Rząd Armenii uznał niezależność Karabachu. Na wniosek MSZ przyjął stosowny projekt ustawy. Jeśli zatwierdzi ją parlament, a ma to zrobić w najbliższych dniach, światu grozi międzynarodowy konflikt zbrojny i wybuch wojny na Kaukazie. Konflikt może przerodzić się w starcie Rosji z państwami NATO.
Naruszeniem norm i zasad prawa międzynarodowego, w tym rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ z 1993 roku i dokumentów innych organizacji międzynarodowych w sprawie Górskiego Karabachu oraz prowokacją – nazwało decyzję ormiańskich władz Ministerstwo Spraw Zagranicznych Azerbejdżanu. Baku domaga się natychmiastowego wycofania wszystkich ormiańskich wojsk.
Uznanie przez Armenię niezależności Karabachu, znajdującego się w granicach Azerbejdżanu, może zaowocować zawiązaniem przez Erywań sojuszu militarnego z nieuznawaną przez świat republiką i oficjalne włącznie do konfliktu o Karabasch ormiańskich sił zbrojnych. Oznacza to wojnę na Kaukazie. Biorąc pod uwagę poparcie Moskwy dla Erywania oraz deklarację Turcji o jej wsparciu dla Baku, konflikt może przerodzić się w starcie Rosji z NATO.
Groźba tej wojny wisiała w powietrzu od początku kwietnia. Miesiąc temu prezydent Armenii Serż Sarkisjan oświadczył na spotkaniu z przedstawicielami OBWE, że jego kraj uzna niepodległość Górskiego Karabachu, „jeśli działania bojowe będą przedłużać się i przekształcą się w działania na dużą skalę”. Oznajmił, że polecił MSZ Armenii przygotowanie umowy z Górskim Karabachem o współpracy wojskowej i wzajemnej pomocy.
Sytuacja w strefie konfliktu w Górskim Karabachu zaostrzyła się w nocy z 1 na 2 kwietnia, gdy doszło do walk z udziałem lotnictwa i artylerii. 3 kwietnia ministerstwo obrony Azerbejdżanu ogłosiło jednostronny rozejm w walkach. Erywań i Stepanakert (uznawany za stolicę Górskiego Karabachu) informowały, że walki w dalszym ciągu trwają.
Zawarty 5 kwietnia rozejm nie trwał długo. Według władz w Baku, zawieszenie broni naruszyła Armenia, a w odpowiedzi wojska azerskie dokonały uderzeń artyleryjskich. Ministerstwo obrony Armenii twierdziło, że to Azerowie podjęli „działania ofensywne”.
Konflikt zbrojny o Górski Karabach wybuchł w 1988 roku, u schyłku ZSRS. Starcia przerodziły się w wojnę między już niepodległymi wówczas Armenią a Azerbejdżanem. Wojna pochłonęła 30 tys. ofiar śmiertelnych. W 1994 roku podpisano zawieszenie broni. Nieuznawana przez świat, związana z Armenią enklawa jest częścią Azerbejdżanu.
Czytaj również: W Górskim Karabachu wybuchł zbrojny konflikt. Zginęły dziesiątki żołnierzy!
Kresy24.pl
15 komentarzy
Paweł Bohdanowicz
5 maja 2016 o 16:08No to ksiądz „Ormianin” z radości przyjmie pozę świętego Franciszka w ekstazie 🙂
MarcoPolo
5 maja 2016 o 18:01Nie udzielaj się rezunie w miejscu gdzie nie masz nic do powiedzenia.
Witalij
5 maja 2016 o 16:25Autor!!! Nie Tbilisi a Baku!!!
MAB - Kresy24
5 maja 2016 o 16:44ups! Ale to nie ja.
MAB - Kresy24
5 maja 2016 o 16:45ups! już poprawione. Ale to nie ja.
ernisty
5 maja 2016 o 17:31Szczęściem w tym nieszczęściu byłoby, gdyby wojna pozostała lokalną. Rząd Armenii upadł na głowę. Chyba im się pieniądze kończą i chcą przedłużyć władzę. Przez kilkanaście lat był względny spokój, a Karabach rządził się praktycznie sam.
