Jak informowaliśmy, dziennik BILD ujawnił plany Bundeswehry, z których wynika, że Niemcy przygotowują się do ewentualnego rosyjskiego ataku na państwa NATO latem 2025 roku. Wcześniej podobny scenariusz opisywały inne zachodnie media oraz Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Na co może liczyć Rosja? Portal Charter97.org o komentarz poprosił politologa i prezesa Instytutu Spraw Publicznych (IVO) (Bratysława) Grigorija Mieseżnikowa:
— Jeśli weźmiemy pod uwagę analityczne notatki zachodnich wywiadów (w tym niemieckich), że Rosja przygotowuje się do ataku na Zachód i rozważa taką możliwość, to informacja taka pojawia się już od kilku miesięcy. Ale Rosja może liczyć tylko na jedno, ponieważ w wojnie konwencjonalnej nie osiągnie prawdziwego sukcesu. Jeśli Kreml naprawdę będzie chciał zaatakować Zachód, zda się wyłącznie na broń nuklearną.
Ale Zachód też nie śpi, więc jeśli pojawią się absolutnie konkretne informacje, że Rosja zamierza zaatakować, wcale nie wykluczam w tym przypadku możliwości uderzenia wyprzedzającego z Zachodu. Zachód po prostu nie będzie miał innej możliwości niż przeprowadzenie tego wyprzedzającego uderzenia w celu zneutralizowania potencjału nuklearnego Federacji Rosyjskiej.
Czy Rosja w ogóle się na to zdecyduje? Nie wykluczam takiej możliwości i choć nie wydaje mi się, że całe rosyjskie kierownictwo zwariowało, to nie jest jasne, co siedzi w głowie Putina. Trudno sobie oczywiście wyobrazić, że tak się stanie. Ale fakt, że piszą o tym poważne media, że mówią o tym poważni analitycy, a także wycieki informacji, sugeruje, że Zachód przynajmniej tymi problemami się zajmuje. Tak więc sprawa jest poważna.
— BILD pisze, że Łukaszenka również mógł być zaangażowany w taki atak, w szczególności w natarcie korytarzem suwalskim na Kaliningrad. Czy białoruski dyktator jest zdolny do wojny z krajami NATO?
„Łukaszenka będzie po prostu do tego zmuszony. Jeśli chodzi o politykę wobec Zachodu, jest on kompletnym lokajem Rosji. Trudno sobie wyobrazić sytuację, w której, jeśli Putin rzeczywiście się na to zdecyduje, nie będzie mógł w tę sprawę zaangażować Łukaszenki. Nie wyobrażam sobie też, żeby Łukaszenka odmówił.
Jeśli rozważana jest już możliwość rzeczywistego konfliktu zbrojnego na dużą skalę z Zachodem, a Łukaszenka nagle się podda, Putin go po prostu usunie.
— Czego można się spodziewać w odpowiedzi, jeśli taki scenariusz zostanie uruchomiony? Czy dojdzie do uderzeń na terytorium Białorusi?
— Kilka miesięcy temu ukazał się wywiad z ekspertem ds. broni jądrowej Pawłem Łuzinem (pracownik naukowy Jamestown Foundation, amerykańskiego think tanku – red.), który powiedział nam ciekawą rzecz. Łuzin twierdzi, że Rosja ma 12 centrów kontroli użycia broni jądrowej. Atak nie obejmie wszystkich obiektów, w których znajduje się broń jądrowa, ale te 12 miejsc, które są w jakiś sposób włączone w mechanizm podejmowania decyzji i przekazywania tych decyzji do konkretnego wykorzystania.
Niewykluczone, że takiego ośrodka na terytorium Białorusi po prostu nie ma. Tak, najwyraźniej są tam jakieś instalacje – nawet rakiety z głowicami jądrowymi. Ale jeśli polegamy na analizie Łuzina, nie ma potrzeby uderzania we wszystkie obiekty z bronią jądrową.
