serwisie Facebook już pod koniec ubiegłego roku ogłosił, że pracuje nad bronią rakietową, której docelowy zasięg ma wynosić nawet 1000 km. Biorąc pod uwagę, że od ukraińskiej granicy do stolicy Rosji jest niespełna 500 km, to w strefie rażenia znalazłby się wówczas nie tylko Kreml, ale też wiele zakładów przemysłowych o strategicznym znaczeniu.
W tej chwili wygląda na to, że prace nad nową bronią są już bardzo zaawansowane, gdyż wojna sprawia, iż Ukraina nieustannie rozwija swoje technologie wojskowe. Wystarczy tu przypomnieć niezwykle skuteczny, ukraiński pocisk przeciwokrętowy R-360 „Neptun”, który w zeszłym roku zatopił rosyjski krążownik „Moskwa”. Świadczy to o tym, iż ukraiński przemysł wojskowy opanował takie zaawansowane technologie produkcyjne, jak awionika rakietowa, precyzyjne systemy naprowadzania, silniki rakietowe i układ paliwowy, a także infrastruktura naziemna.
Minister obrony Ukrainy Ołeksij Reznikow powiedział właśnie, iż jego kraj „ma bardzo dobre perspektywy” na wytworzenie pocisku rakietowego o tak dużym zasięgu, jak 1000 km, choć nie wiadomo, czy chodzi o pocisk balistyczny, czy manewrujący. Ukroboronprom zdradził jedynie, iż rakieta ma być wyposażona w głowicę bojowa (materiał wybuchowy) o wadze 75 kilogramów.
Dodajmy, iż pociski balistyczne są technologią dużo starszą niż manewrujące, jednak ich zniszczenie wymaga od nieprzyjaciela bezpośredniego ochraniania każdego z obiektów systemem obrony przeciwrakietowej. Zatem produkcja tego rodzaju broni na Ukrainie będzie wymagała od Rosji ogromnych nakładów na ochronę własnych cennych obiektów wojskowych i przemysłowych.
Wydaje się, iż produkcja takiego uzbrojenia jest rzeczywiście całkiem realna, gdyż Ukraińcy mają opanowana technologię, a brakujących rozwiązań technicznych mogli szukać stosując tak zwaną „inżynierię wsteczną” czyli badając rozwiązania techniczne zastosowane w dostępnych im rosyjskich rakietach Ch-101, Ch-555, R-500, czy wreszcie w 3M-54 „Kalibr”.
Wyprodukowanie przez Ukrainę własnego pocisku (balistycznego czy manewrującego) o zasięgu 1000 kilometrów sprawi również, iż państwa NATO, które dostarczają Kijowowi uzbrojenie z zastrzeżeniem, iż nie może być ono wykorzystywane do działań wojennych na terenie Federacji Rosyjskiej, będą musiały zaakceptować fakt takich własnych, ukraińskich możliwości.
RES na podst. Defence24
1 komentarz
PI Grembovitz
14 czerwca 2023 o 09:46Jak najbardziej!
Zasługuje na to
Zapracowała
„Moskwa nie wierzy łzom”
Cha cha cha