Po raz pierwszy od początku wojny Rosji z Ukrainą na ulice rosyjskich miast wyszły wielotysięczne tłumy, protestując przeciwko polityce władz Putina. W Moskwie przez kilka godzin demonstrowało ok. 5 tys. lekarzy, pracowników służby zdrowia i pacjentów. W Petersburgu 500 osób protestowało przeciwko „propagandzie nienawiści”. Przerażone władze bezskutecznie usiłowały zablokować protest.
W Moskwie nie wznoszono w niedzielę haseł politycznych – protest miał charakter socjalny. Lekarze domagali się podwyżek płac i sprzeciwiali się masowej likwidacji placówek zdrowia. Na plakatach widniały jednak także hasła: „Pieniądze na medycynę, a nie na wojnę!” i „Wowa, nie lecz się!” – skierowane do Putina.
Kremlowskie media pominęły protest całkowitym milczeniem. Aby na demonstrację przyszło mniej osób władze ogłosiły w niedzielę „Dzień Zdrowia”. Na niewiele się to jednak zdało.
Z kolei demonstracja w Sankt Petersburgu miała już zdecydowanie wydźwięk polityczny. Protestowano przeciwko działaniom władz, a także wypowiedziom rządzących polityków i dziennikarzy państwowych, których oskarżano o „propagandę nienawiści”.
„Protesty będą narastać. Dla przywódcy kraju to bardzo niebezpieczne kiedy ludzie muszą wybierać między nim a kaszą w garnku. Z tą kaszą będzie coraz gorzej i z pieniędzmi w systemie państwa też. Skąd wziąć te pieniądze, żeby wszystkich uspokoić?” – pytał w TV „Dożdż” znany rosyjski politolog Gleb Pawłowski.
Kresy24.pl / youtube, podrobnosti.ua
3 komentarzy
WolandX
3 listopada 2014 o 23:30Oby tak dalej Rosjanie.
Frodo
4 listopada 2014 o 00:55No proszę, są jeszcze w Rosji mądrzy ludzie. Tak trzymać.
Hansgazela2
4 listopada 2014 o 08:21są jeszcze mądrzy i odważni rosjanie