Kurier Galicyjski przypomina, co zimą 1924 roku pisał organ prasowy PPS „Dziennik Ludowy”, wydawany przez redaktora naczelnego Bronisława Skalaka, a drukowany w Ludowym Społecznym Towarzystwie Wydawniczym przy ul. Sapiehy 77 we Lwowie.
Gazeta opublikowała informacje o wstępnych obradach w Warszawie, dotyczących Kresów…
Sanacja stosunków na kresach wschodnich
W ministerstwie spraw wewnętrznych odbyła się narada w sprawie sytuacji na kresach wschodnich z współudziałem ministrów Thugutta i Ratajskiego oraz wojewodów terenów kresowych. Celem narad, które potrwać mają dwa dni jest uzgodnienie opracowywanych już od dłuższego czasu projektów sanacyjnych województw wschodnich. Projekty te wejdą pod obrady Rady Ministrów. Część z nich ukaże się następnie jako Rozporządzenie Rządu inne zaś przeprowadzone będą na drodze ustawodawczej.
…i podaje informację o stosunkach na tym terenie.
Problem kresowy
W przedrozbiorowych dziejach Polski, problem wschodnich ziem odgrywał w jej życiu państwowem pierwszorzędną rolę, a w ostatniej swej fazie, w okresie rozbiorów dał niejako podstawę do interwencji rosyjskiej, pod pozorem obrony innowierców. Ponieważ i dziś sprawa kresowa stała się już piekącą, należałoby społeczeństwu i rządowi uprzytomnić te wszystkie ciemne karty (bo jasnych nie było), jakie historja Polski zapisała w ubiegłych wiekach i z ówczesnych błędów uczyć, jak dziś postępować należy.
Trzeba przypomnieć, że bunty kozackie z początku sporadyczne, następnie przemienione w wielką i ciężką wojnę z Chmielnickim to rezultat tyranji i buty magnaterji polskiej, królewiąt, organizujących krwawe wyprawy na wschód dla podboju wolnego kozactwa.
Historyczne „Dzikie pola”, po których grasowały polskie i niepolskie watahy, żywo przypominają stan rozbojów, jaki tam i obecnie usiłuje się wprowadzić. Wszechwładza jezuitów w Polsce i nietolerancja całego kleru wobec innowierców sprowadziła obcą interwencję do rozkładającego się organizmu państwowego. Kto chce dziś Polską rządzić, musi dokładnie wczytać się w dzieje tych ziem, aby historja spełniła rolę, właściwą jej rolę nauczyciela.
Podłoże ówczesnych nieszczęść i niepowodzeń, było tylko pozornie inne, stosunki i ustrój społeczny był wówczas więcej pierwotny, treść zagadnienia była jednak identyczna, a polityka ówczesnej, despotycznej, barbarzyńskiej Rosji była w swej bystrości analogiczna z tą, jaką dziś prowadzą sowiety. Polsce współczesnej nie wolno popełnić starych błędów, jeżeli nie chce po raz drugi przeżywać okresu rozbiorów. A niewiele jeszcze lat naszej niepodległości i rozwoju stosunków na kresach dowodzi, że niczego się nie nauczyliśmy, nawet bowiem pisma reakcyjne stwierdzają, że wśród ludności kresowej, przed czterema i pięciu laty przychylnej państwowości, wytworzył się nastrój wrogi. A przyczyny tego stanu rzeczy nie należy szukać poza nami, nie wolno tego przypisywać wpływom obcym, a sobie, naszej złej polityce gospodarcze i społecznej, naszej fatalnej administracji.
Forsowane przez reakcję polską wprowadzenie stanu wyjątkowego na kresach było tylko rozdrapywaniem ran, gdy tam leczyć je trzeba. W Warszawie wiele się obecnie mówi o potrzebie zwrócenia uwagi na kresy i z tych narad musi wyjść śmiały, dalekowzroczny program działania. Wskazują je posłowie socjalistyczni. Nie wolno tchórzyć przed trudnościami, ale trzeba je chcieć i umieć pokonać, bo tylko wtedy z kresów nie staną się drugie „Dzikie pola”.
Początek grudnia to przede wszystkim najbardziej oczekiwany przez dzieci św. Mikołaj. Co o tym pisali socjaliści.
Święto dzieci w Teatrze Wielkim
W sobotę specjalnie o godzinie 6 popoł. daje Teatr nasz dla milusińskich Lwowa przedstawienie przemiłej sztuki Szukiewicza „Św. Mikołaj”. Na onegdejszem przedstawieniu tej sztuki widownia teatru wypełniona była najmilszymi widzami, których złote główki wychylały się z lóż, a drobne postacie zajęły wszystkie miejsca w parterze. Zachwytom nie było końca, a najgoręcej oklaskiwano sceny, w których pojawiał się Robinson, zaczarowane groty i śpiący rycerze w Tatrach.
