Przygotowując materiał do artykułu o zabójstwie posła Tadeusza Hołowki natknąłem się na ciekawy fakt – jego mordercy zostali zgładzeni 9 miesięcy przed przewodem sądowym tej sprawy. Dlaczego? Odpowiedź daje nam przegląd przedwojennej prasy z końca 1932 roku.
Gazeta Lwowska 02 grudnia 1932 roku umieszcza następującą informację:
Napad bandytów na Urząd Pocztowy w Gródku Jagiellońskim. Dwóch bandytów zabitych, 4-ch urzędników rannych, bandyci zrabowali 4.000 zł
Dnia 30 b. m. o godz. 5-tej po południu grupa, złożona z 7 do 8 osób, napadła w celach rabunkowych na Urząd Pocztowy w Gródku Jagiellońskim. Część bandytów wtargnęła do Urzędu w maskach. Urzędnicy pocztowi, pełniący służbę przy kasie, rozpoczęli obronę przy pomocy rewolwerów. Rozwinęła się strzelanina. Urzędnicy pocztowi; bronili się świetnie.
W obustronnej strzelaninie dwóch bandytów zostało zabitych. Jeden z nich skonał na miejscu. 4-ch urzędników pocztowych jest rannych, nie grozi im jednak niebezpieczeństwo.
Agencja „Wschód” dowiaduje się, że władze bezpieczeństwa wydały natychmiast wszystkie zarządzenia celem ujęcia sprawców napadu. Z przeprowadzonych dochodzeń okazuje się, że jeden ze sprawców napadu dowlókł się ciężko ranny do mieszkania jednego z adwokatów Ukraińców w Gródku Jagiellońskim i tam wkrótce zmarł z upływu krwi.
Na miejsce wypadku wyjechał natychmiast dyrektor poczty p. Moszoro. Już przedtem przybyli do Gródka Jagiellońskiego naczelnik urzędu śledczego nadkom. Petry, a także komendant policji wojewódzkiej insp. Kozielewski. Pierwsze badania stwierdziły, że bandyci pod osłoną rewolwerów i ze stratą 2 zabitych zrabowali około 4000 złotych gotówką.
Agencja „Wschód” dowiaduje się dalej, że nie ulega wątpliwości, że już w pierwszych chwilach dochodzeń można stwierdzić rękę organizacji ukraińskich nacjonalistów w tym bandyckim napadzie. Nie ulega wątpliwości, że organizacje wywrotowe wyzyskały ekscesy lwowskie dla swoich celów. Na pierwszą wiadomość o napadzie na pocztę, wyjechały ze Lwowa oddziały pościgowe, oraz liczny sztab śledczy. Także udały się do Gródka pod kierunkiem personelu śledczego psy policyjne, które kontynuują pościg.
Urząd pocztowy mieści się w budynku, w którym znajduje się również kasa skarbowa, dlatego w budynku była bardzo silna obsada urzędnicza, składająca się z urzędników poczty i z urzędników skarbowych. Bandyci zrabowali pieniądze w bilonie. Okazuje się, że w walce, jaka się wywiązała, dwóch urzędników skarbowych jest bardzo ciężko rannych, jeden pocztylion ciężko ranny, jeden woźny skarbowy nazwiskiem Stahlewski ciężko ranny. Natomiast lekko ranny jest kontroler pocztowy.
Podkreślić należy niezwykłe męstwo, znakomitą orjentację urzędników państwowych, którzy mimo przewagi napastników stawili czoła bandytom. To zdecydowane wystąpienie spowodowało cofnięcie się bandytów, którzy pozostawili na miejscu jednego zabitego. Drugi ciężko ranny próbował uciekać, zdołał jednak dojść do wyżej wymienionego mieszkania. Urzędnicy mimo ciężkich ran zdołali podać policji szczegóły napadu, których nie możemy ujawnić. Ranni zostali przewiezieni częściowo do szpitala lwowskiego.
Podkreślić należy, że w momencie napadu, dla odwrócenia uwagi policji miejscowej, na przedmieściach Gródka Jagiellońskiego wybito szyby w mieszkaniach żydowskich.
W następnych dniach podano więcej faktów z tych wydarzeń oraz fragmenty materiałów śledztwa.
Przodownik P. P. padł od kuli bandyty z O. U. N.
W pogoni za sprawcami napadu na pocztę w Gródku Jag. Wstrząsający mord w Glinnej Nawarji.
