To był mecz «Veresa» – naszego rówieńskiego klubu piłkarskiego. Nieraz chodzę zobaczyć ich,jak grają. W ten dzień grali w domu.
Druga połowa. Nuda jak dla mnie. Zdążyłam już posłuchać przyśpiewek i zjeść kiełbasę. Nagle sędzia przyznaje czerwoną kartkę «naszemu». Ten nie może się z tym pogodzić. Dyskutuje, toczy pianę z ust, gestykuluje, burzy się. Sędzia wznawia mecz, ale tamten nie odpuszcza i dalej dowodzi swoich racji. Miotany emocjami nie zauważa, kiedy piłka trafia prosto do naszej bramki. «Szo strażdajesz hiernioju!» – drze się mój sąsiad obok wypluwając kątem ust słonecznik. «Veres» przegrał. Smutno mi było patrzeć, jak kibice obrażeni na piłkarzy i rozczarowani wynikiem wychodzili przed końcem meczu. Stadion pustoszał, choć «nasi» w agonii i chyba tylko z poczucia obowiązku kopali piłkę do ostatniego gwizdka sędziego.
Wyrażenie «stradaty hiernioju» należy do ukraińskiego słownika stadionowego i ulicznego. Jest to sformułowanie używane w mowie i to potocznej. Nie powinno pojawiać się na piśmie, ani w druku (tym bardziej w tej gazecie). Z całą pewnością nie może wychodzić spod ręki kobiety i nauczycielki (!). Oznacza «niepotrzebnie zawracać sobie głowę bzdurami» lub «marnować czas». Ze względu na obecność (zawoalowanego) wulgaryzmu rekomendowałabym obcokrajowcowi uczącemu się ukraińskiego zaliczyć to sformułowanie do listy struktur «kolekcjonerskich», a nie użytkowych. Można je sobie «znać dla siebie», a stosować je co najwyżej w myślach – i to tylko w uzasadnionych sytuacjach. Należy ono do tych smaczków językowych, które trudno dobrze przetłumaczyć na inny język (powodzenia dla Pana Anatolija, który tłumaczy moje felietony). Ale czy w języku polskim da się lepiej wyrazić ten stan duszy, w którym cierpisz ze złości, bezsilności i frustracji, chcąc coś zmienić, ale nie masz do tego środków? Jeśli ktoś zna takie określenie – piszcie w komentarzach!
Wracam nieraz z pracy i zaczynam przeglądać prasę, Internet oraz wiadomości. Stosunki polsko-ukraińskie jeszcze nigdy nie były gorsze niż dziś. Włączam wywiad z pewnym posłem. Rozsiadł się w Warszawie, w studiu telewizyjnym i «strażdaje», że we Lwowie wisi czerwono-czarna flaga, a przecież nie powinna. Rozważa okoliczności jej powieszenia. Analizuje swoje poczucie urażonego ego i pochyla się nad swoją zranioną duszą. Polak rozwodzi się nad niesprawiedliwością dziejów – niby to świadek historii (lat 38!). Rozwodzi się na temat polskiego honoru i dumy. Nie przekonuje go fakt, że flaga wisi «nie w Polsce». Prowadząca tłumaczy mu cierpliwie, że «nie w Polsce» oznacza «za granicą». Nie pomaga. Poseł domaga się zdjęcia. Flaga wisieć we Lwowie nie może, bo mu się to nie podoba. Obecni w studiu wyjaśniają młodzianowi, że ten symbol to złożona sprawa i niejednoznaczna. Trzeba rozumieć kontekst i okoliczności. Nic jednak do niego nie dociera. Może jakby mieszkał jak ja tutaj 10 lat, to by zrozumiał. Wysłuchałam piętnaście minut tyrady kogoś, kogo nigdy nie zobaczę, na temat flagi, na którą nie zwrócę uwagi, kiedy będę we Lwowie. W tym czasie farba fryzjerska spaliła mi włosy, bo oglądając wywiad przekroczyłam czas trzymania farby na włosach o cholerny kwadrans. Jedna czwarta godziny marudzenia o fladze, która faktycznie mi wisi… w Równem też, w centrum miasta… (!)
