Walentyna Łojewska, publicystka Przeglądu Prawosławnego, która niegdyś w swojej twórczości opisywała żołnierzy mjr. Łupaszki czy kpt. Burego jako morderców, gwałcicieli czy złodziei, znalazła się wśród nominowanych w III edycji ogólnopolskiego konkursu na Audycję Historyczną Roku IPN – pisze Nasz Dziennik.
Łojewska została nominowana do konkursu w kategorii „historia regionalna”, za audycję pt. „Wciąż ich widzę” wyemitowaną w białoruskim radiu Racyja, opowiadającą o pacyfikacji wsi Zaleszany w województwie podlaskim. Przedmiotem pacyfikacji byli współpracujący z Sowietami białoruscy kolaboranci. Według Łojewskiej, żołnierze Narodowego Zjednoczenia Wojskowego dowodzeni przez kapitana „Burego” dokonali tam zbrodni.
– Warto się zastanowić, w imię czego podjęto decyzję o tej nominacji. Czy to jest przeoczenie, czy może ta decyzja zapadła mimo wiedzy o jej poglądach – powiedział w rozmowie z „Naszym Dziennik” prof. Mieczysław Ryba, wykładowca KUL i Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, odnosząc się do nominacji IPN.
Wskazywał, że jeżeli jest to drugi powód, oznacza to, że polityka historyczna dalej funkcjonuje w ramach relatywizmu i fałszywego dialogu, który rzekomo ma łączyć. – Natomiast w kontekście zamętu wokół mjr. Łupaszki i kpt. Burego takie działanie IPN sprawia, że myli się nam, kto był bohaterem, a kto ofiarął.
W ocenie prof. Ryby decyzja IPN jest kompromitująca bez względy okoliczności w jakich została podjęta. – Bez wątpienia w obu sytuacjach, a więc wiedzy lub jej braku, jest to rzecz kompromitująca. Gdy mówimy o inicjatywach organizowanych lub wspieranych przez IPN, to dorobek zawodowy każdego z uczestników musi być weryfikowany. Jednak gdyby była to decyzja celowa, byłoby to jeszcze gorsze, niż gdyby doszło do niewiedzy lub pomyłki – tłumaczył.
Kresy24.pl za Nasz Dziennik
9 komentarzy
ernisty
4 listopada 2015 o 18:24No to. Przed laty IPN w uzasadnieniu umorzenia śledztwa w sprawie „Burego” Rajsa dopatrzył się w sprawie Zaleszan „znamion ludobójstwa”. I mam nadzieję, że pod wpływem prądów politycznych i mody na kult „żołnierzy wyklętych” (czyli wrzucanych do jednego worka gen. Fieldorfa, rtm. Pileckiego wraz z Burym czy Ogniem) nie uzna jednak winy Sergiusza Leończuka (1 rok) czy Nadziei Leończuk (2 tygodnie), spalonych żywcem za to, że ich rodzice nie wydali „bohaterom” swojego mienia. Radzę poczytać.
Publikacje ND (nomen men), tudzież 8 tzw. „narodowców” w Sejmie wskazują na narastającą modę narodowy socjalizm, oczywiście nie nazywany (na razie?) po imieniu. Pogarda dla jednostki ludzkiej, wszelkiej refleksji, kult przemocy i wodzostwa…
Paweł
5 listopada 2015 o 08:49Branie słowa „zbrodnie” w cudzysłów jest tu nie na miejscu.
Ot, znów podtrzymuje się wiarę w aniołki absolutne. Wiarę, która Polsce i Narodowi Polskiemu szkodzi.
Paweł
5 listopada 2015 o 08:58Zastanawiam się, czy chodzi o to, że Łojewska kłamie, czy o to, że ośmieliła się napisać prawdę? To drugie jest najstraszniejszą zbrodnią przeciwko „Narodowi Polskiemu”. W tym drugim przypadku „patrioci” nie będą polemizować, w tym drugim przypadku po prostu będą na tę Łojewską pluć.
Maur
10 listopada 2015 o 12:20Opieranie się na tematycznej zawartości „Wiki” może się okazać w tym przypadku zwodnicze.
Łzy Matki
4 listopada 2015 o 23:24Nie twierdzę że po stronie polskiej nie zdarzały się działania sadystyczne czy też mające symptomy ludobójstwa – jednak ktoś ma niecne zamiary chce precedens nazwać procederem – i to należy ponad wszelaką wątpliwość potępić.
