Urzędnicy MSZ i Ministerstwa Nauki wykorzystywali budżetowe pieniądze przeznaczone na stypendia dla białoruskich studentów represjonowanych przez reżim Łukaszenki, aby wpychać na studia w Polsce ludzi nie mających nic wspólnego z białoruską opozycją.
Wykorzystali szlachetne intencje…
Mechanizm był prosty. W założeniu ustanowiony przez rząd PiS w 2006 roku program im. Kalinowskiego miał pozwalać na dokończenie studiów w Polsce białoruskim studentom wyrzuconym z łukaszenkowskich uczelni za działalność w opozycji.
Był to unikalny polski program ratowania młodych, zdolnych ludzi chcących niepodległej Białorusi. Nie było ich mało – wystarczyło, że jesteś normalny i nie boisz się mówisz tego, co myślisz. Za to właśnie wylatuje się z białoruskiej z uczelni – wtedy i teraz.
Polski program miał wspierać demokratyczne przemiany i walkę młodych o wolność. I rzeczywiście, na początku taki był.
Najpierw działało…
Każdy kandydat na stypendium w Polsce musiał zostać zaakceptowany przez zespół złożony z przedstawicieli białoruskich organizacji praw człowieka (obecnie siedmiu), potem – przejść weryfikację komisji złożonej z profesorów i doktorów wydelegowanych przez uczelnie RP. I dopiero kiedy była całkowita pewność, że faktycznie padł ofiarą represji, a jednocześnie jest poważnie traktującym swoją przyszłość zdolnym studentem, dostawał stypendium na wybranej polskiej uczelni.
Przez lata dzięki temu programowi wykształcenie i dyplom w Polsce mogły zdobyć setki Białorusinów – utalentowanych i przyjaznych naszemu krajowi.
Przy okazji studiów pogłębiali oni swoją wiedzę o naszym kraju, nawiązywali trwałe związki z Polakami, zaczynali rozumieć czym jest Rzeczpospolita i dlaczego bliżej jest im do Warszawy niż do Moskwy.
Właśnie dzięki temu program Kalinowskiego służył budowaniu przyjaznego nastawienia do Polski młodych elit białoruskich, co zresztą było jednym z jego celów, kiedy rząd PiS rozpoczął ten program.
Podejrzana kontynuacja…
Z czasem jednak – pod rządami PO – z blisko 250 białoruskich studentów przyjmowanych rocznie na studia do Polski pozostało… 50.
A w ostatnim roku – 25. Z czego – jak dokładnie ustaliliśmy – tylko sześciu zostało wyrzuconych z białoruskich uczelni za działalność opozycyjną. Na jakiej zasadzie przyjęto więc pozostałych dziewiętnastu? Kim oni są? Nie wiadomo. Aby zrobić dla nich miejsce polscy urzędnicy odrzucili szereg kandydatur zgłoszonych przez białoruskich obrońców praw człowieka.
Warto chyba o to zapytać byłego szefa MSZ Grzegorza Schetynę i byłą minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego Lenę Kolarską-Bobińską. To ich resorty wydelegowały członków komisji, która – wbrew opinii wszystkich białoruskich organizacji – przyznała tym ludziom polskie stypendia.
Według naszych informacji, o ile w czasie rządów PiS i w pierwszych latach programu w komisji weryfikacyjnej na stypendia w Polsce zasiadali głównie pracownicy naukowi polskich uczelni – profesorowie, doktorzy – o tyle w ostatnim roku nagle decydujący głos przejęli w niej urzędnicy Schetyny i Kolarskiej-Bobińskiej.
To oni, w konsultacji z polskimi dyplomatami, mieli teraz decydować kto pojedzie na studia do Polski i dostanie u nas niemałe stypendium – wyższe niż dla polskich studentów.
Dramatyczna opinia białoruskich organizacji praw człowieka, że ludzie przyjęci przez polskich urzędników na program Kalinowskiego nie mają nic wspólnego z białoruską opozycją, została zignorowana.
Skutek: pod hasłem „wspierania demokracji na Białorusi” wzięliśmy na nasz koszt i utrzymanie na studia do Polski 19 osób nie mających kompletnie żadnego związku z działalnością opozycyjną na Białorusi.
„Zostaliśmy zlekceważeni. Na nasze prośby o wytłumaczenie tej sytuacji, choć minęły 2 miesiące od wysłania pytania, nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi” – piszą wspólnie przedstawiciele wszystkich siedmiu białoruskich organizacji praw człowieka, a wśród nich Aleś Bialacki, czołowy obrońca praw człowieka na Białorusi.