Każde pojawienie się poczciwego djabełka Filipka wywoływało burze oklasków, głośny srebrny śmiech i uwagi wypowiadane do obok siedzących mamusi i tatusia. Istotnie najmilsze przedstawienie! W sobotę raz jeszcze wszystko to się powtórz, gdyż jest to przecież właściwy dzień św. Mikołaja, który raz do roku zjawia się i na deskach scenicznych.
Należy jednak wcześniej postarać się o bilety, gdyż widownia może być wcześniej wysprzedana.
Mikołaj u prac. gminnych
W niedzielę. 7. bm. odbyła się uroczystość św. Mikołaja w Związku Zawodowym pracowników gminnych. Obie sale były zapełnione licznie zebraną dziatwą, która na zabawę tę przybyła w towarzystwie rodziców. Tow. Wroński (św. Mikołaj) przemówił w serdecznych słowach do zebranych, poczem rozdzielił podarunki między uradowanych dzieci. Związek pracowników gminnych nie zapomniał o sierotach po swoich członkach i obdarzył je za pośrednictwem św. Mikołaja, potem odbyta się ochocza zabawa dla dzieci, którą zajęła się tow. Marja Drobutowa.
Ale św. Mikołaj odwiedzał nie tylko dzieci. Starsi też chcieli coś z tego mieć, więc urządzili sobie…
Noc św. Mikołaja połączona z dancingiem
urządza w sobotę dnia 6. b. m . w Kawiarni „Udziałowej” (róg ul. Piekarskiej) Zw. Leg. Polsk. Okr. Lwów na cele kulturalno-oświatowe. W programie kuplety i monologi wygłoszone przez znanych lwowskich kuplecistów, oraz miłe niespodzianki. – Orkiestra salonowo-koncertowa. – Bliższe szczegóły w programach. – Początek o godz. 8-ej wiecz.
Gazeta publikowała w kilku numerach okolicznościową reklamę (oczywiście dla dorosłych):
Piękne i praktyczne podarunki na świętego Mikołaja poleca znany magazyn mód męskich
The gentleman, Lwów, pl. Halicki 12. (róg Batorego)
O zdrowiu dzieci przygotowywano również specjalne odczyty:
O witaminach
Dr. Kazimierz Funk, twórca teorji witaminów, uczony badacz, znany w całej Europie i w Ameryce, wygłosił w Warszawie odczyt z przeźroczami „O witaminach”, urządzony przez lekarzy, przyrodników, profesorów, inżynierów i literatów.
Witaminy są to składniki pokarmów równie konieczne do życia, jak białko i sole mineralne. Stanowią one znikomy odsetek pożywienia i nie są źródłem energji. Bez nich jednak, z braku ich życie niemal jest niemożliwie. W Indiach, Chinach, Japonji ludzie zapadają tysiącami na ciężką, śmiertelną chorobę „beri beri”, jeśli spożywają ryż biały, a nie ryż w stanie naturalnym, nie pozbawiony podczas czasu przemiału swej warstwy zewnętrznej.
W Danji zauważono setki wypadków „kserotaumii”, kończącej się ślepotą, a nawet i śmiercią wśród dzieci, którym dawano zbierane mleko.
Znany jest powszechnie „gnilec szkorbut”, tak bardzo grasujący podczas ostatniej wojny wśród żołnierzy, którzy nie jedli jarzyn, sałat, owoców, zdrowych kartofli.
Dowiedzione dziś jest, że „krzywica” (rachityzm, angielska choroba), tak groźna i rozpowszechniona u nas wśród dzieci, pochodzi także z braku witamin, ze złego odżywiania się. Dr. Funk głośno woła na alarm, oburza się, że w Polsce jeszcze panuje krzywica, skoro ją tak łatwo usunąć, dając niemowlętom pożywne mleko, a później dzieciom odpowiednie pożywienie świeże, naturalnie i tran, który zawiera witaminy przeciwkrzywicowe, oraz promienie ultrafioletowe, promienie słońca naturalnego albo i sztucznego — lampy kwarcowej.
Podług dra Funka dziś już dowiedzione i sprawdzone jest, że niezbierane dobre mleko, jajka, ziarna mielone w całości, dobry chleb, mięso, dobre kartofle, jarzyny świeże, masło, owoce, pomidory, zawierają witaminy oraz, że pokarmy te są najbardziej odpowiednie w stanie naturalnym i świeżym.
