Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) zlikwidowała kolejne procedery korupcyjne, dotyczące pomocy w unikaniu służby wojskowej i wyjeździe za granię – poinformowano we wtorek na stronie SBU.
Tym razem w ręce funkcjonariuszy wpadli przedstawiciele policji, urzędu zajmującego się żeglugą i transportem wodnym oraz były diakon Cerkwi Patriarchatu Moskiewskiego.
Jak podaje SBU, w obwodzie odeskim zatrzymano pracownika portu w Izmaile oraz urzędnika Dunajskiej Komisji Kwalifikacyjnej Państwowej Służby Transportu Morskiego i Żeglugi Śródlądowej.
W zamian za łapówki załatwiali oni mężczyznom podlegającym służbie wojskowej możliwość opuszczenia Ukrainy w charakterze nawigatorów statków handlowych.
„Pomagali” swoim klientom zdać egzamin, by uzyskali odpowiednie kwalifikacje” – podaje SBU.
Koszt takiej „usługi” wahał się od 700 USD do 1,2 tys. USD. Kwota uzależniona była od zasobności portfela klienta oraz stopnia zaawansowania w umiejętnościach niezbędnych do nawigowania jednostkami pływającymi. Obaj zostali złapani na gorącym uczynku, przy przyjmowaniu korzyści majątkowej. Grozi im do 10 lat więzienia.
Również w obwodzie odeskim SBU zatrzymała byłego diakona Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej (Patriarchatu Moskiewskiego), który umożliwiał mężczyznom podlegającym obowiązkowi wojskowemu wyjazd za granicę pod płaszczykiem osoby duchownej lub przygotowującej się do roli kapłana.
Podejrzany wpisywał chętnych na „listę misjonarzy”, którzy wyjeżdżali za granicę w imieniu zwierzchnika eparchii (odpowiednik diecezji) w celu realizacji interesów Cerkwi.
Następnie składał listę w Państwowej Służbie ds. Polityki Etnicznej i Wolności Słowa z dobrze umotywowaną argumentacją świadczącą o konieczności wyjazdu fałszywych sług Cerkwi poza granice Ukrainy. Koszt miejsca na liście wynosił od 4500 USD wzwyż. Kwota zależała od pilności wyjazdu i możliwości finansowych klientów.
Byłemu diakonowi udało się wysłać za granicę sześć osób. Został przyłapany na gorącym uczynku. Grozi mu do 9 lat pozbawienia wolności i konfiskata mienia.
W Kijowie, SBU aresztował byłego funkcjonariusz rozwiązanej w 2015 roku milicji. Mężczyzna zrezygnował ze służby i w 2009 roku założył własną agencję detektywistyczną, której działalność polegała na zbieraniu poufnych informacji o osobach, którymi zainteresowani byli zleceniodawcy. Informacje te obejmowały adresy zamieszkania, numery samochodów i telefonów komórkowych.
Aby mieć dostęp do takich danych, „detektyw” wciągnął w nielegalny proceder swojego znajomego, czynnego funkcjonariusza obecnej policji, który miał dostęp do baz danych organów ścigania. Średni koszt jednego „dossier” wynosił równowartość co najmniej 200 USD, kwota ta zależała od ilości informacji, jakie udało się zebrać.
Zapłatę za „usługi” przestępca otrzymywał na konto swojego bliskiego krewnego. Policjant został zawieszony w czynnościach służbowych. Obu przestępcom grozi kara 6 lat pozbawienia wolności.
RTR na podst. PAP
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!