Człowiekowi biznesu, który rozmawia z kalkulatorem w ręku, nie oferuje się mglistych, abstrakcyjnych idei, tylko konkretne korzyści.
Ukraina musi zasadniczo zmienić swoją strategię wobec przyszłej administracji Donalda Trumpa, oferując mu konkretne, wielosetmiliardowe korzyści dla Stanów Zjednoczonych w zamian za kontynuowanie amerykańskiego wsparcia dla Kijowa – oświadczył były szef ukraińskiej dyplomacji Wołodymyr Ohryzko.
Musimy odsunąć nasze emocje i umiejętnie wpisać się w strategiczne priorytety USA. „Trump to człowiek, który wszystko liczy z kalkulatorem w ręku i doskonale wie, ile co kosztuje, na czym da się zarobić, a na czym nie. Dlatego musimy zaoferować mu nie jakieś bujanie w obłokach, a bardzo konkretne rzeczy” – podkreśla dyplomata, cytowany przez Oboz.ua.
Według niego, Ukraina ma co najmniej kilka takich konkretów, które będą dla USA bardzo atrakcyjne. Trzeba po prostu wziąć kartkę, wszystko to starannie podliczyć i wysyłać kolejne propozycje Donaldowi Trumpowi – postuluje Ohryzko.
Przede wszystkim chodzi tu o duży potencjał ukraińskiego przemysłu zbrojeniowego – technologiczny, kadrowy i produkcyjny, który umiejętnie wykorzystany przez Stany Zjednoczone mógłby przynieść amerykańskiej gospodarce setki miliardów dolarów zysku. Pomijając już fakt, że sama produkcja uzbrojenia dla Ukrainy to silny bodziec napędowy dla zbrojeniówki w USA.
Drugi obszar to ukraińska energetyka, przede wszystkim jądrowa – po zakończeniu wojny Amerykanie mogliby z niej czerpać olbrzymie, wielosetmiliardowe zyski. Kolejne możliwości to zyski z wielkoobszarowego rolnictwa, czy surowców.
Ohryzko powraca też do pomysłu rzuconego przez byłego Sekretarza Stanu USA Mike’a Pompeo, że po wojnie ukraińskie wojska mogłyby zastąpić w ramach NATO część wojsk amerykańskich w państwach Europy, co z pewnością pozwoliłoby Stanom Zjednoczonym zaoszczędzić znaczne sumy wydawane na ten cel.
O ile jednak w wymienionych wcześniej dziedzinach Kijów może mieć zapewne nadal sporo do zaoferowania administracji Donalda Trumpa, o tyle ten ostatni pomysł raczej nie przypadnie do gustu przynajmniej części państw europejskich, głównie z przyczyn politycznych i bezpieczeństwa.
Jednocześnie należy pamiętać, że ogólne przedwyborcze obietnice Trumpa w zakresie polityki zagranicznej mogą się znacznie różnić od tego, co będzie on mówić i robić po tym jak obejmie już fotel prezydencki. To otwiera przed nam szerokie możliwości konstruktywnego dialogu z Waszyngtonem – ocenia ukraiński ekspert.
Czytaj także: Religijny bunt w armii! Kadyrowcy odmówili wspólnej walki z „bezbożnikami z Korei”.
KAS
1 komentarz
Jagoda
8 listopada 2024 o 16:45W banderlandzie korupcja jest wszędzie to UPAdłe państwo ! Sądzą, że w polityce międzynarodowej też tak można.