„Jesteśmy gotowi rozmawiać o konkretnych dowódcach UPA winnych zbrodni na Wołyniu, ale obwinianie całego ukraińskiego podziemia to działanie na rzecz rosyjskiej propagandy” – przekonuje szef ukraińskiego IPN, Wołodymyr Wiatrowycz w rozmowie z portalem ukr.net.
19 lipca Sejm RP może przyjąć uchwałę o upamiętnieniu ofiar „ludobójstwa Polaków, dokonanego przez OUN i UPA”. Niedawno apel w tej sprawie przyjął Senat. Również w Sejmie przygotowywany jest projekt, w myśl którego za zaprzeczanie ludobójstwu będzie grozić kara do trzech lat więzienia. Rada Najwyższa Ukrainy także przygotowuje odpowiedź w tej sprawie. Pod koniec czerwca w Przemyślu doszło do przepychanek z udziałem grupy młodych osób, próbujących zatrzymać ukraińska procesję w drodze na cmentarz wojskowy. Ukraińcy w Polsce skarżą się również na pogarszający się stosunek Polaków.
Polukr.net zapytał o zdanie w tej sprawie szefów Instytutów Pamięci Narodowej w Polsce i na Ukrainie. Oto co na ten temat powiedział szef ukraińskiego IPN, Wołodymyr Wiatrowycz.
Dlaczego takie sytuacje mają miejsce, skoro Warszawa występuje jako najbliższy sojusznik Ukrainy w UE?
Niestety, w polskim społeczeństwie są siły skrajnie prawicowe, które otwarcie mówią o swojej niechęci do Ukrainy i uważają wsparcie, jakiego udzielają władze za błąd. Ci ludzie, niezależenie od tego, czy mają taką świadomość, czy nie, działają zgodnie z rosyjskim scenariuszem. Nawet wielu oficjalnych przedstawicieli RP, mówiąc o wsparciu dla Ukrainy robi rzeczy które mogą szkodzić relacjom pomiędzy Polską a Ukrainą – mam na myśli polityków, takich jak np. poseł Michał Dworczyk, który mówi o swojej proukraińskiej pozycji, ale widać jednocześnie, jak jego inicjatywy negatywnie wpływają na relacje pomiędzy Polakami i Ukraińcami.
Tuż przed 11 lipca miały miejsce zmiany w polskim Instytucie Pamięci Narodowej. Krytycy twierdzą, że na ich skutek Instytut stanie się zamiast instytucją naukową – bardziej polityczną. Jakie wiążą się z tym ryzyka?
Mam nadzieję, że poszukiwania prawdy historycznej dotyczące trudnych epizodów polsko-ukraińskiej historii będą trwały nadal w polskim IPN, niezależnie od zmian kierownictwa. Polski i ukraiński IPN jednoczą podobne procesy, które odbywają się w Polsce i na Ukrainie: mam na uwadze radzenie sobie z konsekwencjami totalitarnej przeszłości okresu komunizmu. Polska znacznie wyprzedziła w tym obszarze Ukrainę, dlatego dla nas ciekawym jest polskie doświadczenie w tym obszarze. Z drugiej strony również Polska może korzystać z ukraińskich doświadczeń – chodzi o przyjętą niedawno w Polsce ustawę o demontażu pomników okresu radzieckiego. W tym wypadku Polacy skorzystali z naszych rozwiązań. Dlatego sądzę, że współpraca obu IPN będzie trwać, gdyż jest ona korzystna dla obu stron.
Poza tym swoje prace kontynuuje polsko-ukraińskie Forum historyków, które ma za zadanie badanie najtrudniejszych rozdziałów historii Polski i Ukrainy. Jego zadaniem jest przeniesienie dyskusji na ten temat z poziomu politycznego na grunt historyków. Dziwnie wygląda pośpiech polskich polityków w sprawie uznania antypolskich akcji OUN i UPA za ludobójstwo. Minął dopiero niecały rok od momentu rozpoczęcia prac w ramach Forum, a tej jesieni ma odbyć się kolejna sesja, która będzie poświęcona właśnie wydarzeniom na Wołyniu w 1943 roku. Dlaczego politycy upierają się, by być pierwszymi, by oceniać te wydarzenia?
Jakie są dotychczasowe osiągnięcia Forum? Na ile duże jest ryzyko, że wspólne prace zostaną utrudnione przez zmiany w polskim IPN?
Myślę, że nie będą one miały poważniejszego wpływu na te prace – mimo, że Forum zostało zapoczątkowane przez oba IPNy, to w jego skład wchodzą także historycy spoza Instytutów. Udało nam się podejść do najbardziej bolesnego fragmentu wspólnej historii – do kwestii Wołynia. Nasz cel to nie poszukiwanie koniecznie wspólnego punktu widzenia, ale dialog i próba pokazania sobie wzajemnie rezultatów badań, umożliwienia dostępu do archiwów i źródeł. Gdy uda się znaleźć punkty wspólne – to doskonale, ale nie powinniśmy obawiać się sytuacji, w których nawet widząc te same fakty będziemy je interpretować na różne sposoby. Na razie pracujemy nad przeglądem materiału faktograficznego. Niestety, wiele z tego, co słychać w politycznych oświadczeniach, zwłaszcza w Polsce, nie opiera się na faktach historycznych. Mam na uwadze zwłaszcza liczbę ofiar po stronie polskiej na Wołyniu – wzrastają one w każdym kolejnym oświadczeniu mimo tego, że nie przeprowadzono żadnej sensownej oceny, opartej na jednolitej metodologii. Polscy historycy o tym wiedzą.
Martwi mnie także to, że za symbol tej tragedii, jaka miała miejsce na Wołyniu uznano dzień 11 lipca. To istotnie tragiczna data, gdy UPA zniszczyła kilkadziesiąt polskich miejscowości na Wołyniu. Ale i w tym wypadku, z każdym kolejnym oświadczeniem liczba tych miejscowości rośnie. Strona Polska mówi o ponad stu wioskach zniszczonych przez UPA. To podstawa do tego, by pokazać, że UPA zorganizowała masową akcję, którą można byłoby uznać za ludobójstwo. Nie ma to jednak potwierdzenia w faktach historycznych.
A na czym swoje twierdzenia opiera strona polska?
