Elena Fiodorowna Żewnierowicz mieszka we wsi Wielkij Mieżnik, niedaleko od małej ojczyzny Aleksandra Łukaszenki – Aleksandrii. To o niej z wielką serdecznością mówił w ostatnim wywiadzie dla rosyjskiego kanału „Dożd” prezydent Łukaszenka.
W rozmowie, którą przeprowadziła z Łukaszenką gwiazda rosyjskiego dziennikarstwa Ksenia Sobczak, Łukaszenka przyznał, że nie zamierza rozwodzić się ze swoją żoną i chociaż nie żyją ze sobą już ponad 30 lat, on pomimo tego, uwielbia swoją tesciową. Kiedy bywa w Aleksandrii, pierwsze kroki kieruje właśnie do Eleny Fiedorowny.
„Fiodorowna jest mi przyjacielem, zawsze jej to mówię. Kocha mnie bezmiernie i zawsze mnie kochała. Po matce jest dla mnie drugim najważniejszym człowiekiem. Gdyby nie ona, nie zostałbym prezydentem”.
85-letnia dziś Elena, przez 40 lat była nauczycielką języka białoruskiego w aleksandryjskiej szkole. Jej uczniem był Aleksander Łukaszenka:
„Był dobrym uczniem , starał się, pracował, dostał się na studia … Początkowo chciał dziennikarzem zostać, ale później powiedziałam mu: „Idź na historię, studiuj historię, dlatego, że on bardzo historię lubił. Widziałam, że jest zdolny, mówiłam mu, że to dobry zawód dla mężczyzny, będziesz dyrektorem szkoły …”, – uśmiecha się kobieta przypominając sobie, jakie stanowisko pełni jej były uczeń Sasza”.
– A matematyka, fizyka, gorzej szły przyszłemu prezydentowi? – pyta dziennikarka portalu tut.by
– Słabiej, choć muszę wam powiedzieć, że on 10 klas zakończył z jedną tylko czwórką na świadectwie.
Elena Fiodorowna uważa, że to właśnie studia pomogły zięciowi w kontaktach z ludźmi. Chociaż zamiłowanie do występów publicznych miał jeszcze w szkole podstawowej.
-On zawsze był prowadzącym na szkolnych imprezach. Był członkiem rady komsomołu, był aktywny, krytykował tych uczniów, którzy nie chcieli się angażować.
O relacjach młodego Łukaszenki z córką – Galiną:
„Przyjaźnili się, razem na lekcje chodzili, razem jeździli do kołchozu, gdy ich tam wysyłali. I często do nas przyjeżdżali”.
Elena Fiodorowna Żewnierowicz od 89. roku jest na emeryturze, ale pamięta czasy, kiedy jej starsza córka Gala i przyszły zięć Saszka zaczęli się spotykać. Oni razem się uczyli, tylko różnica była jednego roku. Przyszły prezydent w 10 klasie, a córka w 9. Kiedy Aleksander wyjechał na studia, Galina w ślad za nim poszła na historię.
– Jak pani, jako matka postrzegała relacje Galiny i Aleksandra?
– Akceptowałam, chłopak niezły był, rozwinięty mądry, sympatyczny, nie miałam do niego żadnych zastrzeżeń. Nie było w nim chamstwa, dobry chłopak.
Jak powiedziała pani Elena, młodzi spotykali się zwykle w ich domu. Aleksander był skromny, szczególnie nieśmiały wobec przyszłego teścia.
– A potem jak wyglądały ich relacje, gdy się już pobrali?
– On pracował w Towarzystwie wiedzy, był sekretarzem organizacji rejonowej „Wiedza” w Szkłowie, a ona w przedszkolu. Kiedy pracował w szkole w Aleksandrii, bardzo często zatrzymywał się u mnie. Ja jemu ciasta piekłam. Dobrze nam było razem, żyliśmy w przyjaźni.
