
Aleksander Łukaszenka (fot. belta.by)
Aleksandr Łukaszenka, znany z ciętego języka i skłonności do komentowania wszelkich światowych wydarzeń, tym razem zaskakuje powściągliwością. Choć izraelski atak na Iran wydawał się idealną okazją, by białoruski przywódca wziął w obronę reżim ajatollahów, publicznie nie padło ani jedno słowo potępienia „izraelskich agresorów”. Powód? Łukaszenka kalkuluje i woli nie prowokować ani Izraela, ani – co istotniejsze – Stanów Zjednoczonych, podkreśla analityk polityczny Alaksandr Kłaskouski na łamach agencji Pozirk.
Jaki jest powód tej ostrożności dyktatora z Mińska? Na horyzoncie pojawił się Keith Kellogg, specjalny wysłannik USA do spraw Ukrainy, który – jak informuje Reuters – już wkrótce może wylądować w Mińsku. Misja Amerykanina? Sprawdzić, czy możliwe jest rozpoczęcie rozmów pokojowych, które mogłyby zakończyć wojnę Rosji przeciwko Ukrainie. To właśnie perspektywa tej wizyty sprawia, że Łukaszenka trzyma język za zębami i omija temat izraelsko-irańskiego konfliktu szerokim łukiem.
Łukaszenka, który od lat prezentuje się jako „patriarcha” światowej polityki, często występował w obronie bliskich mu ideowo dyktatorów – Miloszevicia, Husajna, Kaddafiego. Dziś jednak kalkuluje. Mińsk stara się poprawić relacje z Izraelem i ceni sobie fakt, że ten kraj nie krytykuje go za represje wewnętrzne ani współudział w rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Co więcej, Izrael pozostaje bliskim sojusznikiem USA. A Waszyngton od dawna szuka sposobów, by choć w minimalnym stopniu wyrwać Białoruś spod wpływu Moskwy i Pekinu. Czy możliwa jest „wielka transakcja”? Media przypominają lutowy gest Mińska – uwolnienie kilku więźniów politycznych w zamian za sygnały złagodzenia sankcji.
Wizyta Keitha Kellogga w Mińsku, jeśli do niej dojdzie, może mieć kilka celów i konsekwencji. Eksperci wskazują, że USA chciałyby osłabić wpływy Chin i Rosji na Białoruś oraz przyciągnąć ten kraj choćby częściowo do swojej orbity. Jednak realizacja tych planów wydaje się mało realna. Mińsk łączy z Pekinem bliskie i oparte na handlu partnerstwo strategiczne, które pozwala Łukaszence balansować zależność od Moskwy.
Według Kłaskouskiego, próby wypchnięcia Chin z Białorusi przez USA są obecnie niemożliwe. Ponadto, nawet ewentualne zniesienie amerykańskich sankcji nie rozwiąże problemu unijnych sankcji, a handel Białorusi z Europą jest istotniejszy niż ze Stanami. Równie mało prawdopodobne jest zmniejszenie rosyjskich wpływów, bo reżim Łukaszenki zbyt mocno jest z nimi związany.
Mimo to wizyta Kellogga mogłaby przynieść korzyści. Mogłaby wzmocnić polityczną podmiotowość Białorusi i być okazją do wynegocjowania gwarancji przed całkowitym podporządkowaniem Rosji. Co ważne, istnieje szansa, że w ramach ewentualnej umowy Łukaszenka zgodziłby się na uwolnienie części więźniów politycznych, co miałoby znaczenie większe niż ryzyko legitymizowania jego władzy.
Ale opozycja wzywa, by jakiekolwiek rozmowy z Łukaszenką odbywały się dopiero po uwolnieniu ponad 1000 więźniów sumienia i zakończeniu represji. Jednak Aleksander Łukaszenka doskonale rozumie, że każda szansa na udział w rozmowach pokojowych to dla niego okazja do wzmocnienia swojej pozycji na arenie międzynarodowej.
Na razie jednak w tej układance jest zbyt wiele niewiadomych. Począwszy od pytania: czy w ogóle ten emisariusz Waszyngtonu przyleci do Mińska?
ba za pozirk.online
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!