
Fot: Fontanka.ru
Już tego nie opanują. Za późno.
Co najmniej ćwierć miliona muzułmanów zgromadziło się 6 czerwca w rejonie głównego meczetu w Moskwie na obchodach islamskiego święta Kurban Bajram (Id al-Adha). Na czas modłów władze zamknęły całe centrum miasta. W Petersburgu było ich nieco mniej, ale i tak arterie w rejonie meczetów wypełniły wielkie tłumy.
Imigranci z Kirgistanu, Uzbekistanu, Tadżykistanu, legalni i nielegalni, Czeczeni oraz muzułmańscy przybysze z innych krajów i regionów kolejny raz pokazali, jaką obecnie stanowią potęgę w rosyjskiej stolicy, gdzie żadne prawosławne obchody nie gromadzą nawet dziesiątej części takiego tłumu.
Taki widok budzi wściekłość rosyjskich nacjonalistów. Problem w tym, że nic już nie są w stanie z tym zrobić. Tym bardziej, że próby atakowania większych grup muzułmańskich imigrantów przez niewielkie rosyjskie bojówki zwykle kończą srogim laniem, szczególnie kiedy “zabłądzą” one do dzielnic, gdzie przybysze mieszkają w zwartych społecznościach.
Niedawno taki 200-osobowy “obywatelski patrol” zapuścił się na jedno z tych osiedli w Moskwie i ledwie uszedł z życiem, ewakuowany pod eskortą policji. Niemal cudem nie doszło tym razem do zamieszek etnicznych.
Na brutalność muzułmanie odpowiadają jeszcze większą brutalnością, a względną przychylność części rosyjskiej policji dla nacjonalistów jest skutecznie kompensowana wsparciem dla islamistów ze strony zbrojnych bojówek czeczeńskich Ramzana Kadyrowa. Islamskie bunty wybuchają też co pewien czas w koloniach karnych i są dość krwawe – w ruch zwykle idą noże i żelazne pręty.
Rosgwardia do akcji nie wchodzi, gdyż po pierwsze – jest jej za mało, a po drugie – w dużym stopniu jest już spenetrowana przez muzułmanów i zblatowana z tymże Kadyrowem. Z kolei rosyjska FSB nienawidzi wprawdzie imigrantów i kadyrowców, ale nic im realnie nie może zrobić.
Wpływy Kadyrowa i islamistów są zresztą widoczne gołym okiem. Tegoroczne prawosławne procesje w dniu Zesłania Ducha Świętego wyprowadzono z centrum na peryferia Moskwy, żeby nie drażnić muzułmanów.
Jeśli ktoś publicznie urazi ich religijne uczucia lub naruszy interesy mafii czeczeńskiej, kadyrowskie bojówki porywają go w dowolnym miejscu Rosji i zwykle ślad po nim ginie, w najlepszym razie – “odnajduje się” w areszcie w Groznym, na ogół w bardzo kiepskim stanie.
Najazdy tych zbrojnych grup na firmy i strzelaniny w centrum stolicy są coraz częstsze, dochodzi też do ścigania przez Kadyrowa deputowanych rosyjskiej Dumy Państwowej i grożenia im śmiercią, ale także atakowania generałów MSW i Komitetu Śledczego.
Niedawno Apti Ałaudinow – szef czeczeńskich sił specjalnych “Achmat” zmieszał z błotem przeora słynnego prawosławnego Klasztoru Wałaamskiego w Karelii i kilka dni później przeor ten stracił stanowisko.
Takich przypadków jest coraz więcej, nic więc dziwnego, że w prawosławnym ludzie narasta coraz większa nienawiść do muzułmanów. Ględzenie oficjalnej propagandy o “wielowyznaniowym i wieloetnicznym kraju” na nic się zdaje, gdyż muzułmanie chcą żyć w Rosji tylko na własnych warunkach i o żadnej “tolerancji” i integracji nie chcą słyszeć.
Wystarczy więc iskra, by pewnego dnia ten religijno – narodowościowy tygiel eksplodował i władze boją się tego coraz bardziej. Nic więc dziwnego, że pomysł, by zawczasu przenieść z Moskwy część federalnych resortów na bezpieczną rosyjską prowincję, co jeszcze niedawno wydawało się tylko żartem, pojawia się w kuluarach Kremla coraz częściej – pisze rosyjski kanał Dzień Oprycznika.
Jedno jest pewne: nazwy stolicy nie trzeba będzie zmieniać. “Mosque” znaczy przecież – meczet.
Zobacz także: Natychmiast wycofać wszystkie Iskandery! Panika w dowództwie.
KAS
1 komentarz
rosja z Małej Litery
9 czerwca 2025 o 17:59Atakować Kreml! Im więcej zamieszek w kraju wroga, tym lepiej.
Ćjem chuże, tem łućsze.
The worse the better.