Lidia Jermoszyna, szefowa Centralnej Komisji Wyborczej przewiduje, że po wyborach prezydenckich ludzie wyjdą na ulice. Wierna Łukaszence urzędniczka, odpowiedzialna za fałszowanie wyników wyborów na Białorusi uważa, że protesty opozycji mogą być inspirowane i organizowane z zagranicy.
Objęta zakazem wjazdu do krajów Unii Euroejskiej przewodnicząca Centralnej Komisji Wyborczej, powiedziała podczas konferencji prasowej on-line na portalu tut.by, że protesty opozycji po wyborach prezydenckich w listopadzie 2015 roku, mogą być organizowane – tylko za granicą.
Jermoszyna przypomniała akcję protestu po wyborach 19 grudnia 2010 roku i stwierdziła, że niezależnie od wyniku wyborczego, ta akcja i tak by się odbyła ponieważ, „wszystko było na to nakierowane”.
Jednocześnie stwierdziła, że nie widzi warunków, żeby podjąć bardziej zdecydowane środki dla zachowania porządku publicznego, zwłaszcza teraz, w związku z sytuacją na Ukrainie.
Ponadto przewodnicząca CKW stwierdziła, że na etapie zbierania podpisów na listach poparcia, mogą zostać wysunięte kandydatury 10 pretendentów do fotela prezydenckiego, ale na kartach do głosowania znajdzie się tylko czterech kandydatów.
„Jeśli Białorusini przyszłości nie ocenią pozytywnie dzisiejszej władzy, będą niewdzięcznymi potomkami”, oświadczyła szefowa CKW.
Kresy24.pl/tut.by
1 komentarz
Józef
22 stycznia 2015 o 11:35Gdy widzę jej twarz, robi mi się niedobrze.