W rubryce „Z sali odczytowej” zamieszczono informację o interesującym odkryciu literackim.
Na posiedzeniu naukowem Polskiego Towarzystwa Historycznego wygłosił Dr. Antoni Prochaska. odczyt pt. „Paszkwil na hetmana Żółkiewskiego na sejmiku wiszeńskim 1618 r.”.
Autor znalazł w rękopisach bibljoteki Krasińskich nieznany dotąd paszkwil wniesiony na sejmiku wiszeńskim przeciw Żółkiewskiemu. Autentyczność jego stwierdza nastrój opozycyjny, jaki wśród szlachty krzewił się przeciw hetmanowi, z powodu jego jakoby kunktatorstwa wobec Turków pod Oryninem czy Buszą.
Żółkiewski od czasu gdy podczas rokoszu stanął po stronie króla, stracił popularność wśród szerokich mas szlachty. Nienawidziło go swawolne żołnierstwo, które trzymał w karbach surowej dyscypliny. Nienawidzili magnaci, karceni bezwzględnie za samowolne „chadzki” na Wołoszczyznę, które ściągały na Polskę nawałę turecką.
Nawoływania do wojny z Turcją i przestrzeganie przed grożącym niebezpieczeństwem nie budziły echa, tylko niechęć i niezadowolenie szlachty zajętej wewnętrznemi sprawami i szerzyły się glosy, że właśnie hetman nie umie bronić granic i jest wskutek tego sprawcą nieszczęść ziem kresowych.
Zarzuty te zebrał autor paszkwilu, pochodzący ze sfer opozycji magnackiej. W formie ordynarnej napaści osobistej atakuje Żółkiewskiego, że napady tatarskie, spustoszenie ziem ukrainnych, zawarcie niekorzystnego traktatu z Turkam i to wszystko wina niedbalstwa, tchórzostwa hetmana. Dba on tylko o dostatek, o wygody, a ucieka z pola bitwy.
Są zaś inni dostojni, waleczni, godni mężowie, którym król winien oddać władzę, a napędzić hetmana. Na zarzuty te odpowiada Żółkiewski wspaniałą, cycerońską mową na sejmie 1619 roku. Dowodzi przekonywująco, że Tatarów pobić nie mógł, bo siły były przeważające, bo ryzykując przyjęcie bitwy, ryzykował bezpieczeństwo ogołoconej Rzpltej. Jakkolwiek z walki tej wyszedł hetman zwycięsko, bo zyskał na sejmie aplauz powszechny i zaufanie króla, przecież paszkwil ów miał swe smutne znaczenie, bo podkopywał powagę hetmańską. Kto wie, czy tu nie należy szukać przyczyny wichrzeń w wojsku podczas wyprawy cecorskiej, które przyprawiły Żółkiewskiego o zgon tragiczny. Po odczycie, który stanowi cześć monografii autora o Żółkiewskim, niedługo mającej się ukazać w nakładzie Kasy im. Mianowskiego w Warszawie, nastąpiła dyskusja, w której zabierali głos prof. Finkel, dr. Tyszkowski i prelegent.
Źle się dzieje w Kosowie, a winien temu… dr Tarnawski.
Tragiczne położenie saliny w Kosowie
Kosowskie saliny znalazły się w poważnym niebezpieczeństwie. Robotnikom tych salin zagraża poważna redukcja i bezrobocie.
Oto saliny te próbuje wydzierżawić właściciel Sanatorjum w Kosowie Dr. Adam Tarnawski. Z chwilą, kiedy ta transakcja zostałaby dokonana, około 60 robotników zostałoby wyrzuconych na bruk, a to z tego powodu, że wszystkim im prawie brakuje pełnych 10 lat do stabilizacji.
Pan Tarnawski zamierza podobno włączyć źródła solankowe do swoich zakładów leczniczych, a w tym kierunku spotyka się z pomocą dzisiejszego zarządu, który robi wszystko co można, ażeby produkcję soli w Kosowie unieruchomić. Pomaga się p. Tarnawskiemu tym sposobem, że wysyła się bardzo mało zamówień (dyspozycji) na wyprodukowaną sól i bardzo rzadko w stosunku do innych Wschodnich salin, i to w czasie wielkiego zapotrzebowania. Należy stwierdzić, że w tym czasie wszystkie saliny pracują dzień i noc, a nie mogąc dostarczyć soli, odsyłają zamówienia do Zarządu saliny w Kosowie. I tak przed kilku dniami zarząd saliny w Dolinie, przysłał zamówienie na jeden wagon soli dla Borszczowa, której to soli sam nie mógł wysłać z powodu braku wyprodukowanej soli. Salina w Kosowie stoi bezczynnie od 16 listopada, magazyny są pełne soli, a robotnicy chodzą bez pracy, kiedy inne saliny pracują z wytężeniem, nie mogąc podołać zamówieniom.
