
Józef Piłsudski i Symon Petlura. Fot: PrtSc/5.ua/programy/mashyna-chasu
22 kwietnia 1920 roku w Warszawie został podpisany sojusz wojskowo-polityczny między Rzeczpospolitą Polską a Ukraińską Republiką Ludową. Do dzisiaj na Ukrainie często wypomina się Symonowi Petlurze ten sojusz z Piłsudskim, klasyfikując zachowanie ówczesnego ukraińskiego przywódcy jako „zdradę”.
A chodzi o zgodę na przejęcie przez Polskę kontroli nad Galicją Wschodnią oraz większą częścią Wołynia za cenę udzielenia przez Polskę pomocy militarnej w celu ratowania niepodległości państwa ukraińskiego.
Prawdopodobnie krytycy Petlury nie uświadamiali i nie uświadamiają sobie do dzisiaj, że innego rozwiązania dla przetrwania Ukrainy jako niepodległego bytu wówczas po prostu już nie było.
Lecz historia, jak wiadomo, ma to do siebie, że lubi się powtarzać. I dzień dzisiejszy jak w soczewce odzwierciedla także i ten okres historyczny. Z tą różnicą, że wówczas była po stronie ukraińskiej większa zdolność do polityki pragmatycznej.
Ważna lekcja tych wydarzeń polega także na istocie tworzenie sojuszy z państwami ościennymi, ponieważ to jest warunkiem pokoju i rozwoju własnego.
Przypominam poprzednie lata jubileuszowe tego wydarzenia, kiedy skupiano się nad innymi wątkami, jak chociażby tymi słowy, które rzekomo padły tuż po podpisaniu umowy: bez niepodległej Ukrainy nie ma niepodległej Polski.
Bieg historii wprowadza korektę akcentów. W świetle toczących się aktualnie zabiegów dyplomatycznych to myślenie pragmatyczne Symona Petlury bardzo mi się nasuwa na myśl.
I gdyby wyróżnić mógł najistotniejszy czyn w jego karierze politycznej, to bez wątpienia ten ruch polityczny z bardzo niełatwą decyzją terytorialną, zdefiniowałbym w kategorii wyższej rangi działania politycznego w warunkach przetrwania. Dlatego odnoszę dzisiaj wrażenie, że jesteśmy za słabi w analizie historii własnej, która uczy nas tego, że niczego nie uczy.
Vitaliy Perkun, 22 kwietnia 2025 roku/ Słowo Polskie
25 kwietnia 1920 roku rozpoczęła się wyprawa kijowska wojsk polskich. Do walki ruszyło wspólnie 60 tys. Polaków i 4 tys. Ukraińców.
Celem wyprawy kijowskiej było zadanie wyprzedzającego ciosu bolszewikom i utworzenie niepodległego państwa ukraińskiego, które – zgodnie z koncepcją Józefa Piłsudskiego – oddzielałoby w przyszłości Polskę od Rosji.
W tym celu Piłsudski zawarł sojusz polityczny i wojskowy z przewodniczącym Dyrektoriatu Ukraińskiej Republiki Ludowej Symonem Petlurą. Polska uznawała w nim suwerenność URL i zrzekała się terytoriów Rzeczypospolitej przedrozbiorowej na wschód od ustalonej linii granicy z Ukrainą. Granica ta miała przebiegać na Zbruczu, przecinać Wołyń na wschód od Zdołbunowa, pozostawiając Równe i Krzemieniec po stronie polskiej i dalej na północ dochodzić do linii Prypeci.
Plan wyprawy kijowskiej przygotowali Julian Stachiewicz, Bolesław Wieniawa-Długoszowski i adiutant Piłsudskiego – Stanisław Radziwiłł. Polską armią od Mozyrza do Olewska dowodził gen. Józef Rybak, od Olewska do Połonnego – gen. Edward Rydz-Śmigły, od Połonnego do Płoskirowa – gen. Antoni Listowski, a od Płoskirowa do granicy z Rumunią – gen. Wacław Iwaszkiewicz-Rudoszański.
W wyniku polskiej ofensywy cała prawobrzeżna Ukraina została zdobyta, przy czym poległo tylko 150 polskich żołnierzy, a 300 zostało rannych. 4 maja polskie wojska zdobyły Kijów, a 9 maja odbyła się w centrum miasta wspólna polsko-ukraińska defilada.
ba
1 komentarz
Misio
25 kwietnia 2025 o 18:26Chichotem losu niepodległa Ukraina powstała, ale nie tyle dzięki Polsce, a… ZSRR i jej republice – USRR. Scaliła większość Rusinów z terenów tej republiki: tych, którzy już identyfikowali się jako Ukraińcy i tych, którzy jeszcze się wahali kim są.