Bierze się pod uwagę dokumenty stworzone kilkadziesiąt lat po tych wydarzeniach. Są dostępne dokumenty polskiego podziemia, które opowiadają o tych strasznych wydarzeniach. Według tych danych w tym dniu doszło do ataków na kilkadziesiąt miejscowości, a zniszczeniu uległo 11 z nich. W naszych pracach bierzemy pod uwagę dokumenty polskiego i ukraińskiego podziemia, a także niemieckie i radzieckie – nigdzie nie ma mowy o wielkiej operacji, która obejmowałaby ponad sto miejscowości. Takie wydarzenie musiałoby mieć swoje odzwierciedlenie w dokumentacji.
Jak zmienia się dialog z polskimi historykami w związku z dojściem do władzy partii „Prawo i Sprawiedliwość”?
Jeśli mowa o dialogu pomiędzy historykami, to nie odczułem żadnych zmian. Jeśli idzie o dialog polityczny, to też widzimy różne poglądy wśród przedstawicieli PiS. Z jednej strony są radykalne oświadczenia, które nie sprzyjają pojednaniu. Z drugiej w PiS jest środowisko, które rozumie, jak wielkim jest zagrożenie ze strony Rosji i jak ważnym jest w tym kontekście porozumienie pomiędzy Polską a Ukrainą – by nie powtarzać błędów, jakie zostały popełnione w XX wieku.
W polskim Sejmie są przygotowane trzy projekty uchwał dotyczące upamiętnienia ofiar Wołynia. We wszystkich mowa jest o „ludobójstwie Polaków przez OUN i UPA”. Jakimi dowodami kierują się autorzy, gdy używają takiej terminologii?
Autorzy uchwał są bardzo daleko od zrozumienia okoliczności historycznych, w jakich miały miejsce omawiane wydarzenia. Termin ludobójstwa zakłada bowiem absolutną nierównowagę okoliczności, w jakich funkcjonują ofiary i wykonawcy zbrodni. Dlatego zbrodnie ludobójstwa zwykle realizują kraje, które mają możliwość kontrolowania sytuacji i planowego niszczenia grup ludności. W 1943-44 roku nie było wyraźnej przewagi ukraińskiego podziemia dla realizacji tak wielkiej zbrodni. Co więcej, dokumenty świadczą o tym, że także polskie podziemie prowadziło działania wobec ukraińskiej ludności cywilnej. Jak więc może być mowa o ludobójstwie? Z historycznego punktu widzenia to niemożliwe. Także z prawnego punktu widzenia te wydarzenia nie mieszczą się w definicji ludobójstwa, opracowanej przez Rafała Lemkina w 1948 roku (polski prawnik, autor pojęcia ludobójstwa w sensie prawnym – przyp. polukr.net). Z politycznego punktu widzenia takie postawienie sprawy ma na celu podwójne obwinianie strony ukraińskiej. Po pierwsze użycie tego terminu zrzuca odpowiedzialność za te wydarzenia na OUN i UPA. Po drugie, w projekcie rezolucji autorstwa Michała Dworczyka mowa jest o oddaniu czci Armii Krajowej, Batalionom Chłopskim i innym organizacjom zbrojnym, które broniły Polaków. Mimo tego, że w strukturach tych byli ludzie, którzy zabijali ukraińską ludność cywilną. Te projekty uchwał są dalekie od zrozumienia tego, co stało się na Wołyniu w 1943 roku. Będą one raczej poważnym problemem dla procesu poszukiwania pojednania między narodami.
Jaki jest więc ich cel, jeśli nie poszukiwania prawdy historycznej i uszanowanie pamięci ofiar?
Z jednej strony słyszymy, że cel jest szlachetny i jest nim szacunek dla ofiar. Ale wydaje mi się, że cześć poległym oddaje się na grobach czy przed pomnikami, a nie w oświadczeniach, które powodują rozłam pomiędzy potomkami zabitych. Wydarzenia w Przemyślu pokazały, że takie oświadczenia władz służą mobilizacji nastrojów antyukraińskich.
Jakie argumenty Pana zdaniem świadczą o tym, że był to konflikt dwóch narodów?
Wojna pomiędzy polskim i ukraińskim podziemiem w latach 40. XX wieku niestety nie mogła nie mieć miejsca, bo chodziło o kontrolę na spornymi terenami, które Polacy chcieli widzieć w odbudowanej po wojnie Rzeczypospolitej, a Ukraińcy – w niezależnym państwie ukraińskim. Dlatego oba ruchy podziemne szykowały się do tego starcia. Niestety, w tej wojnie nie obeszło się bez zbrodni wojennych, których dokonywały obie strony. Można mówić też o czystkach etnicznych, jakich obie strony dokonywały.
Dlaczego mowa o wojnie? Gdyż mamy dwóch kluczowych graczy, ukraińskie i polskie podziemie, UPA i AK, którzy sami siebie uznali za dwie strony konfliktu. To argument przeciwko uznaniu tych wydarzeń za ludobójstwo. Rzadko się o tym mówi, ale w czasie wojny odbywały się rozmowy, które świadczą o tym, że obie strony uznawały się nawzajem jako pozostające ze sobą w stanie wojny. Co więcej, były momenty, gdy pomiędzy 1943 a 1946 miały miejsce okresowe zawieszenia broni. W 1946 roku doszło do wspólnych akcji AK/WiN i UPA, wymierzonych w komunistów. Najbardziej znana z nich to atak na Hrubieszów w maju 1946 roku.
Jeszcze jednym argumentem, który wskazuje na wojenny charakter konfiktu jest przebieg działań i walk pomiędzy oboma organizacjami. Na Chełmszczyźnie w 1944 roku długość linii frontu pomiędzy ukraińskimi i polskimi oddziałami wynosiła około 100 km. Było to faktycznie przedłużenie wojny, jaka toczyła się pomiędzy Polakami i Ukraińcami w 1919 roku i zakończyła się zwycięstwem Polski oraz ustanowieniem na obecnych ziemiach zachodniej Ukrainy polskiej władzy. Takie rozwiązanie nie zadowalało większości Ukraińców, zamieszkujących na tym terenie i dlatego kontynuowali oni walkę w okresie międzywojennym, w czasie II wojny światowej – także zbrojnie. Tej wojny nie mogła jednak wygrać żadna ze stron – osłabiła ona i Polaków i Ukraińców i doprowadziła do tego, że na terytorium Polski i Ukrainy zostały ustanowione reżimy komunistyczne.
