13 marca br. w Warszawie odbyło się ważne dla sprawy polsko-ukraińskiego porozumienia spotkanie. W ramach wznowienia dialogu o pojmowaniu wydarzeń II wojny światowej i prac polsko-ukraińskiego forum historyków, do warszawy zawitała robocza grupa ukraińskich naukowców z prezesem Ukraińskiego IPN (UIPN) Wiaczesławem Wiatrowyczem na czele.
W delegacji przybyli również dr nauk historycznych Ihor Iljuszyn, laureat nagrody Kapituły Pojednania Polsko-Ukraińskiego w roku 2009, prof. Jurij Szapował, autor pracy o ukraińskich kartach w Katyniu, Aleksander Zinczenko, zastępca przewodniczącego UIPN i inni.
Obecnych na spotkaniu interesowały bardziej kontrowersyjne tematy – gloryfikacja UPA na Ukrainie, Tragedia Wołyńska i niedawny skandal związany z ostrym sprzeciwem UIPN przeciwko odsłonięciu tablicy upamiętniającej dwóch cichociemnych w Starokonstantynowie. Jak podkreślił w wypowiedzi Aleksander Zinczenko, UIPN nie ma prawa zabraniać upamiętnienia wydarzeń, może jedynie wydawać opinię w tych sprawach.
Ponieważ jednak zawiadomienie do UIPN przyszło na cztery dni przed uroczystościami, w Instytucie zdecydowano, że jest za mało czasu, aby wydać swoją opinię w tej sprawie. Według niektórych danych, urodzeni w tym mieście Wacław Kopisto i Leonard Zub-Zdanowicz mogli brać udział w akcjach antyukraińskich. W prywatnej rozmowie z dziennikarzem Kuriera Galicyjskiego pan Zinczenko dodał, że archiwalne dokumenty Kopisto mają ponad 5 tys. stron, a Instytut prowadzi wiele innych spraw i dlatego opinię w sprawie upamiętnienia cichociemnych UIPN będzie mógł przedstawić nie wcześniej niż we wrześniu br.
Pośród obecnych rozważano słowa, wypowiedziane przez byłego ambasadora RP na Ukrainie Jacek Kluczkowskiego o tym, że w polskim społeczeństwie i kołach rządowych wzrasta zniecierpliwienie, kiedy wreszcie historycy ukraińscy lub inne czynniki oficjalne uznają winy Ukraińców z czasów II wojny światowej i przeproszą za nie.
Wołodymyr Wiatrowycz odpowiedział, że strona ukraińska już uznała niektóre działania za przestępcze, jak na przykład w sprawie dotyczącej winnych zniszczenia Huty Pieniackiej. Są na ten temat nawet publikacje. „Tylko mało kto zwraca na to uwagę” – podkreślił prezes UIPN.
Prof. Jurij Szapował dodał, że dla Ukraińców, w odróżnieniu od strony polskiej, temat Tragedii Wołyńskiej znajduje się w tle ogólnych wydarzeń wojennych. Według niego, społeczeństwo jest podzielone na prozachodnie i „słowiańsko-sowieckie” i dlatego nie ma jednolitego poglądu na wydarzenia na Wołyniu w 1943 roku i na Galicji Wschodniej w roku 1944.
Interesujący był również pogląd niektórych historyków ukraińskich, że prace Polsko-Ukraińskiego Forum nie będą owocne. Np. prof. Iljuszyn zauważył, że jest sceptykiem i że „Ukraińcy gotowi są przeprosić, ale na swoich warunkach”. Jednak większość obecnych, w tym i pośród polskich gości audytorium (obecny był również znany reportażysta Paweł Smoleński), mieli bardziej pozytywne odczucia.
W prywatnej rozmowie Aleksander Zinczenko podkreślił, że w Polsce o wiele mniej uwagi udziela się tragedii Polaków, którzy pozostali po tamtej stronie Zbrucza w latach ’30., niż ofiarom Tragedii Wołyńskiej.
– Dokumenty świadczą, że ofiar represji stalinowskich pośród ludności polskiej na terenie współczesnej Ukrainy było około 150 tys. To o wiele więcej niż zabrały wydarzenia podczas wojny na Wołyniu. Oprócz tego, zwracam uwagę, że jestem autorem strony internetowej „Historyczna prawda”, gdzie jest oddzielny rozdział „Wołyń 1943” – dodał Aleksander Zinczenko.
Dmytro Antoniuk
Tekst ukazał się w nr 5 (249) 18-30 marca 2016
11 komentarzy
tagore
22 marca 2016 o 17:34Chyba nie ma sensu wchodzić w poważniejsze relacje z Ukrainą
,której historia oparta będzie na wizjach Doncowa i Bandery.