Wysiłki w celu zabezpieczenia sobie pracy na dotychczasowych warunkach spełzły na niczem, chociaż p. dyrektor Pepłowski na wizytacji saliny w Kosowie obiecał, że salina w Kosowie dostanie pewien procent przydziału zamówień na sól z Jugosławji i robotnicy będą mieli pracę.
Jak się obecnie przedstawia ta obiecanka p. Pepłowskiego? Salinarze kosowscy muszą znaleźć pomoc w opinji społeczeństwa, w sejmie i u czynników rządowych.
„Nowiny dnia” – była to rubryka krótkich informacji, najchętniej czytanych przez Czytelników:
Wysokość czynszów w grudniu 1921 r. Mnożnik czynszowy pozostaje na grudzień w tej samej wysokości, jak w październiku i listopadzie. Czynsze przeto nie mogą być podwyższone przez gospodarzy. Inwalidzi, wdowy i sieroty po nich, emeryci i uczestnicy powstań 1863 i 1831 zwolnieni są od opłaty podatku od lokali. Wskutek tego mnożnik dla tych osób będzie o 2.22 punktów mniejszy.
Ofiary zdziczałych instynktów. Nieznany nożowiec napadł w ulicy Zamarstynowskiej na 18-letnią Jadwigę Peszkównę i wbił jej nóż w biodro. Paweł Łoziński uderzył młotkiem w głowę Stefana Romaniszyna, zatrudnionego w restauracji Zwolińskiego, raniąc go ciężko.
Chcesz się pozbyć swoich trosk? Dobra książka pociesza i pobudza energię do życia. W doborowe dzieła najobficiej zaopatrzona jest wypożyczalnia książek „Vita”, Lwów, pasaż Hausmana 1. 8. I. piętro. Poleca swój olbrzymi księgozbiór najnowszych i najpoczytniejszych powieści. Bogaty jest dział naukowy. Abonament 2 zł. miesięcznie. Kaucja 5 zł.
Przepiękna wystawa starych mistrzów w salonach Tow. Przyj. Sztuk Pięknych ciesząca się olbrzymią frekwencją zwiedzających zostanie w krótkim już czasie zamkniętą. Kto z miłośników sztuki nie zwiedził dotychczas tejże wystawy powinien to uczynić w tych dniach.
Karygodne harce właścicieli samochodowych. Marcin Domański, robotnik miejskiej elektrowni w niedzielę o godz. 5 rano czyścił szyny tramwajowe na pl. Marjackim i tym czasie nadjechał w szalonym pędzie, samochód nieoświetlony, który przejechał Domańskiego. Osobnik kierujący autem zbiegł, nie udzieliwszy pomocy ofierze swej zbrodniczej nieostrożności. Numer samochodu nie został ustalony. Nieszczęśliwego odstawił następnie posterunkowy do szpitala. Stwierdzono tam, że Domański doznał złamania obu nóg oraz licznych obrażeń wewnętrznych i zewnętrznych.
Samochodem Nr. 7279 jechało wczoraj dwóch mężczyzn z jakąś kobietą z Brzuchowic do Lwowa. Jadący trzymali w ręku duże gałęzie bili niemi każdego napotkanego po drodze.
Auto wojskowe Nr. 3834 potrąciło u zbiegu ulic Gródeckiej i Janowskiej 14-letniego Wilhelma Kaczkego który został ciężko poraniony.
Miejskie Muzeum przemysłu artystycznego we Lwowie. W niedzielę, dnia 14. grudnia o godz. 11-tej otwarta zostanie „Wystawa gwiazdkowa połączona z wysprzedażą eksponatów (wyroby krajowe) po cenach przystępnych. Bliższe szczegóły na fiszach.
Epidemja czkawki rozszerza się w mieście. Nie tyle groźna, ile nieprzyjemna dla pacjenta ta epidemja zainteresowała kola lekarskie jako niebywała dotychczas dolegliwość. Zdaje się, że rozprzestrzenia się ona za pomocą nieznanych dotychczas zarazków Nie jest to choroba niebezpieczną dla życia pacjentów, gdyż przy użyciu odpowiednich środków lekarskich ustępuje bez następstw po kilku dniach.
Została zachowana oryginalna pisownia
Opracował Krzysztof Szymański
Tekst ukazał się w nr 23 (459) Kuriera Galicyjskiego, 17 – 30 grudnia 2024
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!