Jeśli członkowie UPA i AK/WiN byli w stanie porozumieć się w 1946 roku, to wygląda na to, że byli bliższymi do porozumienia, niż ich potomkowie kilkadziesiąt lat później…
Cały czas mówię o tym, że jest niezwykle przykrym, że ludzie, którzy przelewali wzajemnie swoją krew w latach 1943-46 byli w stanie zrozumieć konieczność porozumienia wobec zagrożenia reżimu komunistycznego, a my nie. Zaraz stoi przed innym wielkim zagrożeniem, który nadciąga ze wschodu. Smutne, że wielu polskich polityków nie jest w stanie tego zrozumieć i nie potrafi odłożyć na dalszy plan minionych konfliktów.
Dlaczego znowu mowa jest o Wołyniu – po wszystkich wspólnych oświadczeniach prezydentów i polityków obu krajów dotyczących wzajemnego przebaczenia i pojednania, które miały miejsce w ciągu ostatnich 15 lat?
Wszystko, co było do powiedzenia na ten temat politycy powiedzieli już w 2003 roku. Wówczas pojawiło się oświadczenie dwóch prezydentów – Kwaśniewskiego i Kuczmy, podczas ceremonii odsłonięcia pomnika we wsi Pawliwka na Wołyniu. Były też oświadczenia polskiego i Sejmu i Senatu. Niestety, niektóre siły polityczne w Polsce uważają ten temat za dobry argument dla realizacji doraźnych celów politycznych.
W 2008 roku, za rządów prezydenta Lecha Kaczyńskiego, w 65 rocznicę Wołynia też była próba podjęcia ponownie tego tematu. Jednak dzięki autorytetowi ówczesnego prezydenta udało się zamknąć negatywne dyskusje na wstępnym etapie. Lech Kaczyński dobrze rozumiał, jak ważną jest współpraca z Ukrainą, zwłaszcza w przededniu rosyjskiej agresji w Gruzji. Obecnie niestety nie widzę żadnego na tyle silnego i wpływowego polityka w Polsce, który byłby w stanie uciąć trwające dyskusje i powstrzymać eskalację napięcia. Widzimy za to wielu młodych, radykalnych i niestety ślepych polityków, którzy patrzą w przeszłość zamiast w przyszłość, wykorzystując ten temat do rozpoczynania kolejnych konfliktów.
Jak w takim razie strona ukraińska mogłaby upamiętnić ofiary wydarzeń na Wołyniu?
Propozycja, jaka padła w liście byłych ukraińskich prezydentów, głów Kościołów i działaczy społecznych – w sprawie ustanowienia wspólnego dnia pamięci, jest bardzo słuszna. Nie ma sensu dzielić zabitych, lepiej, by pamięć o tej tragedii pojednała ich potomków. Ukraiński IPN proponował, by władze Ukrainy wystąpiły z inicjatywą postawienia w Polsce i na Ukrainie pomników polsko-ukraińskiego porozumienia, gdzie można byłoby wspólnie uszanować pamięć ofiar Wołynia.
Niestety, polska odpowiedź na ukraiński list – ta, którą przedstawił poseł Dworczyk, wygląda dość smutno. Znowu pada teza, że Ukraina powinna uznać ludobójstwo OUN i UPA, znowu pojawia się próba zrzucenia całości odpowiedzialności na stronę ukraińską. Poseł Dworczyk stwierdził również, że w Polsce nie upamiętnia się tych ludzi, którzy brali udział w zabójstwach ukraińskiej ludności cywilnej – co nie jest prawdą.
W Polsce szanuje się pamięć AK, formacji, która zabijała także ukraińskich cywilów. Na przykład jeden z dowódców tej formacji, Władysław Filipkowski w lecie 1944 roku dowodził operacją „Burza” w okolicach Lwowa, jednocześnie niszcząc ukraińskie wsie i zabijając ich mieszkańców. Uważany jest za bohatera – pośmiertnie otrzymał stopień generała brygady.
Powinniśmy zrozumieć, że w naszej historii były takie strony, które zawsze będą mieć odrębne oceny. Będą ludzie, działalność których może być heroiczną z punktu widzenia Ukrainy, a zbrodniczą z polskiego – i odwrotnie. Żołnierzy UPA nie upamiętnia się na Ukrainie za ich udział w konflikcie polsko-ukraińskim, ale za walkę z komunistami. Na terenach, gdzie działała UPA sympatie do Polski są największe.
Dlaczego strona polska nie chce mówić o ukraińskich ofiarach konfliktu na Chełmszczyźnie i Podlasiu?
Dziwi mnie, że niektórzy polscy historycy twierdzą, że polskie akcje były działaniami odwetowymi, a tam, gdzie nie powodów dla odwetu, były prowadzone jako „akcje wyprzedzające”. Zatem, jeśli UPA nie prowadziła żadnych działań, a ukraińska wioska została zniszczona, to takie działania były „wyprzedzającymi”, by nie mogło dojść do akcji UPA – zatem zdaniem strony polskiej nie można tego uznać za zbrodnię. I z polskiej i z ukraińskiej strony miały miejsce działania, które można zakwalifikować jako „zbrodnie wojenne”, zwłaszcza te, gdzie zabijano ludność cywilną. Jeśli chcemy potępiać te zbrodnie – to z obu stron. Jeżeli będziemy próbować tylko przerzucać odpowiedzialność na jedną ze stron, to będzie to powodować napięcia zamiast sprzyjać pamięci o ofiarach i będzie zagrażać relacjom w przyszłości.
Wygląda więc na to, że jesteśmy daleko od ustanowienia wspólnego dnia pamięci…
Jestem optymistą i jestem przekonany, że jest to możliwe. Powodem dla optymizmu dla mnie jest to, jak co roku jest obchodzony we Lwowie dzień 1 listopada. Na mogiłach Ukraińców i Polaków, którzy walczyli przeciw sobie w 1918 roku odprawiane są wspólne nabożeństwa: pamięci żołnierzy Ukraińskiej Armii Galicyjskiej i lwowskich Orląt. Porozumienie jest możliwe, jeżeli pozostawimy przeszłość w przeszłości, a nie będziemy jej wykorzystywać jako paliwa do realizacji własnych celów współcześnie.
Jaka będzie Pana reakcja, jeśli zostanie przyjęta uchwałą ze słowem „ludobójstwo”?
Będę rozczarowany. Dla mnie i dla IPN to będzie oznaczać, że politycy wtrącają się w oceny wydarzeń historycznych, co jest absolutnie destruktywne. To będzie oznaczać także, że trzeba pogłębić dialog historyczny, przeprowadzić więcej dyskusji na ten temat i robić je na forum publicznym, aby pokazać nieodpowiedzialność politycznych oświadczeń.