O pierwszych wyborach prezydenckich: „Wierzyłem w niego , bo ten człowiek szedł do władzy świadomie”
Przyjaźń Łukaszenki z teściową trwała. Kiedy był dyrektorem PGR „Horodiec” (1987-1994), wspomina Elena Fedorowna, regularnie odwiedzał Mieżnik, przyjeżdżał samochodem, pomagał zwozić siano. I nie tylko – teściowa nie szczędzi pochwał zięciowi. – Kosił trawę w ogrodzie, krowy doił i kartofle pomagał kopać, a i placki ziemniaczane mógł usmażyć. Kocham go bardzo i szanuję.
Błyskawiczną karierę Aleksandra teściowa tłumaczy jego niezmiernym zaangażowaniem i zaufaniem jakie wzbudzał. Decyzję o starcie w wyborach prezydenckich Łukaszenka podjął samodzielnie, nie radził się nikogo, nie pytał o zdanie.
– I wtedy, w ’94 roku, wierzyła pani w jego zwycięstwo?
– Tak, byłam pewna że wygra. On powiedział mi wtedy: „Jeśli republika będzie prezydencka, to ja będę prezydentem”, I dlatego wierzylam bo on był wszystkiego świadom.
W czasie trwania kampanii wyborczej i podczas wyborów, tak samo jak w czasach, gdy był deputowanym, rodzina pozostawała na mohylewszczyźnie. I dopiero 20 lipca, 10 dni po tym jak Łukaszenka został wybrany na prezydenta, jego rodzina udała się do rezydencji w Drozdach pod Mińskiem.
– Świętowaliśmy zwycięstwo, jeden dzień tam spędziliśmy i wyjechaliśmy – każdy na swoje miejsce, wszyscy musieli wrócić do swoich zajęć – opowiada Elena.
– Rezydencja zrobiła wrażenie na Pani?
– Biorąc pod uwagę, że dotąd niczego nie widziałam, to tak. Później, gdy bywałam tam już kilka razy, rezydencja zmieniała się na lepsze. Początkowo było bardzo skromnie, a teraz to już zupełnie inaczej jest.
O relacjach małżeńskich Galiny: „Moja córka nie ma pretensji do Boga i do losu”.
Po wyborach pierwsza dama pozostała w Szkłowie a Łukaszenka przeniósł się do Mińska. Na temat ich relacji po wyborach pisano dużo, ale nie zawsze dobrze i prawdziwie – uważa pani Elena.
– Nie żal pani córki?
– Nie. On (Aleksander Łukaszenka) pomaga jej, szanuje, uważa ją za niezależna kobietę. Ona mieszka w Aleksandrii, ale bardzo często jeździ do Mińska. Nawet dzisiaj tam pojechała, ma tam dzieci, oni wszyscy się tam spotykają. I Kola (nieślubny syn prezydenta) i Gala i Dima i Witia – oni są tam wszyscy razem.
Z Galiną spotyka się często. Córka odwiedza ją co tydzień. Rozmawiają o dzieciach i wnukach, ale nigdy o polityce.
– Po prostu nie mamy takiej potrzeby – po co zajmować się nie swoimi sprawami. Nie wszystko rozumiem. Pytam Galę, gdy wraca z Mińska; jak zdrowie prezydenta, , jak jego nastrój, i tyle.
– Może byłoby lepiej, gdyby mąż pani córki nie został prezydentem. Co Pani na to?
– Sercu nie rozkażesz. Nie wiem, Jej prości mężczyźni nie podobaja się. Ona go kochała i do tej pory kocha go. I po wyborach było wszystko dobrze i teraz wszystko dobrze jest. Słyszeliście jego wywiad?
Odpowiadając na pytanie, Kseni Sobczak, która zapytała prezydenta czy się rozwiódł z żoną, odpowiedział jej, że nie widzi w tym sensu.
„ Nie chcę ranić matki moich dzieci”. Łukaszenka przyznał, że nikt od niego rozwodu nie żąda:
„Ile razy mój Kola spotykał się z moją żoną, on nigdy w życiu jej słowa nie powiedział, jego mama też nie ma nic przeciwko temu…”.
Kresy24.pl za tut.by
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!