Aleksander Łukaszenka w lutym 2022 roku rzekomo zwrócił się do polskich władz o umożliwienie mu przekroczenia granicy i odlotu z najbliższego lotniska. A władze polskie prawdopodobnie rozważały możliwość wysłania na Białoruś grup dywersyjnych, które miały siać spustoszenie w białoruskiej armii. Takie informacje zawiera książka polskiego dziennikarza Zbigniewa Parafianowicza, której cytaty zamieścił w sieci X publicysta Filip Dąb-Mirowski.
W książce „Polska na wojnie”, poświęconej wydarzeniom z pierwszych dni po ataku Rosji na Ukrainę, dziennikarz „Dziennika Gazety Prawnej” Zbigniew Parafianowicz pisze, że Aleksander Łukaszenka „był tak przerażony, że różnymi kanałami rozpytywał w Warszawie, czy zostanie przepuszczony przez granicę i czy będzie mógł odlecieć z najbliższego lotniska. Wiedział, że jeśli coś pójdzie nie tak, Rosjanie nie wpuszczą go do swojej przestrzeni powietrznej”.
Parafianowicz twierdzi również, że Polska była gotowa wysłać „antyreżimowe grupy dywersyjne na tyły białoruskiej armii, aby siać chaos”.
Białoruski portal „Zerkalo” zapytał autora książki „Polska na wojnie”, jakie źródła dostarczyły mu tych informacji. Zbigniew Parafianowicz uniknął bezpośredniej odpowiedzi, powołując się na potrzebę ochrony źródła, ale podzielił się kilkoma szczegółami:
– Ci ludzie pracują na szczeblach, na których podejmowane są decyzje. To nie są informacje od pracowników jakichś think tanków, to są ludzie, którzy podejmowali decyzje i kształtowali polską politykę zimą 2022 roku. I nadal ją kształtują, to dobre źródła.
Jaka była reakcja polskiego kierownictwa na prośbę Aleksandra Łukaszenki o umożliwienie mu przekroczenia granicy i skorzystania z jednego z polskich lotnisk w celu odlotu?
Zbigniew Parafianowicz mówi, że zna odpowiedź na to pytanie, ale nie może jej ujawnić. Według niego o tym, że negocjacje Łukaszenki z Polakami były bardzo intensywne, świadczy fakt, że Białoruś zezwoliła na lądowanie na swoim terytorium polskich śmigłowców wojskowych, na których delegacja ukraińska przyleciała na Białoruś 28 lutego 2022 roku na negocjacje z Rosjanami:
– O ile na początku była to umowa ustna, to potem pojawiła się pisemna i polskie śmigłowce Blackhawk wylądowały na terytorium Białorusi. To wyraźnie pokazuje niepewność, w jakiej znajdował się oficjalny Mińsk w tamtych czasach, nie rozumieli, jaką drogą pójdzie ta wojna i jaki będzie los samego Łukaszenki.
„Zerkało” zapytał także Zbigniewa Parafianowicza, o jakich antyreżimowych grupach dywersyjnych wspomniał w swojej książce. Dziennikarz twierdzi, że chodziło im konkretnie o siły paramilitarne, które miały składać się z obywateli Białorusi zmuszonych do opuszczenia swojego kraju.
„W lutym 2022 r. tych grup nie było, nie ma ich i teraz, chodziło o perspektywę powstania” – mówi dziennikarz. — Państwo polskie, w przeciwieństwie do Ukrainy, niechętnie wspiera pułk Kalinowskiego i inne białoruskie formacje wojskowe, które pojawiły się podczas tej wojny. Taka była koncepcja – w przypadku gdyby Łukaszenka zaczął wykorzystywać swoją armię do ataku na Ukrainę, należało dać Białorusinom możliwość tworzenia własnych formacji wojskowych i prowadzenia działań dywersyjnych na tyłach frontu na terytorium Białorusi.
Parafianowicz cytuje w swojej książce szerokie grono anonimowych wysokiej rangi mówców, których określa jako „ministra X”, „ministra Z” lub „osobę bliską prezydentowi”. Dlatego też znaczną część publikacji stanowia cytaty z ust anonimowych źródeł. Są wśród nich przedstawiciele otoczenia Prezydenta Andrzeja Dudy i Premiera Mateusza Morawieckiego, polscy dyplomaci, personel wojskowy oraz członkowie sztabu kryzysowego. W książce znajdują się także osobne komentarze strony ukraińskiej (również anonimowe).
Parafianowicz bada, jak i dlaczego stosunki między Warszawą a Kijowem ochłodziły się po pierwszym roku wszechstronnej pomocy dla Ukrainy oraz jaką rolę odegrali w tym przywódcy obu krajów i inni zachodni politycy.
Z książki dowiadujemy się, ża Stany Zjednoczone były przekonane, że Rosjanie zajmą Kijów w ciągu kilku dni i przygotowywały się do ewakuacji z Ukrainy 40 tys. ludzi – prawdopodobnie ich własnych obywateli, a także całej ukraińskiej elity politycznej i establishmentu. Najbardziej sceptyczny był Jake Sullivan, doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego. Zakładał, że w ciągu trzech dni, najwyżej tygodnia, wojna na Ukrainie przerodzi się w walkę partyzancką w lasach bez kontroli nad Kijowem.
Jak wynika z książki, taką ocenę Sullivan wydał już w pierwszych dniach po 24 lutego 2022 r. w rozmowie z Jakubem Kumochem, który był wówczas sekretarzem Kancelarii Prezydenta RP i kierował Departamentem Polityki Zagranicznej. To Kumoch kłócił się z Sullivanem, zapewniając go o zdolności Ukrainy do walki z Rosjanami i zwycięstwa.
Później z tych samych powodów, nie mając dostatecznej wiary w Ukrainę, USA nie chciały udzielić Siłom Zbrojnym dodatkowej pomocy w postaci ciężkiego sprzętu, choć Warszawa nalegała, aby stało się to jak najszybciej, podniosła ten temat na spotkaniu Bidena z Dudą.
Parafianowicz pisze o incydencie z 25 marca 2022 r. Boeing 737-800 NG Prezydenta RP leciał do Rzeszowa, gdzie Duda miał odbyć spotkanie z prezydentem Stanów Zjednoczonych. Samolot wiozący Prezydenta RP i Szefa Sztabu Generalnego gen. Raimunda Andrzejczaka musiał jednak awaryjnie lądować z powodu wadliwego trymera ( elementu stabilizatorów samolotu). Według autora książki piloci musieli się bardzo wysilić, aby opanować maszynę. Samolot wylądował bezpiecznie, delegacja szybko wymieniła go na inny i kontynuowała podróż. Jednak wśród możliwych przyczyn zdarzenia w dochodzeniu wzięto pod uwagę możliwy sabotaż lub próbę zamachu.
ba za nv.ua/zerkalo.io
1 komentarz
oj tam
22 listopada 2023 o 01:48Było jak było, ale ważne, że książka się sprzeda. Lud głupi wszystko kupi.