Jak ocenia Pan materiał „Gazety Wyborczej” w którym mowa o tym, że swoim podejściem do kwestii Wołynia Polska podważa państwowość Ukrainy i działa „na rękę” Kremlowi?
Zgadzam się z tym, że mówienie o ludobójstwie UPA, świadomie czy nie – jest to działanie na rzecz Moskwy. Jednym z głównym zadań rosyjskiej wojny informacyjnej jest delegitymizacja ukraińskiej państwowości. Chcą nam dowieść, że UPA była organizacją zbrodniczą, a więc walka o ukraińska państwowość była zbrodniczą – a zatem jej efekt również nie może mieć legitymizacji.
Czy można wskazać na konkretną rolę i odpowiedzialność konkretnych dowódców wołyńskiej UPA w działalności zbrodniczej?
Kwestia personalnej odpowiedzialności dowódców UPA potrzebuje dalszych badań. Temat ten był praktycznie nieporuszanym, jako że na Ukrainie archiwa pozostawały zamkniętymi. To się zmieniło i teraz można wziąć się za te prace. Powinniśmy być gotowi do tego, by wskazać, że konkretne osoby popełniły zbrodnie. Możemy już teraz odejść od totalitarnego modelu kolektywnej odpowiedzialności i obwiniania całej UPA o działalność zbrodniczą. Jestem przekonany, że znajdziemy dowody zbrodni konkretnych osób przeciwko ludności polskiej – będziemy o nich mówić i wskazywać ich nazwiska. Tak samo będziemy mówić o dowódcach AK, Batalionów Chłopskich i innych, którzy prowadzili takie działania, które można kwalifikować jako zbrodnie. Również strona polska powinna badań te tematy. Poważne badania są jeszcze przed nami, jednak dzięki temu, że w ostatnich latach zmieniły się na Ukrainie zasady dostępu do archiwów, nowe dokumenty pozwolą nam wiele zrozumieć jeśli idzie o ten konflikt.
Jaka była rola i odpowiedzialność ukraińskiej ludności cywilnej w masowych zabójstwach na Wołyniu?
Ten konflikt rozgrywał się na różnych płaszczyznach. Jedną z nich był konflikt pomiędzy organizacjami podziemnymi, które chciał przejąć kontrolę nad danym terytorium. Drugą – konflikt pomiędzy ukraińską ludnością wiejską i tymi, kogo uważali oni za wrogów wobec posiadanych przez nich przywilejów, a także tzw. osadnikami. W centrum tego konfiktu znaleźli się Polacy, którzy od setek lat żyli na tym obszarze i nie mieli nic wspólnego z osadnictwem. Jeszcze inna płaszczyzna to płaszczyzna religijna. Najpoważniejszymi były starcia na tych terenach, gdzie mieszkała ludność prawosławna. Na przykład na Chełmszczyźnie w 1938 roku odbywała się akcja niszczenia cerkwi – polskie władze zniszczyły ich ponad 150. Pamięć o tych wydarzeniach sprzed wojny miała swój wpływ także na wydarzenia, jakie miały miejsce 4-5 lat później.
Czy są dowody, że cała struktura OUN-UPA wspierała masowe zabójstwa Polaków na Wołyniu?
Przez ostatnie 20 lat polscy historycy poszukują tzw. „Nakazu nr 1”, dotyczącego polecenia masowego zniszczenia ludności polskiej. Już kilka razy ogłaszano, że został on odnaleziony – miał go wydać Dmytro Kłaczkiwski, „Kłym Sawur”, jednak ani razu informacja ta nie potwierdziła się. Wykorzystuje się także protokół z przesłuchania dowódcy UPA, Jurija Stelmanczuka z 28 lutego 1945 roku, który miał otrzymać taki rozkaz od „Kłym Sawura”. Miałem okazję pracować na tych dokumentach w Archiwum SBU i wiem, że nie ma takiej relacji w oryginale protokołu przesłuchania Stelmanczuka. Pojawia się ona w kopiach dokumentu z lat 60. XX wieku. To daje podstawy stwierdzać, że dokument ten został sfałszowany już po wielu latach od egzekucji Stelmanczuka.
Co więcej, w oryginalnych zeznaniach z jakimi każdy może się zapoznać mowa jest o konflikcie pomiędzy kierownictwem OUN i lokalnych struktur OUN na Wołyniu co do tego, jak działać wobec polskiego podziemia i ludności cywilnej. Wszystkie dostępne dokumenty wskazują, że nie padł rozkaz masowego zniszczenia ludności polskiej na tym obszarze.
Jakie są dowody wskazujące na odpowiedzialność Stepana Bandery oraz Romana Szuchewycza za działania na Wołyniu?
Obwinianie Stepana Bandery o zbrodnie na Wołyniu jest śmieszne, jako że w tym czasie siedział on w obozie koncentracyjnym. Co do Szuchewycza, to dokumentacja z tego okresu świadczy, że nie padł rozkaz działań mających na celu totalne zniszczenie ludności polskiej. Piszę o tym w książce pt. „Druga wojna polsko-ukraińska” – OUN chodziło o kontrolę nad spornymi terenami, dlatego podjęto decyzję o walce z polskim podziemiem i pozbawieniem go bazy do działania. Dla tego celu starczyło doprowadzić do wysiedlenia polskiej ludności z tych terenów. Zgodnie z ta samą logiką polskie władze komunistyczne likwidowały UPA, wysiedlając ludność ukraińską z terenów wschodniej Polski.
Ile może być prawdy w filmie Wojciecha Smarzowskiego o Wołyniu, który ma pojawić się tej jesieni?
Miałem możliwość zapoznać się ze scenariuszem filmu i niestety sądzę, że jedynie doleje on „oliwy do ognia” i będzie dalekim od tego, by zrozumieć to, co stało się na Wołyniu. Film zapowiada się jako jednostronny i przedstawi najpewniej propagandowy obraz konfliktu polsko-ukraińskiego, pokazując obraz Ukraińców-morderców i Polaków-ofiar. Na razie efektem informacyjnej histerii, jaka od pół roku trwa w Polsce stało się pogorszenie stosunku Polaków do Ukraińców. Jak na razie nie miało to wpływu na odnoszenie się Ukraińców do Polaków, jednak kolejne polityczne oświadczenia utrzymane w tonie „ludobójstwa UPA” będą miały wpływ na zmianę tego stosunku.
