Amerykański historyk Timothy Snyder zabrał głos w/s obchodów 75 rocznicy zbrodni w Babim Jarze.
Snyder jest jednym z niewielu zachodnich historyków zajmujących się Ukrainą, a szerzej: obszarem dawnej Rzeczypospolitej, w sposób profesjonalny (abstrahujemy tutaj od jego światopoglądu).
Jego fundamentalna praca „Skrwawione Ziemie. Europa między Hitlerem a Stalinem” została przetłumaczona na wiele języków, a w Polsce już dawno zniknęła z księgarskich półek.
Przypomnijmy: Babi Jar to umowna nazwa dla masowych mordów dokonanych przez Niemców na Żydach w latach 1941-43 na terenie Związku Radzieckiego. W samym wąwozie mogło zginąć 35 tys. starozakonnych.
Amerykański profesor był gościem państwowych uroczystości, a następnie dokonał podsumowania polityki historycznej Kijowa oraz ukraińskich tradycji politycznych.
Wydaje się, że tym, co chciał zaakcentować w kwestii pierwszej, była właściwa decyzja władz ukraińskich, by upamiętnić pomordowanych mieszkańców tej ziemi: Żydów, Ukraińców, Polaków…
Po wtóre Snyder mówił o trzech aspektach łączących „przeszłe traumy” ze współczesnością (bez względu, czy mowa o sytuacji, w której nasi sąsiedzi posiadali własne państwo, czy też nie).
Pierwszym aspektem byłby stopień obywatelskości społeczeństwa, który został sprowadzony do zera w czasie Wielkiego Głodu. Ta trauma została przezwyciężona przez kolejne odsłony Majdanu: w 1991, 2004 i 2013-14.
Drugi pomost stanowiłby poziom zaufania Ukraińców do państwa. Trudno, by takie zaufanie kwitło, gdy państwo nie jest uznawane za swoje. Snyder uważa, że w tym aspekcie jest do zrobienia najwięcej.
I po trzecie chodziłoby o odpowiedzialność polityków, którzy ze względu na swoje oligarchiczne na ogół pochodzenie mają wiele instrumentów pozademokratycznych, którymi mogą społeczeństwo osłabiać… bądź wzmacniać.
Prefiguracją dla obecnej oligarchii – to już nasze dopowiedzenie – byłaby kresowa magnateria XVI-XVIII wieku, którą chyba najlepiej – jako grupę – symbolizuje Jeremi Wiśniowiecki.
Zachęcamy do komentowania materiału na naszym oficjalnym fanpage’u: https://www.facebook.com/semperkresy/
Kresy24.pl/
4 komentarzy
Radosław
30 września 2016 o 06:03Jeremi Wiśniowiecki był jednak patriotą, czego nie można powiedzieć np. o ukraińskimi oligarsze Rinacie Achmetowie. Za własne pieniądze finansował wojsko, które walczyło z powstaniem Chmielnickiego i w trakcie tej walki zmarł. Niedoceniony za życia jako wódz (podówczas był najlepszym polskim strategiem) i jako gospodarz. Jako wojewoda ruski doprowadził wojewówdztwo ruskie do rozkwitu.
SyøTroll
30 września 2016 o 09:49Patriotami są ci którzy chcą budować dobrobyt i dobre imię ojczyzny, a nie ci co powołując się na patriotyzm rżną współobywateli. Rinat Achmetow bardziej przypomina patriotę niż obecna ekipa kijowska, co z tego że nie chce na patriotyzmie tracić. Żaden oligarcha nie chce.
Efendi
30 września 2016 o 15:10Pan tak dobrze zna Rinata? Na pewno on twój brat…..
zdzicho
1 października 2016 o 08:17Wiśniowiecki był patriotą o ile Rzeczpospolita dbała o przywileje i wiodącą pozycję takich jak on. gdyby tylko uderzyła w jego kastę natychmiast jego patriotyzm by się skończył. Był zwykłym koniunkturalistą, który w 1637 roku w okresie szalejącej kontrreformacji i jezuickiego terroru, dobrze wyczuł kierunek wiatru i przeszedł na katolicyzm czym oderwał się od własnego środowiska i otoczenia z którego się wywodził.