SyøTroll
5 maja 2016 o 20:53Pokój był, Karabach rządził się sam, po czym Turcja, Azerbejdżan i Gruzja zawiązały „sojusz obronny przeciw Rosji”. Mam dziwne wrażanie, że Alijewowie widzą Rosję w zupełnie gdzie indziej niż pozostali sojusznicy.
1andrzej
21 maja 2016 o 16:42Wy ruskie wszędzie widzicie „sojusz obronny przeciw Rosji”. Pijcie mniej bimbru, to może wam to przejdzie.
MarcoPolo
5 maja 2016 o 18:08Czuje że jak ruskie się zaangażują w tą wojenkę o ile będzie to z turasowa i banderstanu nie zostanie kamień na kamieniu a ziemie po tych (usun. – obraźliwe) powrócą do właścicieli tj.Armenii,Rosji i Polski.
gość
5 maja 2016 o 19:32bredzisz jak potłuczony mniej samogonu i wszystko wróci do normy
SyøTroll
6 maja 2016 o 08:57Fakt, MarcoPolo bredzi. Wszystko zależy od tego jak bardzo władzom w Baku zależy na wojnie.
jubus
5 maja 2016 o 21:12To było do przewidzenia. Armenia to taki sam bandycki kraj jak i Rosja, Turcja czy Azerbejdżan. Azerbejdżan jest osłabiony bo ropa tania, a Armenia nie ma już nic do stracenia. Zresztą chyba nic się nie stanie, bo Rosja uznała niepodległość Osetii Południowej i Abchazji, które nic nie znaczą, nikt tego nie uznał, poza Nauru chyba i Wenezuelą.
Nawet jeśli włączy się Turcja to na własną odpowiedzialność, NATO wcale nie musi się tu angażować, bo traktaty mówią o obronie, a tutaj Turcja byłaby agresorem. Jak chcą się bić z Rosję na 2 frontach – kaukaskim oraz syryjskim proszę bardzo. Polska, podobnie jak reszta NATO powinny pozostać neutralne.
prawda
6 maja 2016 o 00:50Turcja poszłaby na wojnę z Armenią więc atak Rosji na tureckie wojska byłby zwykła agresją na siły zbrojne członka NATO.
JW
7 maja 2016 o 14:35Atak na terytorium Turcji,
ale co innego odpieranie Turków na terytorium Armenii
z wykorzystaniem bazy Giumri (oprócz samych jednostek rosyjskich są tam bazy mobilizacyjne sprzętu które maja wystarczyć na wystawienie dwóch brygad zmot/zmech) .
Po za tym w wypadku ataku Turków
Ormianie na zasadzie proporcjonalności odpowiedzi mogą atakować terytorium
Odziały Rosyjskie mogą występować jako ochotnicy
jako Ormianie itd
I kraje NATO maja pole do manipulacji-Turcja zaczęła
strzela Armenia itd
Ale nic takiego miejsca nie będzie miało
Po co ?
Jak można się bić w wojnie zastępczej
Armenia vs Azerbejdżan
Po za tym oficjalna linia swoją drogą
a nieoficjalnie Alijew wolałby się dogadać z Moskwa niż z Ankarą,
która w Syrii pokazuje swoja militarna impotencje na tle Rosjan
A Gruzja szybko poparła Ormian po ostatnich walkach,
baza w Gimuri nie może zostać odcięta od tranzytu przez Gruzję
bo inaczej Rosjanie sami sobie wyrobią korytarz
Osetia Płd wcina się w w Gruzję , Tbilisi i korytarz Morze Czarne
Morze Kaspijskie z ropociągiem-problemu by nie mieli.
Rosja rozdaje karty i kontroluje Kaukaz
a Azerowie maja problem
a szczególnie Alijew kasa się skończyła
a ostania wojna jak widać nie złamał Ormian.
SyøTroll
6 maja 2016 o 08:36Nie zgadzam się z panem Armenia nie jest „państwem bandyckim” tylko „państwem kaukaskim”, dotyczy to również kaukaskich republik FR, takie tam wszyscy mają standardy. Poza tym się z pańskimi wnioskami zgadzam.