Rozmawiał: Ihor Tymots
46 komentarzy
SyøTroll
15 lipca 2016 o 16:44No to pewnie dla dobra stosunków polsko-ukraińskich zamieciemy Wołyń po dywan, w celu udowodnienia osobistej winy WWP za wszystkie przewiny Rosjan, Szwedów, Niemców i Austriaków wobec Polski i Polaków od czasów Iwana IV.
Mirfra
15 lipca 2016 o 21:21Cała sytuacja zakrawa na faresę ukraińcy mimo licznych dowodów zaprzeczają rzeczywistym faktom i sądzą że na kolejnym kłamstwie da się wybielić morderców z upa. Po naszej stronie wiele probanderowskich szuj ich uparcie wspiera wystarczy wymienić Kuchcińskiego, Muchę , Tymę Sakiewicza którzy w imię popierania ukrainy i politycznej poprawności są w stanie iść w zaparte w poparciu upadliny. Czas pokażę że prawda i tak wyjdzie na wierzch, skorumpowana ukraina upadnie, a ci szubrawcy zostaną wypunktowani za popieranie opcji antypolskiej
tekla
16 lipca 2016 o 17:57JAKIM TRZEBA BYĆ ZAKLAMANYM CZLOWIEKIEM ZEBY WYBIELAĆ MORDERCE I JESZCZE MĄCIĆ NO COŻ WYBORCZA ZAMIAST PISAĆ PRAWDĘ SZCZUJE I OKLAMUJE HISTORIE ALE HISTORII NIE DA SIE ZMIENIC NAWET NIEMCY TAK NIE TORTUROWALI JAK UON I UPA BYŁY PRZYPADKI ZE NIEMCY POMAGALI POLSKIM RODZINOM OSTRZEGAJĄC ICH PRZED BANDZIORAMI TERAZ CHCĄ UKRAINCY ZWALIC NA ROSJE SWOJE MORDY
Wołyń1943
15 lipca 2016 o 17:23Hitler też nikogo osobiście nie zamordował, a jednak nikomu nie przychodzi do głowy, by uwalniać go od odpowiedzialności za okrucieństwa wojny. Fakt, że Bandera przebywał w czasie eskalacji Rzezi Wołyńskiej poza Wołyniem i Małopolską Wschodnią, nie zwalnia go od moralnej odpowiedzialności za ludobójstwo na Polakach. Ale, jak widać, proces wybielania Bandery trwa w najlepsze i nie maleje. Tyle, że polskiej krwi z jego rąk nie zmyje żadne ukraińskie kłamstwo.
Ula
15 lipca 2016 o 20:46Co do Hitlera to banderland powinien mu tez pomniki stawiac, albo domagac sie tego od Niemiec, bo przeciez Hitler tez walczyl z bolszewia.
observer48
16 lipca 2016 o 02:27Wiatrowycz powinien wysłuchać tego wykładu: https://www.youtube.com/watch?v=gWOS1Glx2yY&feature=share
tabant02
15 lipca 2016 o 17:27upa oun= MORDERCY!
Gruby Jarecki
15 lipca 2016 o 17:34Paradne te głębokie przemyślenia pana Nikt… kolesia z jakiegoś sezonowego upadłego po sowieckiego państewka!
Ula
15 lipca 2016 o 17:59Jak mi przykro panie Wiatrowycz, ze Banderowcy sie na Polakow pogniewaja, chyba spac nie bede mogla, z tego powodu. A tak powaznie zaklamana gnido, juz zaczynasz mieknac, nagle byli jacys nieznani dowodcy UPA, ktorzy maja na sumieniu Polakow, nagle 11.07.1943 roku zostaly napadniete polskie wioski, a ludzie wyrznieci.
A co do zmiany stosunku Polakow do Ukraincow, ami jestescie sobie winni. Polacy was wspierali od lat 90, a wy zamiast wyjasniac historie, zaczeliscie stawiac pomniki mordercom, honorowac zyjacych mordercow, i uczyc wasze dzieci klamst na temat historii.
To nie przejdzie.
A czasu bylo dosyc, Ukraina jest od poczatku lat 90 wolnym panstwem. Ma mozliwosc budowac swoja panstwowosc na innych podstawach, ale wy wybraliscie bandytow.
Co pan powie na procesje w Ukrainie, gdzie w chwili obecnej tysiace ludzi z trzech stron ida do Kijowa, a „mlodziency” z czarno.czerwonymi flagami probuja ich zatrzymac. Ale jest za duzo pielgrzymow, zeby mogla sie Odessa powtorzyc. W Kijowie 26-27 lipca jest spodziewanych do miliona pielgrzymow, ktorzy sa przeciwni wojnie bratobojczej. Zobaczymy co pan wstedy jak dojda bedzie mowil. To tez trolle Putina???
Marcin
15 lipca 2016 o 18:07„Dla mnie i dla IPN to będzie oznaczać, że politycy wtrącają się w oceny wydarzeń historycznych, co jest absolutnie destruktywne.”
Czyli jak rozumiem działania prezydenta Poroszenki, który usankcjonował prawnie gloryfikację UPA, odsłanianie pomników, obecność oficjalnych delegacji i gloryfikacja czyniona przez ukraińskie środowiska polityczne również jest „absolutnie destruktywne”?
„Chcą nam dowieść, że UPA była organizacją zbrodniczą, a więc walka o ukraińska państwowość była zbrodniczą”
A więc poza UPA Ukraińcy nie mają historii?
„wydaje mi się, że cześć poległym oddaje się na grobach czy przed pomnikami, a nie w oświadczeniach”
Święte słowa, tyle tylko, ze najpierw te groby trzeba mieć.
„siły skrajnie prawicowe, które otwarcie mówią o swojej niechęci do Ukrainy i uważają wsparcie, jakiego udzielają władze za błąd.”
I mają do tego prawo. W Polsce czasy, kiedy trzeba było myśleć jak partia dawno już minęły, ale pluralizm w słowniku banderowca nie obowiązuje.
„Bierze się pod uwagę dokumenty stworzone kilkadziesiąt lat po tych wydarzeniach.”
Gdyby Pan Wjatrowycz był historykiem nie propagandystą wiedziałby co to jest krytyka źródła i że relacji wspomnieniowej bez względu na to czy to relacja ofiary czy zbrodniarza z UPA nie może zostać pominięta. Twierdząc, że polscy historycy opierają się tylko na tego typu dokumentach potwierdza tylko swoje braki w lekturze polskich historyków.
