W najdroższym w Mińsku hotelu „Europa”, goście poddawani są totalnej inwigilacji. We wszystkich pokojach umieszczone są kamery i podsłuchy. Służby śledzą połączenia internetowe i podsłuchuja rozmowy telefoniczne. Ich szczególną uwagę przykuwają goście z Polski i Niemiec.
Te rewelacje przekazał były pracownik tego pięciogwiazdkowego hotelu – Dmitrij Iwanczenko, który w ubiegłym roku został zwolniony z pracy po tym, jak pracodawca dowiedział się o jego zaangażowaniu w opozycyjne akcje „Rewolucje przez sieci społecznościowe ”.
Iwanczenko opowiedział o działaniach służb wobec obcokrajowców niezależnym mediom białoruskim. W listopadzie 2011 roku, pojawił się na portalu charter97.org artykuł, w którym mężczyzna opowiedział, że z KGB współpracuje cały personel hotelu i na czym ich zadania polegają.
Po kilku dniach zaczęli go nachodzić tajniacy z KGB i namawiać do współpracy. Kiedy zdecydowanie odmówił, trafił pod zarzutem „chuligaństwa” na 15 dni do aresztu. Prowadzący go oficer usiłował wymusić na nim współpracę, strasząc, że kiedy wyjdzie po odsiadce, w każdej chwili milicja może znaleźć u niego narkotyki, a to oznacza, że murów więzienia nie opuści prędkio.
Po zwolnieniu z więzienia na Akrestina, Dmitrij Iwanczenko zdecydował się na wyjazd za granicę. Ale KGB nie odpuszcza. Jego rodzice odebrali kilka dni temu wezwanie do sądu. Iwanczenko jest oskarżony o napaść na sąsiadkę. Tak się tylko nieszczęśliwie dla KGB składa, że w czasie, kiedy rzekoma napaść miała mieć miejsce, mężczyzna od kilku tygodni przebywał już poza granicami Białorusi.
Hotel Europa cieszy się ogromnym powodzeniem wśród zachodnich polityków, zatrzymują się tam międzynarodowi obserwatorzy, dziennikarze, odwiedzający Mińsk członkowie misji i organizacji międzynarodowych, artyści.
Kresy24.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!