«Nastąpiła u nas poważna liberalizacja. Teraz demonstracje będzie można organizować nie występując wcześniej o zgodę lokalnych władz, – zapowiedział minister spraw wewnętrznych Igor Szuniewicz prezentując w Izbie Reprezentantów projekt nowelizacji ustawy „o zgromadzeniach”, – pisze internetowe wydanie Naszej Niwy. Problem jednak tkwi w szczegółach.
25 października, kostyczny zwykle i surowy z natury szef resoru spraw wewnętrznych, występując przed deputowanymi z propozycją poprawek do ustawy, pozwolił sobie na żarcik.
„Jeśli ktoś zechce zorganizować masową akcję, to w dozwolonym miejscu może ją przeprowadzić bez zgody władz. Jeśli w miejscu niedozwolonym miejscu, zgoda będzie lokalnych władz wymagana będzie jak dotychczas. Nastąpiła u nas poważna liberalizacja” – zażartował sobie Szuniewicz.
Tak więc w miejscach ustronnych typu park Przyjaźni Narodów w Mińsku, gdzie pies z kulawą nogą nie zagląda, wiecowa można do woli. Ale i w tym przypadku są pewne ograniczenia.
Minister zwrócił uwagę na fakt, że w myśl nowelizacji ustawy organizatorami masowych akcji nie mogą być osoby wcześniej karane. Ponadto, bardziej rygorystyczne będzie egzekwowanie prawa przez władze wobec organizacji społecznych i partii politycznych za naruszenie zasad prowadzenia akcji. Nagłaśnianie i reklamowanie akcji będzie również zabronione. Miejsca, gdzie dozwolone będą wiece zostaną określone przez władze lokalne.
Poprzednia nowelizacja ustawy „o zgromadzeniach” miała miejsce w 2011 roku. Zrównywała ona z pikietą „masową obecność obywateli” w miejscu publicznym „w celu wyrażenia protestu”, a rzeczona „masowa obecność”, to więcej niż trzy osoby w jednym miejscu publicznym. Zmiany wprowadzono po fali tzw. „milczących protestów” jakie przeszły przez miasta i miasteczka białoruskie. Doprowadziło to do absurdalnych sytuacji, w których do odpowiedzialności można pociągnąć nawet za „nielegalną bezczynność” w miejscu publicznym.
Na przykład sąd w Grodnie skazał na grzywnę za oklaski w miejscu publicznym człowieka jednorękiego, a w Mińsku niemowę sądzono za wykrzykiwanie haseł antyrządowych?
Według ówczesnych poprawek, na każde zgromadzenie, zarówno demonstrację, jak i akcje uliczne w rodzaju flash mobów – potrzebna jest zgoda władz lokalnych. Dotyczy to również zgromadzeń zwoływanych przez internet. Do czasu otrzymania zezwolenia organizatorzy nie mają prawa informować o czasie i miejscu zgromadzenia. Zarówno im, jak i uczestnikom zgromadzeń odbywających się bez zezwolenia grozi na Białorusi odpowiedzialność administracyjna i karna.
Kresy24.pl/AB
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!