„Dlatego zbrodnie ludobójstwa zwykle realizują kraje, które mają możliwość kontrolowania sytuacji i planowego niszczenia grup ludności. W 1943-44 roku nie było wyraźnej przewagi ukraińskiego podziemia dla realizacji tak wielkiej zbrodni.”
Poza mobilizowaniem zwykłych Ukraińców.
„zabijając ich mieszkańców. Uważany jest za bohatera – pośmiertnie otrzymał stopień generała brygady.”
To powinno banderowcom odpowiadać. W końcu w obliczu „wspólnego wroga” cóż znaczą ofiary?
„Dziwi mnie, że niektórzy polscy historycy twierdzą, że polskie akcje były działaniami odwetowymi”
Gdybyś przeczytał choć jedną polską książkę, tudzież angielską, francuską, czy czeską przestałbyś się dziwić.
„Kwestia personalnej odpowiedzialności dowódców UPA potrzebuje dalszych badań. Temat ten był praktycznie nieporuszanym”
Smutne jest życie człowieka, który nie zna języków. Rozumiem, że do polskiego i rosyjskiego Wjatrowycz ma awersję, ale do angielskiego chyba nie powinien – wszak to współczesna łacina, a francuski też nie jest taki trudny. Myślę, że pensja, którą otrzymuje spokojnie starczy na jakiś dobry kurs. Mogę dać kilka namiarów na świetnych nauczycieli języków obcych na Ukrainie.
„Drugą – konflikt pomiędzy ukraińską ludnością wiejską i tymi, kogo uważali oni za wrogów wobec posiadanych przez nich przywilejów, a także tzw. osadnikami.”
Ilu osadników zostało po deportacjach i innych represjach z lat 1939-1941? Bo z tej wypowiedzi, że 120 tysięcy ofiar to osadnicy.
” jaka od pół roku trwa w Polsce stało się pogorszenie stosunku Polaków do Ukraińców. Jak na razie nie miało to wpływu na odnoszenie się Ukraińców do Polaków, jednak kolejne polityczne oświadczenia utrzymane w tonie „ludobójstwa UPA” będą miały wpływ na zmianę tego stosunku.”
Oczywiście wpływu na te stosunki nie ma gloryfikacja zbrodniarzy na Ukrainie. Ukraińcy się pogniewają? Trudno – to nie Polska toczy wojnę i to nie Polska staje się krajem upadłym, to nie Polska utraciła część swojego terytorium. Do ruskiego miru droga wolna panie Wjatrowycz.
Jarema
17 lipca 2016 o 12:16Tak, bardzo dobre wypunktowanie i ostatecznie nokaut negacjonisy wolynskiego Wiatrowycz
tagore
17 lipca 2016 o 21:33Polskich osadników było około 15 tyś ,otrzymali średnio po 4,5 hektara ziemi.
Pafnucy
15 lipca 2016 o 18:07Kolejne bzdury tego banderowskiego śmiecia macie tu: http://www.kresy.pl/publicystyka,analizy?zobacz/szef-ukrainskiego-ipn-u-spreparowal-dowod-majacy-swiadczyc-o-symetrycznosci-zbrodni-polakow-i-ukraincow ;
Od dawna mówię żeby zostawić ich Rosji. Szybko to szambo usunie. Czy kogoś teraz dziwi zachowanie Rosji w kwestii pomajdanowskiej upadliny ???
Kicia
15 lipca 2016 o 18:15Znowu mówi o AK,czy ten facet nie wie że AK powstała na Wołyniu już po rzezi ??? Co do współpracy , to była to tylko jednorazowa akcja – rozbicie więzienia UB w Hrubieszowie a tyle szumu…. Scenariusz ,,Wołynia,, powstał w oparciu o autentyczne wydarzenia i faktycznie można ośiwieć!,!! Ciekawe do czego jeszcze jest zdolny ten Pinokio , któremu rośnie nos od kłamstw
Kicia
15 lipca 2016 o 18:19Zapomniałam , niedawno była informacja w jak ,,ciężkich,,warunkach siedział w obozie Bandera vel Popiel…
Kicia
15 lipca 2016 o 18:34A właściwie to szkoda czasu na udowadnia nie kłamstw Wiatrowycza , to kłamcą wołyński,poczytajcie na Kresach.pl.
Ula
15 lipca 2016 o 18:38Wiem, ze niezwiazane z tematem, ale na Ukrainie tysiace ludzi idzie w 3 pielgrzymkach do Kijowa, modlac sie o pokoj, Czarno-czerwoni probuja ich zatrzymac, ale jest za duzo pielgrzymow. 26-27.07 maja dojsc do Kijowa, ludzie spodziewaja sie, ze moze na tym spotkaniu byc nawet milion uczestnikow. Upowski rezim juz robi w gacie. Duzo czasu im nie zostalo
Ula
15 lipca 2016 o 18:39W polskich mediach nie ma wzmianki na temat tej pielgrzymki, ale w niemieckich, angielskich (oczywiscie nieoficjalnych)i na youtube mozna znalezc
DDt
17 lipca 2016 o 17:35Bo niestety wszystkie te mainstream’owe media są z takimi „filtrami” abyśmy byli „karmieni” tylko właściwymi informacjami.
Maksymilian
15 lipca 2016 o 18:40„Takie wydarzenie musiałoby mieć swoje odzwierciedlenie w dokumentacji.” Szczególnie ,że między nimi byli niepiśmienni.
Ula
15 lipca 2016 o 20:36No i Wiatrowycz po zostaniu szefem ichniego IPN zaczal dokumenty „dostosowywac” do swoich teorii. A to juz troche trwa. Mozna tylko miec nadzieje, ze Rosjanie jeszcze cos u siebie maja.
Bo na Ukrainie teraz kazdy dokument mozna kupic, to niebawem moze okazac sie, ze „Dzielni bohaterowie” narodowi Ukrainy, zywcem do nieba poszli. Za „udokumentowane” dobre uczynki
dociekliwy
15 lipca 2016 o 19:09Polski IPN w Rzeszowie nie jest też „dłużny” ukraińskiemu odpowiednikowi.
Instytut Pamięci Narodowej Komisja Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu (sic !) uznała Ukraińca – dowódcę sotni Szczygielskiego Włodzimierza – ps. „Burłaka” za „represjonowanego w PRL ze względów politycznych ” ( Kwestionariusz RZ / WSR / 0297) .