W następstwie zarządzonego natychmiast pościgu za sprawcami zbrojnego napadu na pocztę i urząd skarbowy w Gródku Jagiellońskim, kierujący osobiście akcją komendant wojewódzki VIII okręgu P.P. insp. Kozielewski zarządził telefonicznie alarm posterunków okolicznych i polecił przetrząsnąć wszystkie miejscowości dookoła w celu wyszukania sprawców napadu.
Otrzymawszy ten rozkaz komendant posterunku P.P. w Pustomytach przod. Alfred Kojat w towarzystwie posterunkowego Eugeniusza Sługockiego udał się natychmiast na patrol. Idąc torem kolejowym przybyli do Glinnej Nawarji. Tu obejrzeli dokładnie zabudowania stacyjne i udali się w kierunku miasteczka. Po drodze spotkali dwóch osobników. Przod. Kojat zatrzymał ich i wezwał do okazania legitymacyj. Osobnicy sięgnęli do kieszeni, ale zamiast dowodów osobistych dobyli z nich rewolwerów. Równocześnie niemal padły z ich strony strzały.
Przod. Kojat, rażony kulą rewolwerową, zwalił się martwy na ziemię. Obok niego upadł post. Sługocki, którego napastnicy ciężko ranili w brzuch.
Oni sami uciekli i znikli w ciemnościach nocy. Post. Sługockiego przewieziono do szpitala we Lwowie. Równocześnie wzmożono czujność obławy policyjnej.
Ujęcie zamachowców
Przypuszczenia kierownictwa pościgu szły w tym kierunku, że bandyci uciekali dalej wzdłuż toru kolejowego w kierunku południowym. W tym też kierunku wysłano większość patroli pościgowych. Przypuszczenia okazały się słuszne. Rano kolejarze w pobliżu Żydaczowa ujrzeli biegnących przez pola dwóch osobników, zmierzających w kierunku Rozwadowa. Poczęli ich ścigać. Jednak ci ze swej strony odpowiedzieli gęstemi strzałami z rewolwerów. Następnie zdołali przeprawić się przez Dniestr, poczem skierowali się znów w okolice Mikołajowa. Pogoń wysłana za uciekającymi stwierdzała, że ustawicznie zmieniali oni kierunek swej ucieczki.
W południe udało się policji ująć dwóch osobników. Jeden z nich miał przestrzeloną kurtkę. Nazwiska ich trzymane są w tajemnicy. Obaj ujęci uzbrojeni byli w rewolwery typu Ordges oraz zaopatrzeni w naboje.
Śmierć ofiary napadu
Wczoraj nad ranem zmarł w szpitalu lwowskim woźny pocztowy z Gródka Jagiellońskiego, Kołacz. Był on najciężej raniony, mianowicie w szyję, przyczem kula utkwiła w kręgosłupie. Zaraz po strzale nastąpił częściowy paraliż ciała. Mimo usilnych zabiegów nie udało się uratować życia Kołacza. Jak się dowiadujemy stan zdrowia innego rannego, Klimczaka, jest groźny. Inni ranni mają się dobrze.
17 grudnia Gazeta Lwowska podaje informację, że sprawcy napadu będą sądzeni sądem doraźnym, czyli „sądem powoływanym w razie zagrożenia bezpieczeństwa państwa, rozpatrującym sprawy karne z zastosowaniem skróconej procedury” (według: sjp.pwn.pl).
Sąd doraźny nad sprawcami napadu na pocztę w Gródku Jagiellońskim
Śledztwo, prowadzone w sprawie napadu na pocztę w Gródku Jagiellońskim, zbliża się ku końcowi, przyczem ustalono już cały szereg szczegółów tej zbrodni członków O. U. N. Zebrane materiały i prowadzone pospiesznie śledztwo daje możność przeprowadzenia rozprawy przed sądem doraźnym już w najbliższych dniach.
Aresztowanych przez policję sprawców napadu na pocztę przetransportowano do więzienia w Brygidkach do dyspozycji prokuratora Sądu okręgowego.
Należy podkreślić – w związku z wynikiem dotychczasowego śledztwa – że wszyscy sprawcy napadu na pocztę w Gródku Jagiellońskim są znani, a większa część znajduje się już w rękach władz bezpieczeństwa.
Sukces władz bezpieczeństwa w sprawie gródeckiej jest niewątpliwie b. duży, jeżeli się zważy, że sprawcy napadu operowali dużymi środkami, znaczną ilością zamachowców i mieli znakomicie przygotowany odwrót z budynku pocztowego. Wprawdzie dziś jeszcze nie można ujawniać wszystkich szczegółów śledztwa, stwierdzić jednak można, że szczegóły samego napadu na pocztę brzmią rewelacyjnie, a niemniej rewelacyjnie przedstawia się linja pościgu, jaką obrano dla ujęcia sprawców.