I nie chodzi tu o „przepraszam” ,a o kształtowanie społeczeństwa
akceptującego każdą metodę jako środek do osiągnięcia celu.
Taki kraj nie będzie nigdy lojalnym sojusznikiem , zachowanie polityków ukraińskich wobec Słowacji jest świetną ilustracja problemu.
jubus
22 marca 2016 o 22:53Nie rozumiem o co chodzi z Doncowem. Doncow był propolski, mówił po polsku zresztą. Co do Bandery, pełna zgoda. Niem wiem też, co ma do tego Słowacja, która jak wiadomo, jest prorosyjska od dawien dawna. Trudno się dziwić, że Kijów nie chce wchodzić w bliższe relacje ze Słowacją, podobnie jest z Węgrami czy Rumunią. Duzo bliżej jej do Czech(ze względu na relacje społeczne i gospodarcze).
tagore
23 marca 2016 o 11:40Słowacja dostarczała gaz rewersem Ukrainie pomimo umowy zawartej z Gazpromem starającym zablokować to.
Ukraińcy zażądali praktycznie zerwania kontraktu z Gazpromem grożąc procesem . Doncow znał polski ,paszport umożliwiający wyjazd na zachód dostał od Giedroycia ,ale to on stworzył podstawę teoretyczną działań politycznych i społecznych OUN.
miki
22 marca 2016 o 17:40„………Według niego, społeczeństwo jest podzielone na prozachodnie i „słowiańsko-sowieckie” i dlatego nie ma jednolitego poglądu na wydarzenia na Wołyniu w 1943 roku i na Galicji Wschodniej w roku 1944………” To efekt sowieckiej propagandy trwającej dekady, zresztą u nas tez jest niewiele lepiej……. To pokazuje jak potrzebna jest PRACA U PODSTAW. Każdy kto trochę zainteresuje się naszą historią, prędzej czy później dowie się ,że cetrum słowiańszczyzny , jej trzon zawsze stanowili Polanie i póżniejsze państwo Lechitów ,a nie żadna Moskwa. Na to wskazują stare kroniki jak i nowe badania DNA i to jest fakt niezaprzeczalny, nie podlegający żadnej dyskusji. Dyskutować to można jedynie kiedy były początki……Kacapska propaganda zawsze chciała nam wmówić ,że słowianie przyszli do Europy od nich.To są wbrewq pozorom bardzo wazne kwestie mające wpływ na podejście ludzi do Rosji i Moskwy! Ostatnie badania archeologiczne w Moskwie a dokładnie w okolicach Kremla wskazują na typ zabudowy wywodzący się z ówczesnej…… Polski.Tak to nie żart, to myśmy im Moskwę założyli hahahhhhaaaaaaaa. Oni się oczywiście tym nie chwalą ale wyciekło. Nasza w tym rola aby edukować a młodszego , krnabrnego braciszka kacapa który z czasem zapomniał skąd pochodzi a polubił nader mocno kulturę mongoloidalną sprowadzić na ziemię bo buja w obłokach 🙂
jubus
22 marca 2016 o 22:48Nie masz racji co do Polan. To Polska Wschodnia, zachodnia Ukraina były sercem Słowiańszczny. Na tenerach Polski Zachodniej, mieszkały plemiona germanskie.
jubus
22 marca 2016 o 22:49Warto też dodać o bliskich relacjach zachodnich regionów Polski ze Skandynawią. Lechici to określenie mieszkańców ziem nad Wisłą, a nie Polan.
Vandal
23 marca 2016 o 15:22@jubus, a jakie to plemiona germanskie mieszkaly na terenach Polski Zachodniej?????………
jubus
22 marca 2016 o 17:41Co by nie mówić, to akurat w sprawie podziału mają rację. Niestety, kresy24.pl robi tak jak nasze media, przymykając oko na ten śmieszny podział. Czym się różni Poroszenko i cała prozachodnia banda od bandy Janukowycza? Niczym, obydwie mają w nosie interes zwykłego, rusko-ukraińskiego ludu. Ukraina musi wyzbyć sie obydwu narracji – prozachodniej oraz sowiecko-słowiańskiej, stawiając na ukraińsko-słowiańską, propolską, rzecz jasna. Dla Ukrainy nie ma alternatywy, jak bratnie relacje z Białorusią oraz Polską. Czwarta opcja to banderyzm, ale to wiadomo jak się skończy, rozpadem państwa i wojną domową. Skoro tego chcą, proszę bardzo.