Jarema
15 lipca 2016 o 20:13Prowadzenie rozmowy i dialogu z panem Wiatrowicz m jest całkowicie działalnością na szkodę interesu Rzeczypospolitej i procesu pojednania polsko ukraińskiego. Pan wiatrowicz w sposób świadomy i zdecydowany przekłamuje historię w taki sposób aby wybielić zbrodnicze oblicze ukraińskiej powstańczej armii. Prowadzenie dialogu z nim jest legitymizowaniem osoby i poglądów wiatrowycz. Nie powinno nigdy mieć miejsca i powinno być natychmiast zaprzestanę. Pan wiatrowicz powinien być także persona non grata w Polsce.
Putler faszysta
15 lipca 2016 o 21:22A my im 4 miliardy złotych i inne podarki, nóż @&&???!!!/#%%$$ mać !!!! Mamy jeszcze płacić naszym oprawcom i ich utrzymywać? Sadze ze nie musimy!
Putler faszysta
15 lipca 2016 o 21:25Drogi Rządzie nie utrzymujmy tez zwiazku upaincow w Polsce, pan Tyma nigdy nie przyzna ze bandera to bandyta i zbrodniarz. Niemcy nic im nie dali i upaincy ich kochają. Nie wychowujmy kolejnych banderowców ze swoich pieniędzy.
Pafnucy
15 lipca 2016 o 21:35Po pierwsze nie chodzi tylko o Wołyń bo na Wołyniu Polacy stanowili 16% i zginęło ich około 30 tyś. Chodzi też o resztę kresów gdzie bardzo często Polacy stanowili ok 50 – 60 procent. Wołyń to symbol. Symbol banderowskiego kłamstwa i zbrodni na nielicznej ludności polskiej która rzekomo ponosiła winę za całą ukraińską biedę i niepowodzenia. Po drugie AK to armia polskiego Państwa Podziemnego a upa to zbrojna bandycka dzicz organizacji nazistów ukraińskich. Po trzecie nie było żadnej wojny między upa i AK bo nie było tam AK. Gdyby tam było wojsko polskie to te sotnie trupów by chłopi chować nadążyli. Tyle warte było to banderowskie dziadostwo. Moja propozycja jest taka. Zbudujmy na granicy polskoukraińskiej wielki mur „pojednania”. Taki na 10 metrów wysokości i kilka metrów szerokości. Nigdy żaden UPAiniec nie przekona Polaków to „bohaterstwa” upa. Jak UPAina będzie banderowska to z przyjemnością będę patrzył jak Putin was wciąga jak narkoman kreskę.
Pafnucy
15 lipca 2016 o 22:19Do swojego wcześniejszego komentarza dodam jeszcze że zmienił się stosunek Polaków do ukraińców bo zmienił się ich stosunek do morderców Polaków. Duża w tym zasługa właśnie wiatrowicza że kaci polskich dzieci są bohaterami narodowymi upaińców. A może należy umiędzynarodowić sprawę i skierować ją do jakiegoś międzynarodowego trybunału co zajmuje się zbrodniami przeciwko ludzkości? Może to uświadomi wiatrowycza że jest adwokatem zbrodniarzy. Co do liczb to przypominam że rząd ukraiński po pierwszych ekshumacjach zakazał dalszych prac jak zobaczył co polscy antropolodzy odkopali. Możemy kopać dalej i policzymy wszystkie ofiary co do jednej.
Kaziuk
16 lipca 2016 o 00:01Ten młodociany pomiot, z Ukraińskiego IPN mógłby używać łagodniejszych słów i bazować na prawdzie, tj. robi to ukraińska Joanna d,Arc.
wulgarny
16 lipca 2016 o 07:43Po co prowadzić rozmowę z kimś kto nie zna faktów lub próbuje je fałszować ?
Matrix
16 lipca 2016 o 10:56ty sobie ruskimi gęby nie wycieraj. Sam twój wygląd mówi, że gdybyś urodził się w innych czasach, pewnie chwycił byś siekierę lub widły i pobiegł z innymi rezać Lachów.
WALD
16 lipca 2016 o 13:23Ukraiński IPN=UPAN
polskadogorynogami
16 lipca 2016 o 13:25Koniecznie trzeba wprowadzić do polskiego prawa 10 lat za negowanie zbrodni ludobójstwa wołyńskiego. Wtedy to coś jak przyjedzie do Polski zostanie natychmiast aresztowane!!!
wnuk rezuna
16 lipca 2016 o 16:32Zdecydowanie tak …skoro sam Wiatrowycz tak nas zacheca do korzystania z ukraińskiego „prawodawstwa” , czy wręcz chwali sie ze to My uczymy sie od Ukraińców jak się robi dekomunizację…w której jak nam daje do zrozumienia , jestesmy opóżnieni w stosunku do Ukrainy ….hehehehe
to ….
Trzeba natychmiast wprowadzić ustawę o odpowiedzialności Karnej do 10 lat , również dla CUDZOZIEMCÓW !!! za …
1. negowanie ludobójstwa wołyńskiego
2.za gloryfikację UPA , OUN itp nacjonalistycznych organizacji ukraińskich
3. za publiczne demonstrowanie flag , odznaczeń itp symboliiiki banderowskiej i nacjonalistycznej
4. za publikacje publiczne , ksiazki , artykuły prasowe , publiczne wypowiedzi gloryfikujace , czy upamiętniajace zbrrodniarzy ukraińskich
z okresu II WS i pózniejszych
5……
6…..
7…..
8….
Uczmy się „patriotyznu” od Ukraińców skoro tacy z nich chętni Nauczyciele …
Warszawiak
16 lipca 2016 o 15:18Na Ukrainców pośmiewisko, Człowiek ten od wiatrów na nazwisko
wnuk rezuna
16 lipca 2016 o 15:23Dążenie do pojednania wg Wiatrowycza , to dążenie do znalezienia takich dokumentów, które zrównoważą wzajemne krzywdy i obie strony „będą zadowolone” …..hehehehehe
Obciążenie winą za mordy wołyńskie tylko jednej strony , czyli UPA …to wg wiatrowycza perfidne działanie w interesie Moskwy !!! , czy innych agentów chcących pogorszyć stosunki polsko-ukraińskie .
Jakim prawem Polacy nazywają mordy wołyńskie LUDOBÓJSTWEM , skoro Ukraińcy z „komisji dwustronnej” NIE WYRAZILI NA TO ZGODY ???