Policja odnalazła część pieniędzy zrabowanych w Gródku Jagiellońskim
W toku dochodzeń w sprawie napadu w celu rabunku na pocztę w Gródku Jagiellońskim organa śledcze Policji Państwowej odszukały kryjówkę, w której ukryta była część bilonu pochodzącego z rabunku w Gródku Jagiellońskim.
W kryjówce znaleziono bilon w kwocie 990 zł. Dalsze dochodzenia w toku.
Akt oskarżenia nie obejmie sprawy morderstwa ś. p. T. Hołówki.
Akt oskarżenia przeciwko zamachowcom z Gródka nie obejmie sprawy morderstwa ś. p. Hołówki, natomiast przewód sądowy wykaże także momenty zbrodni truskawieckiej, i kara będzie łączna.
Współsprawcy zamachu na ś.p. Hołówkę
Niektórzy uczestnicy napadu na pocztę w Gródku brali udział w innych zamachach terrorystycznych, a w szczególności zastrzelili w sierpniu 1931 r. posła ś. p. Hołówkę w Truskawcu. W każdym razie, Biłas i Danyłyszyn oraz portier willi ss. bazylianek Bunij okazują się współsprawcami morderczego zamachu na ś. p. Hołówce.
W dniach 19-23 grudnia w gmachu sądu okręgowego we Lwowie toczy się rozprawa sądowa. Prasa lwowska poświęca temu wydarzeniu całe strony, relacjonując dokładnie zeznania oskarżonych i świadków, analizy biegłych i relacje policjantów, uczestniczących w akcji.
Sąd doraźny we Lwowie
Potworny napad na pocztę w Gródku Jagiellońskim w dniu 30 listopada br. poruszył cały kraj i odbił się nawet głębokim echem poza granicami Polski. Nic też dziwnego, że i rozprawa przeciwko sprawcom napadu wzbudziła duże zainteresowanie.
Już od wczesnego ranka przed gmachem sądowym przy ul. Batorego gromadziły się tłumy publiczności, pragnąc dostać się do środka. Ustawione silne kordony policji wpuszczały jednak do wnętrza ludzi posiadających bilety wstępu, sprawdzając jednocześnie legitymacje dziennikarskie.
Trybunał został wyznaczony w składzie: przewodniczący s. o. Jagodziński, członkowie Michale i dr. Dworzak, a wraz z nimi prok. dr. Mostowski.
Ława obrońców również silnie obsadzona. Danyłyszyna bronią dr. Szuchewycz i dr. Pańkowski, Biłasa dr. Starosolski i dr. Maritczak, Żurakowskiego dr. Mankiewicz zaś Kossaka dr. Głuszkiewicz.
Zeznania Biłasa w czasie śledztwa. Jak zamordowano ś. p. Hołówkę?
Protokół, złożonych w śledztwie zeznań osk. Wasyla Biłasa, spisany przez sędziego Skórzyńskiego, a odczytany wczoraj przez przewodniczącego, zawiera dokładny opis morderstwa, dokonanego na śp. Tadeuszu Hołówce.
Biłaś zeznał, że do UOW wciągnął go Motyka. Oskarżony został wkrótce aresztowany i przebywał w więzieniu w Samborze. Gdy go wypuszczono, Hnatow powiedział mu, że chciałby mieć z nim stały kontakt. Od tego czasu spotykali się w lesie na umówionych miejscach, Hnatow dawał mu do czytania „Surmę” i „Junaka” i odebrał od niego ślubowanie. Roty przysięgi Biłas nie chciał w zeznaniach powtórzyć. Jeszcze przed ślubowaniem dał mu Hnatow rewolwer dla organizacji w Truskawcu. Był to ten sam rewolwer, który oskarżonemu okazał sędzia śledczy. Po napadzie na pocztę Biłas został aresztowany.
– Bunij powiedział mi pewnego dnia – opowiada Biłas, – że w pensjonacie SS. Służebniczek w Truskawcu zamieszkał pos. Hołówko, inicjator pacyfikacji w Małopolsce Wsch., o którym warto by się czegoś dowiedzieć. Kiedy zdobyli bliższe informacje, Hnatow dał mi rozkaz zabicia śp. Hołówki, czego miałem dokonać razem z Danyłyszynem, i wręczył mi rewolwer i dwie pary ciemnych okularów. Zebrałem wiadomości o trybie życia Hołówki, a dowiedziawszy się, że nie ma on zwyczaju zamykać drzwi, postanowiłem go zabić wieczorem w jego pokoju. Udałem się do mojego wuja Danyłyszyna i dałem mu rewolwer i 1 parę okularów. Wyznaczyliśmy jako datę zamordowania 29 sierpnia i mieliśmy spotkać się u niego w sadzie. Oznaczonego dnia o. godz. 8 wiecz. udaliśmy się z sadu do pensjonatu. Padał deszcz. W bramie spotkaliśmy Bunija, który niósł ciastka. Powiedział nam, że Hołówki niema w domu, bo w jego pokoju się nie świeci.