Wyobraźcie sobie, jak idę sobie do mojego sąsiada z góry i mu mówię: «Proszę zdjąć z okien te firany. Ich kolor przypomina mi kawę z mlekiem. Kawa z mlekiem szkodzi mi na żołądek, a poza tym mam od niej rozwolnienie». Albo konkretniej: «Ściągaj Pan te firany albo idę do Wspólnoty Mieszkaniowej i koniec z nami!» Pan Wojciech chyba padłby trupem! I wcale bym mu się nie dziwiła.
Oglądam wywiad z Panem od flagi. Czuje bezsilność. Potem jeszcze wiadomości na temat awantury o IPN. Komentarz za komentarzem. I «polskie obozy śmierci», które przecież nie były polskie, ale to już nikogo nie obchodzi – bo sformułowanie jest już tak powszechne w mediach jak reklama «tanio sprzedam» albo «dam pracę».
Wchodzę na zajęcia. Siadam przy stole ze swoimi uczniami. Od tych wszystkich informacji i komentarzy, które chłonę, bywam w takim nastroju, jak ci kibice, którzy rozczarowani wychodzą z meczu przed końcem. Moi uczniowie spokojnie siadają do zajęć. Wyciągają książki. Przyszli się uczyć polskiego i sensownie spędzić czas. Patrzę na nich. «Wiecie, co się dzieje?» – pytam posępnie. «Gdzie»? – odpowiadają pytaniem, z wielkimi oczami. «No w ogóle, na linii Polska–Ukraina…» «A! To!» – mówią z autentycznym westchnieniem ulgi. Ktoś machnął ręka uspokojony. Widać, nie o takich skandalach bali się usłyszeć. Dzięki Bogu! W tym momencie przypomniał mi się kibic ze stadionu i mecz Veresa.
Jeśli Polska i Ukraina grają w jednej drużynie to nie warto «strażdaty hiernioju». Inaczej wbiją nam takiego gola, ze przegramy ten mecz. Nie tylko nie awansujemy do wyższej ligi, ale wszyscy wypadniemy z ostatniej.
P. S.: Panie Wojciechu, niech Pan nie ściąga tych zasłon. Szczerze mnie denerwują, ale może jakoś to przeżyję.
Ewa Mańkowska / Monitor Wołyński
12 komentarzy
Stanisław
3 marca 2018 o 00:54Pani Ewo.
Jeśli kolory nie mają znaczenia to dlaczego obok czarno-czerwonej nie wisi beżowo-czarna? Wszak więcej Ukraińców otrzymało ordena z taką lentoczką…
A nie wisi bo wszystkim to wisi czy też nie wisi, bo nad nią (stonką) paragraf wisi?
A jeśli wszystkim wisi, to dlaczego zatem nad Lwowem nie wisi biało-czerwona jako najczęściej tam spotykana w historii dziejów?
PS. a termin „hiernoj” przetłumaczył bym jako „xxujniarz” lub „xxujrak”. Jak pod xx podstawiłem „ch” to jakiś filtr mi od razu ekspirował komentarz 🙂
PS2. Symbole to skrót do tożsamości i poglądów. Jeśli komuś symbole wiszą to korzenie ma jak jednoroczna bylina.
pyra
3 marca 2018 o 07:22a mi nie wisi że ta flaga tam wisi – bo to byłe (i jest) flaga tych którzy rżnęli nasze kobiety i dzieci na pół. I dopóki tam wisi to dla mnie nie jest to partner do rozmów. To tak jakby Niemcy zrobili tablicę pamiątkową ku pamięci operatorów piecy w obozach…. przecież „walczyli i pracowali” dla „wielkich niemiec” tak jak ci rżnęli w pocie czoła ku chwale „ukrainy”.