Swoją drogą opracował też scenariusz, że Zachód, jeśli zaistnieje taka sytuacja, po prostu przejmie kontrolę nad ośrodkami decyzyjnymi. Ale ja już na podstawie analizy Łuzina wyciągnąłem taki wniosek, że ataku ostrzegawczego nie będzie, a ośrodki te zostaną zneutralizowane.
Nie można jednak całkowicie wykluczyć uderzeń ostrzegawczych.
Oczywiście jest to potworna opcja. Jeśli Putin odważy się to zrobić, potwierdzą się słowa tych, którzy mówili, że Putin jest nie tylko najniebezpieczniejszym politykiem, ale najniebezpieczniejszym człowiekiem w całej historii ludzkości. Decyzja o użyciu broni jądrowej w konfrontacji z Zachodem może po prostu doprowadzić do końca życia na Ziemi.
— Czy Białoruś jest słabym ogniwem w tym planie? Przecież wiemy, że nastroje antywojenne są dość wysokie nawet wśród białoruskiej armii?
— Jeśli Putin liczy tylko na wojnę konwencjonalną – tak. Z geopolitycznego punktu widzenia bardzo ważne jest to, że postrzega Białoruś jako trampolinę do dalszego podboju Europy. W tym przypadku oczywiście może odegrać pewną rolę.
Ale jeśli jest zdecydowany użyć broni jądrowej, to takie znaczenie będzie mniejsze. Ale jeśli faktycznie ludzie w białoruskim establishmencie wojskowym są nastawieni przeciwko wojnie, jest to pozytywny czynnik dla ogólnej sytuacji, który może utrudnić Putinowi realizację jego planów.
charter97.org
2 komentarzy
qumaty
15 stycznia 2024 o 19:55trochę dziennikarskie fantasmagorie.. Bild od dawna jest uważany za kanał do straszenia Zachodu przez ruskich. Czego tam już nie było… Owszem rosja ma od dawna plany hybrydowej operacji przeciwko krajom baltyckim. Nietrudne zresztą do przewidzenia. Wystarczy popatrzeć jak rodziły się na wschodzie Ukrainy „ługanda” i „donbabwe”. Demonstracje aktywistów, cicha pomoc militarna z rosji i Republika Ludowa Łatgalia gotowa. Do tego trochę cyberataków, dywersji, oburzenia w rosji i straszenia atomem. Starczy bezkarnie wyrwać kawałek z jednego tylo kraju by mit NATO runął. Tyle, że te plany to trochę takie same chciejstwo jak na Ukrainie. Gdzie pewność że będą kwiatami witani? Kto normalny tęskni dziś za „ruskim mirem”? Mogą owszem coś hybrydowo próbować. Ok, ale wojna atomowa? Uderzenia wyprzedzające? Co autor pali? Na pewno Zachód pierwszy tego nie zrobi. Najwyżej odpowie zaatakowany i też pewnie nie od razu atomowo. Są już ciekawsze opcje. Przegooglujcie sobie hasło „słupy boga”
biruba
16 stycznia 2024 o 19:14To są jakieś wymysły oderwanych od rzeczywistości osób które nakręcają spiralę strachu w określonych celach, finansowych, dyplomatycznych, politycznych. Nie będzie żadnej wojny atomowej. Wojna atomowa – to ostateczność, a nie jak napisano tutaj „Jeśli Kreml naprawdę będzie chciał zaatakować Zachód, zda się wyłącznie na broń nuklearną”. Tej wojny nikt nie wygra i jak to to powiedział Putin „my pójdziemy do nieba a oni do piekła”… to jedyna „korzyść” z tej wojny. Nie po to Ruskie chwalą się że dążą do demilitaryzacji Ukrainy i NATO poprzez wyczerpanie klasycznych sił zbrojnych Zachodniej Europy aby na koniec walnąć atomówką, gdzie tu logika?