Wołyń1943
22 marca 2016 o 18:12Zróżnicowane podejście do „tragedii” wołyńskiej? Jednym słowem, dla Ukraińca mieszkającego w Małopolsce Wschodniej przerżnięcie Polaka piłą na pół to może nie być zbrodnia, a dla Ukraińca z Ukrainy właściwej, tj. za Zbruczem to może być zbrodnia? Czyli V przykazanie Dekalogu (podobno tego samego) może być dwojako interpretowane: zabić człowieka – grzech, zabić Polaka – niekoniecznie! Bankructwo moralne banderowców i ich potomków jest przerażające. Ciekawa jest też konkluzja: dla ukraińskich historyków, którzy mają pracować nad historycznym dialogiem polsko-ukraińskim Rzeź Wołyńska to nadal „wojna”, nic dodać, nic ująć… Powinno się zawiesić te „rozmowy”! To strata czasu i pieniędzy polskich podatników, bo jakoś nie wierzę, by Ukraińcy przeznaczyli choć hrywnę na tę hucpę. Są na to zbyt cwani i wyrachowani!
kl
22 marca 2016 o 19:22Relacje polsko-ukraińskie nie mogą być sprowadzane do przeprosin za ludobójstwo na Wołyniu. Ta bardzo ważne, ale niewystarczajace. Co z tego, że padną takie słowa, skoro nadal na Ukrainie będzie stać 47 pomników zbrodniarza Bandery? Chodzi zatem o zmianę patrzenia na historię i wyciągnięcia stąd wniosków gdy chodzi o relacje polsko-ukraińskie przez Ukrainę. Pojednanie na wzór niemiecko-francuskiego, czy polsko-niemieckiego nie będzie możliwe, jeżeli UPA będzie elementem tożsamości Ukrainy. Do tego Ukraina zmierza. Nie byłoby możliwe pojednanie niemiecko-francuskie, czy polsko-niemieckie, gdyby w Niemczech stały pomniki Hitlera. Z tych samych przyczyn nie będzie pojednania Polski z Rosją, gdy jej bohaterami są Lenin i Stalin (Tu jednak istotne są także inne przyczyny). Rzecz zatem w tym jaka będzie ukraińska tożsamość? Jeżeli banderowska, a Wiatrowycz ku temu zmierza i próbuje przekonać, że banderowcy to o zgrozo bohaterowi, to na pojednanie polsko-ukraińskie nie ma szans! Polscy politycy powinni określić plan minimum i maksimum, tzn., co powinna uczynić minimalnie Ukraina, aby możliwe było pojednanie? Może niekwestionowanie ludobójstwa Wołyńskiego dokonanego przez część oddziałów UPA w oficjalnej narracji i polityce historycznej Ukrainy? Inne pytanie, czy Ukraina jest zainteresowana pojednaniem z Polską w ogóle lub za cenę wyrzeczenia się banderowskie narracji? Chyba nie, raczej stawia na potężne Niemcy – tak jak czynili to banderowcy. Słowem nie ma szans na pojednanie polsko-ukraińskie. Rana między obu kiedyś bratnimi narodami będzie ciągle istnieć i milion Kowali i ich „pojednań” nie doprowadzi do pojednania. Natomiast w Polsce mamy licznych zwolenników pojednania opartego na innym założeniu. Skoro Ukraińcy nie chcą się pożegnać z banderyzmem, co jest przeszkodą pojednania, to niech Polacy o Wołyniu zapomną: że to historia, że nie wolno drażnić, że to nie ten moment! I hop już pojednanie gotowe. Ten model próbowano realizować przez 25 lat. Niestety dla ich twórców i propagatorów nie jest akceptowany przez Polaków i sądzę, że opór będzie tylko gęstniał. Na marginesie chciałbym dwa słowa poświęcić geopolitycznym wyborom Ukrainy. Kiedyś mawiano, że Ukraina ma dwie możliwości – przyjaźń z Rzeczpospolitą lub Rosją. Trzecia to droga abstrakcyjna – Turcja. Czy to dziś w świecie globalnym jest aktualne? Rosja z całą pewnością, Polska jest osłabiona, a rolę abstrakcyjnego partnera zamiast muzułmańskiej Turcji zajmują Niemcy – hegemon gospodarczy. Zobaczymy, jak się potoczą losy Ukrainy i jakie będą konsekwencje jej wyborów.
Viola
18 maja 2016 o 15:04@Tagore Doncov i owszem stworzył podstawy teoretyczne dla ukraińskiego nacjonalizmu, ale mógł on pójść drogą Ivana Mitryngi działacza nacjonalistycznego a pro polskiego. Zabitego zresztą w 1943 r. przez sowietów. Wysunął postulat : „Razem z Polakami, Francuzami, narodami ZSRR za wolną Europę bez Hitlera i Stalina”.Warto zapoznać się z jego publikacjami i życiem wartym scenariusza… Hitler i Ukrajina (1939) oraz Nasz szljach borotby (1940)