Mike
3 marca 2018 o 09:45Artykuł jest w swojej wymowie podły, ponieważ morał z niego taki: Nic się nie stało, grajmy dalej RAZEM. Bzdura do kwadratu, polityka Ukraińska od 2015 co najmniej idzie na zwarcie z Polską. Dziwi mnie, że ta Pani tego nie widzi? Czy nie widzie banderyzacji Ukrainy ? Pal licho flagi, ale wymowa tych flag jest jednoznaczna, to tak jakby Polakom napluli w twarz. To tak jakby Niemcy wieszali flagi hitlerowskie. NIE WIDZI TEGO PANI ?????
Pafnucy
3 marca 2018 o 16:51Idąc tym tokiem rozumowania Niemcy mogą śmiało wieszać hitlerowskie flagi na urzędach i w centrach miast i nie powinno to Palakom przeszkadzać. Przecież flagi są w innym kraju i nie do końca są tylko symbolem nazizmu. W latach 30 nie kojarzyły się źle. Adolf postawił Niemcy na nogi po hańbie wersalu i upadku gospodarki. Zbudował silną armię i autostrady. Ludziom żyło się zdecydowanie lepiej. I to wszystko pod flagą III Rzeszy niemieckiej. Jak to pani Ewa napisała, że też liczy się kontekst. Nie zawsze 38 latek może „czuć” takie rzeczy. Czy komuś w Polsce „wisi” flaga ze swastyką w niemieckim mieście?
Paul_78
3 marca 2018 o 16:58:)), taki kraj jacy bohaterowie.
Muni
3 marca 2018 o 20:26To nie jest jakaś tam flaga i jakieś tam kolory. Podchodząc do tego w ten sposób mógłbym jutro wywiesić flagę ze swastyką?
Ad
3 marca 2018 o 21:40Przypomnial sie Konstanty Rokossowski pisal, czy talk, mowil po Polsku, etnicznie byl Polakiem. Ale w sensie politycznym Sowietem Rosjaninem. Tak jak autorka jest banderowka i Ukrainka
gegroza
3 marca 2018 o 23:25trudno się kobiecie dziwić. Po pierwsze tam mieszka. Po drugie zyje pośród Ukraińców więc musi ( choć częściowo) uznać ich racje. Po trzecie nie chce mieć powybijanych okien. po czwarte – ogromna część polaków na wschodzie zatraciło tożsamość (czy nam sie to podoba czy nie).
spisek
4 marca 2018 o 11:22no tak, jak niemcy będą wywieszać flagi ze swastyką to nam nic do tego, bo to zagranica.
spisek
4 marca 2018 o 11:27zbrodniarze, ludobójcy i demony. na takich bohaterach buduje ukraina swoją historię. nam nic do tego.
pewnie, że nie. a ukraińcom nic do tego, że niedlugo zamkniemy i zaminujemy granicę z tym Mordorem.
Basia
4 marca 2018 o 16:30To niech Pani powiesi flagę III Rzeszy i zobaczymy czy kolory nie mają znaczenia. Cały ten tekst to bełkot i sprytna manipulacja. A Polska i Ukraina nie grają w jednej drużynie i nie wiem skąd w ogóle taki pomysł?
Łzy Matki
13 marca 2018 o 21:31Bandorowskie dyrdymały, niby Polak – a żmija faszystowska.
Ten znak, flaga jest symbolem jednych z największych wynaturzeń człowieka – zezwierzęcenia – wyjątkowego.
Nie będę pisał o wyjątkowości tych zachowań, ale napiszę jedno obecni gloryfikujący banderyzm są podobnie zezwierzęceni bo to jedyni którzy zbrodnie 2WŚ do dziś gloryfikują i zbrodniarzy sadystów na pomnikach stawiają.
Mam nadzieję że taki twór połączony nienawiścią sam w końcu się zniszczy.
Demografia z 52mln w ciągu 30 lat jest na papierze 38mln, a rzeczywiście?? Dodatkowo wyjechały młode osoby, ambitne, pracowite, a kto został?
Rękami i nogami się bronią przed powrotem, dzieci sami spolszczają stroniąc od nauki banderowskiego.
W następnym pokoleniu będą Polakami…
Oto ta wielka upaina