Za chwilę powiedział, że widział światło u Hołówki. W ciemnych okularach, z podniesionemi kołnierzami płaszczy udaliśmy się do pokoju Hołówki. Na pukanie odpowiedziano nam „proszę!”. Ja wszedłem pierwszy, za mną Danyłyszyn. Ś. p. Hołówko leżał na łóżku i czytał książkę. Wyjęliśmy rewolwery – Hołówko zakrył twarz ręką. Strzelaliśmy obaj – nie wiem ile razy. Pierwszy wybiegł z pokoju Danyłyszyn, ja za nim, i na polu rozbiegliśmy się. Działaliśmy tylko we dwójkę, a nie w piątkę, bo zresztą z tem dać mogła sobie radę jedna osoba.
Wyrok
Dmytra Danyłyszyna, Wasyla Biłasa i Mariana Żurakowskiego uznaje się winnymi, że dnia 30 listopada br. z innemi nieznanemi osobami, z bronią w ręku wtargnęli do urzędu pocztowego w Gródku Jagiellońskim i sterroryzowawszy obecnych tam urzędników, przy użyciu przemocy zabrali gotówkę w sumie 3236 zł. 15 gr., nadto Dmytra Danyłyszyna, że w nocy z 30 listopada na 1 grudnia w Glinnej Nawarji w zamiarze pozbawienia życia posterunkowego Sługockiego strzelał do niego z rewolweru z bliskiej odległości, a tylko zbiegowi okoliczności przypisać należy, że Sługocki nie poniósł śmierci, dalej, że dnia 1 grudnia w okolicy Weryni w zamiarze zabicia Aleksandra Andruchowa strzelił do niego z niewielkiej odległości, dalej Wasyla Biłasa, że w nocy z 30 listopada na 1 grudnia br. w Glinnej Nawarji w zamiarze zabicia komendanta Kojata strzelił do niego z rewolweru, w skutek czego Kojat śmierć poniósł na miejscu, czem wszyscy trzej dopuścili się zbrodni przeciwko bezpieczeństwu mienia z bronią w ręku, a nadto Danyłyszyn dwukrotnie użył tej zbrodni przeciwko bezpieczeństwu życia, a Biłas zbrodni przeciwko bezpieczeństwu życia i za to zasądza Danyłyszyna, Biłasa i Żurakowskiego na karę śmierci.
Co do ostatniego oskarżonego Zenona Kossaka, Trybunał z powodu braku jednomyślności odesłał jego sprawę na drogę zwyczajnego postępowania.
Następnie przewodniczący odczytał obszerne motywy wyroku, przebieg całej zbrodni, podkreślając, że nie znalazł okoliczności łagodzących. Skazani przyjęli wyrok spokojnie.
Prok. dr. Mostowski sprzeciwił się interwencji Trybunału o ułaskawienie Biłasa i Danyłyszyna, gdyż w myśl polityki kryminalnej prośba taka jest niedopuszczalna i niekonsekwentna, a co do Żurakowskiego, pozostawia decyzji Trybunału.
Prośba o łaskę
Zabrał głos obrońca dr. Starosolski prosząc Trybunał, aby przedstawił skazanych łasce Pana Prezydenta, oświadczając jednocześnie, że obrona wnosi osobną prośbę.
Ułaskawienie Żurakowskiego
O godz. 16.30 nadeszła odpowiedź z kancelarii Pana Prezydenta, że Pan Prezydent odrzucił prośbę Biłasa i Danyłyszyna, zaś ułaskawił Żurakowskiego, zamieniając mu karę śmierci na 15 łat więzienia.
Wyrok ma być wykonany o świcie (24.12 1932 roku – red.)
Została zachowana oryginalna pisownia
Opracował Krzysztof Szymański, Kurier Galicyjski, 2017 r. Nr. 16 (284)
Kresy24.pl/Kurier Galicyjski (HHG)
1 komentarz
Paweł Bohdanowicz
8 września 2017 o 13:20Teksty z epoki zawsze są ciekawe.
„Pro” czy „anty”, warto publikować.