Kresy24 ustaliły, że podwładni Leny Kolarskiej-Bobińskiej – na poziomie departamentu – podejmowali w tej sprawie decyzje za jej plecami. Kto podejmował decyzje w MSZ, pozostawiamy do śledztwa CBA.
Komentarz Kresów24.pl:
Bardzo rzadko zamieszczamy komentarze redakcyjne. Jednak w tym przypadku mamy do czynienia z działaniem wyjątkowo obrzydliwym.
Niejasne wykorzystanie przez urzędników MSZ i Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego funduszy przeznaczonych z kieszeni polskiego podatnika na pomoc dla represjonowanych białoruskich studentów, jest w kategoriach moralnych tym samym co zabranie żebrakowi na ulicy uciułanych przez niego na ulicy złotówek.
Redakcja składa w tej sprawie doniesienie do prokuratury i CBA. Od nowych ministrów MSZ i Ministerstwa Nauki oczekujemy wewnętrznego śledztwa w tej sprawie. Od jego wyników będzie zależeć, czy polskie deklaracje o pomocy dla środowisk demokratycznych na Białorusi są prawdą czy fikcją. Traktujemy to także jako test wiarygodności nowych polskich władz.
Zapowiadamy, że nasza redakcja nie zostawi tej sprawy zanim nie zostanie ona wyjaśniona, winni – ukarani, a program Kalinowskiego – najlepszy jak dotychczas realny instrument polityki wschodniej jaki Państwo Polskie stworzyło – nie zacznie znowu funkcjonować tak jak powinien.
Kresy24.pl
11 komentarzy
Cecylia
9 listopada 2015 o 22:56Teraz zamiast Sądu Polskiego decydował będzie PiS i Kresy24, zacznijcie już wszystkich wsadzać bez wyjaśnienia. Wasza klasa.
Lubomir
12 listopada 2015 o 09:49Kim ty jesteś??? Czytać ze zrozumieniem nie potrafisz?
sz82
10 listopada 2015 o 07:38Może warto trzymać ten wątek gdzieś na wierzchu i go regularnie aktualizować?
bogdas
10 listopada 2015 o 10:22Popieram!
Jan
10 listopada 2015 o 10:48To dlatego obecnie w „polskich” mediach trwa kampania szkalujaca p.Ziobre i Kaminskiego którzy z powrotem maja się przyjrzeć wszystkimi starymi i nowymi przetargami oraz wydawaniem publicznego grosza.
A spraw jest sporo : poczawszy od przetargow na najdroższe autostrady poprzez gazoport az po sprzedaż PKP Cargo(części) czy gdzie podziala się kasa z MON rokrocznie zwracana za czasów Klicha do budżetu państwa – a konkretnie na co ja wydano.Razem to było ponad 12mld.zl.
przecież ta banda...
10 listopada 2015 o 11:09…drapała do końca,wszystko co można było ukraść. Naród powinien ich rozliczyć do ostatniego grosika – to były NASZE DOBRA…
Maryjan
10 listopada 2015 o 14:28Przykro się to czyta… Wstyd 🙁
Janek
11 listopada 2015 o 13:37O temacie poinformowałem nowe Władze Polski. Ci co to zrobili mogą się już bać.
Lubomir
12 listopada 2015 o 09:59Jak się nazywają te nowe Władze Polski?
Trzeba mieć „mocne” zaplecze lub „duży” stołek by takie deklaracje pisać w trybie dokonanym. I to bez względu na osoby w rządzie. W pojedynkę jesteśmy skazani na brak przełożenia w uruchomienie machiny decyzyjnej.
Barnaba
11 listopada 2015 o 17:08Pamiętajmy że z białoruskich uczelni są wyrzucani też opozycjoniści o poglądach nacjonalistycznych nam wrogich. Czy ten program dopuszcza przyjmowanie też na nasze uczelnie za nasze pieniądze takich opozycjonistów-nacjonalistów?
kido
11 listopada 2015 o 20:11Tak to jest jak szefem białoruskiego wydziału w MSZ jest czlowiek z 2 letnim doswiadczenjem po aplikacji i zadufany w sobie ignorant. Ciągnie go dyrektorka bez wiedzy w temacie wschodu bo wczesniej z ministerstwa zdrowja. Jak taki niedoswiadczony z 2 letnim starzem czlowiek awansowal dwa razy w tym czasie to sie mozna tylko domyslec.