Pisze się w ten sposób źle również o innych dowódcach Wachlarza np. o Ponurym, o wileńskiej AK. Takie działania są od podstaw kłamliwe i niosą ze sobą konkretną – zmierzoną linię postępowania i tworzenia logicznych uzasadnień dla działań drugiej strony – które często były obrazem planowej eksterminacji żywiołu polskiego z terenów dawnej Rzeczypospolitej.
Paweł
5 listopada 2015 o 10:45Właśnie w tym rzecz. Wojna partyzancka, wojna „partyznancko-wiejska”, to zawsze jest mieszanina bohaterstwa i zbrodni z przewagą zbrodni. Można co najwyżej spierać się o proporcje.
Gdy ktoś pisze, że
2×2=4
to nie należy odpowiadać, że jet świnią, która posługuje się tabliczką mnożenia w niecnych zamiarach. Jeżeli chcemy wyleczyć Ukraińców z wiary w aniołki absolutne, to sami też nie możemy wierzyć w aniołki absolutne.
józef III
4 listopada 2015 o 23:56hańba !
Maur
10 listopada 2015 o 12:14Zbyt szybko i zbyt łatwo przychodzi nam osądzać innych w sytuacji gdy rozwaga nakzuje wstrzymać się z jednoznacznym sądem.
Dotyczy to zarówno bohaterki artykułu jak i komentatorów.
Patrząc na wyroki dla „Łupaszki” i „Burego” znajdziemy jedynie oskarżenie o walkę z władzą ludową. Watki „mordów” rzekomych lub faktycznych konfidentów tejże władzy traktowane są jakby wstydliwie i szczątkowo wręcz. Dlaczego?
A przecież znacznie łatwiej tej władzy było skazać na taką samą karę za pospolite bandyctwo. Dlaczego władza ludowa nie wykorzystała tej drogi oskarżenia?
WIle razy w opisach zdarzeń, przytaczania zeznań naocznych świadków, podkreśla się wręcz ostentacyjne manifestowanie przynależności do AK werbalne i dodatkowo podkreślone opaską z napisem AK. Czy tak zachowuje się dowolny oddział partyzancki?
Śmiem wątpić.
W tych zeznaniach o dość swobodnych rajdach „Burego” i „Łupaszki” ani słowa o rajadach batalionu KBW (Korpusu Bezpieczeństwa Wewnetrznego) w tym samym miejscu i czasie. I dziwna niemoc KBW w tym rzekomym pościgu. Rzecz nie tylko podejrzana lecz zupełnie niewiarygodna.
„Łupaszko” jednak był bardzo surowy wobec swoich podwładnych. To nie ulega żadnej wątpliwości. Za każdy rekwirunek kazał płacić albo gotówką – tę zdobywał napadając na państwoe sklepy czy poczty- albo wystawiał kwit rekwirunku. Robił tak do ostatniego dnia swojego działania. Wpadł własnie po napadzie na pocztę w STarej Kiszewie (na Kaszubach). To akurat wiem z bezpośredniej relacji paru jego żołnierzy. W tym artykule ani słowa o kwitach. A one potwierdzałyby tożsamość bandytów bezspornie.
Owszem, Białorusini Polski doświadczyli zła. Okrutnego i bezsensownego. Tym nie mniej nie zwalnia to nikogo z poszukiwania rzeczywistych sprawców tego zła. Na ten moment to mamy ustalenia prokuratora IPN, też Białorusina, wpisujące się w starą propagandę komunistyczną.
Człowiek prosty, świadek może powiedzieć co widział i słyszał. I powie prawdę choć niekoniecznie będzie wiedział jak ta prawda wyglądała. Prokurator już musi być bardziej dociekliwy. Musi również dopytać choćby i o taki szczegół czy opaski białoczerwone z napisem AK były czyste.
Prokurator MUSI dotrzeć do prawdy absolutnej. Inaczej nie wolno mu wydać osądu by nie oskarżyć niesłusznie kogokolwiek.
Paweł
13 listopada 2015 o 09:11Każdą hipotezę należy traktować poważnie, niczego nie wolno z góry odrzucać. Jednak wydaje mi się, że ani żołnierze „Burego”, ani sam „Bury”, ani „obrońcy” „Burego” nie zaprzeczają, że dokonywał on pacyfikacji białoruskich wsi. „Obrona” „Burego” szła raczej w kierunku obarczaniom winą ofiar, a nie w kierunku negacji samego faktu.