Dlaczego Polacy nie chcą spraw trudnych omawiać z nami przy „zielonym stoliku” , przecież wszystko dałoby się WYNEGOCJOWAĆ w interesie nadrzędnych dobrych relacji polsko-ukraińskich .
Po co to trabić na wszystkie strony ???? że ofiary wołyńskie zginęły w katastrofie kolejowej czy lotniczej ????
Przeciiez to niepotrzebnie psuje nasze stosunkii !!!!
PS
Panie Wiatrowycz
Hitler osobiscie tez nikogo nie zabił , przynajmniej nic o tym nie wiemy !! . Czy to oznacza ze można potępiać faszystowskich oprawców , a Hitlerowi stawiać pomniki ?????
Dlatego nie ma znaczenia czy Bandera siedział w obozie . Był przywódcą Zbrodniczej organizacji która zbudowała mu zbrodniczy wizerunek !!!
Upamiętnienie Bandery to POCHWAŁA ZBRODNI !!!!!, nawet jesli on sam był tylko ideologiem i inspiratorem , kazdy obiektywny sad skazałby go na szubienicę !!
Ale żeby to pojąć , nie mozna byc moralna gnidą …Pane Wiatrowycz !!!
wnuk rezuna
16 lipca 2016 o 16:57Na koniec …
Oczekiwałbym od rodzimych pogrobowców banderyzmu z tzw. Zwiazku Ukrainców w Polsce okazywania większego szacunku dla ofiar pomordowanych bestialsko przez ich ojców i dziadów .
Zarzad Główny tej organizacji z Tymą , Syczem i reszta pomniejszych obrońców wizerunku UPA w Polsce , powiniem co roku w kilku miejscach składać Kwiaty oddając hołd na grobach Polaków pomordowanych przez nacjonalistów ukraiińskich .
To byłby Wasz najlepszy Wkład w polsko-ukraińskie pojednanie .
Uklęknąć przed grobami niewinnych kobiet i dzieci zamęczonych przez Waszych ojców , zamiast „zgłaszać gotowość” do „otwartych dyskusji” i nikczemnych targów i pertraktacji nad przecinkami w protokołach uzgodnień .
W przeciwnym razie proponuję obcięcie wszelkich subwencji dla organizacji wrogiej Polsce i działajacej na jej szkodę .
Victor
16 lipca 2016 o 17:27Więc Wiatrowycz stawia znak równości pomiędzy przesiedleniem ludności ukraińskiej w ramach akcji Wisła i i paleniem wsi oraz mordowaniem Polaków na Wołyniu….
Jarema
16 lipca 2016 o 17:32Skąd negacjonista wołyński – kłamca Wiatrowycz wie, Ile było ofiar mordów dokonywanych przez Ukraińców? Od 25 lat tak zwanej wolnej Ukrainy Ukraińcy nie zrobili nic, aby zbadać skalę zbrodni na Polakach i pochować pomordowanych przez UPA Polaków.
:(
16 lipca 2016 o 18:34„jak wielkim jest zagrożenie ze strony Rosji i jak ważnym jest w tym kontekście porozumienie pomiędzy Polską a Ukrainą”
Troszkę bym zmienił tą wypowiedź i wtedy się z nią zgodzę w 100% :
jak wielkim jest zagrożenie ze strony Ukrainy i jak ważnym jest w tym kontekście porozumienie pomiędzy Polską a Rosją
observer48
17 lipca 2016 o 13:29@:(
Wszelkie porozumienia z RoSSją nie są nawet warte ceny makulatury papieru, na którym są spisywane.
polskadogorynogami
16 lipca 2016 o 21:28Najbardziej się śmiałem z niektórych polityków jak oświadczali ,
że bezwarunkowo będą popierać Ukrainę. Bezwarunkowo, czyli za frajer!
polskadogorynogami
16 lipca 2016 o 22:34To byli politycy PiS.
Puścisz to, czy nie?
jubus
17 lipca 2016 o 10:04Co do tej tezy, to faktycznie, trochę w tym prawdy jest. Trzeba sobie powiedzieć jasno, kto konkretnie mordował i kto wydawał rozkazy. Trzeba wyraźnie oddzielać ziarno od plewy. Ja osobiście, do Bandery nic nie mam, to, że zabił jakiegoś tam ministra, nie robi z niego mega-zbrodniarza, bo Piłsudski też podkładał bomby, a na Litwie go nienawidzą za inne rzeczy.
Trzeba sobie powiedzieć jasno, że bez wzięcia sobie „na wstrzymanie”, nie da rady tego dalej ciągnąć. Trzeba zrobić pauzę, tzn. okopać się chwilowo na swoich pozycjach, poczekać aż lumpen-patriotyzm w Polsce i na Ukrainie zacznie znikać, bo zarówno Polska jak i Ukraina, mają obecnie problem z szowinizmem, a faktyczny nacjonalizm jest w obydwu państwach, bardzo słaby.
Jako nacjonalista od parunastu lat, śledżacy to, co się dzieje w ruchach narodowych, z przerażeniem odnotowuje wzrost postaw szowinistycznych w naszych społeczeństwie i wycelowanie ich w akurat najmniej winnych – zwykłych ludzi na Wschodzie.
Nie utożsamiam się z hasłem „Bóg, Honor, Ojczyzna”, a w znacznie lepsze hasło „Krew, Honor, Tradycja”. W Boga, nie wierzę, a na pewno w tego chrześcijańskiego. I czas najwyższy, aby Polacy zaczęli zaczęli czytać zarówno Dmowskiego, jak i Stachniuka.
ziutek
17 lipca 2016 o 17:45obwinianie Hitlera o ofiary II Wojny Światowej jest śmieszne, on przecież nikogo osobiście nie zabił…
tagore
17 lipca 2016 o 21:20To będzie bardzo ciekawe, sukces Wiatrowycza na Ukrainie prawdopodobnie Ukraińskie Państwo przypłaci upadkiem,
ciekawe czy o taką sytuację będzie oskarżał Polaków.
krzysztof
16 maja 2017 o 05:51Cytat z „Potopu”-Odpowiem Waszmości jako prywatnemu,nie
posłowi”
Odpowiem ci ty gówniarzu, jak gówniarzowi z którym nie
będzie rozmawiał,żaden szanujący się historyk w Europie.
Przeto odpowiem ci ty gnoju językiem twoich ziomali
A PASZOŁ NA H……… BL…………. S………..!!!!!!
P O N I A Ł !!!!!!!!!!