
Wasilij Szulżenko – „Skwer”
Strategiczny produkt poważnie zagrożony.
W Rosji gwałtownie spadła produkcja spożywczego spirytusu. W okresie styczeń – marzec wyprodukowano go o 12 proc. mniej niż rok wcześniej w tym okresie, a dostawy z fabryk zmniejszyły się jeszcze bardziej – o 25 proc. – alarmuje Kommersant, powołując się na statystki handlowe.
Jest to o tyle zdumiewające, że produkcja spirytusu i alkoholi w Rosji rosła od zarania dziejów, to znaczy od kiedy w ogóle zaczęto je tam wytwarzać, z krótką przerwą na ogłoszoną przez Gorbaczowa prohibicję w schyłkowym okresie ZSRR. Po niej wszystko „wróciło do normy”, aż do teraz. Jeszcze w ubiegłym roku notowano wzrost o 5 proc.
Najbardziej spadła produkcja wódki – o prawie 23 proc. i koniaku – o 1/4. Eksperci twierdzą, że to skutek znacznego 15-procentowego wzrostu akcyzy na spirytus od początku tego roku.
Podskoczyła też o ok. 17 proc. minimalna cena detaliczna wódki. Obecnie najtańsze pół litra kosztuje – teoretycznie – 349 rubli, czyli 16 złotych. W sklepowych realiach jest to oczywiście drożej, ale w porównaniu z Polską i tak skrajnie tanio.
Zobacz także: Atak z zaświatów zrównał wojskową bazę w Rosji z ziemią! (WIDEO).
KAS
1 komentarz
qumaty
10 kwietnia 2025 o 17:54w rosji (podobnie jak i u nas) od początku transformacji można było legalnie kupić domową aparaturę destylacyjną. Jako że naród tam, tradycje w tej dziedzinie (jak i u nas) mówiąc kolokwialnie „ma w genach”, to przedano ich tam sporo. Póki sklepowa wódka kosztowała grosze (władza,zawsze o to dbała) , to bimbru używali smakosze i żulia. Teraz pewnie sprzęt chodzi pełną parą na półprzemysłową skalę. To raz.
Drugą stroną medalu jest gwałtowny wzrost kosztów produkcji legalnego spirytusu. Wszystkiego, od zboża, kukurydzy i ziemniaków przez energię, koszty wynagrodzeń, remontów i transportu. Rosyjskie napitki są objęte sankcjami co też nie poprawia rentowności gorzelni. Zyski z eksportu znacznie zmalały. Sztywne i regulowane ceny na rynek krajowy (władze dalej pilnują by wódeczka nie była za droga) nie pozwalają kompensować rosnących kosztów produkcji. Do wyboru jest więc sprzedawać towar sieciom ze stratą, albo zamknąć zakład, ludzi pozwalniać, a posiadane środki położyć w banku na 23% rocznie co daje lepszą rentowność niż trudzenie się z produkcją. Co powoli staje się normą. I nagle mamy tą dziwną zagadkę większej skłonności do życia w trzeźwości rosjan rozwiązaną.
Podobne wywody zrobiło zresztą wielu biznesmenów i w efekcie całe gałęzie cywilnego biznesu właśnie tam zamierają. Wraz z nim zamiera logistyka i domino leci po całym kraju. Tylko patrzeć wzrostu bezrobocia.