Co najmniej od 2014 roku, Aleksander Łukaszenka przestał być nazywany w dyskursie politycznym „ostatnim dyktatorem Europy”. Wtedy to, zapraszając do Mińska przywódców „normandzkiej czwórki”, którzy na Białorusi dyskutowali o uregulowaniu sytuacji na Ukrainie, wzbił się niczym gołąbek pokoju, dyktatorskie miano pozostawiając rosyjskiemu koledze.
Po niemal siedmiu latach o „ostatnim dyktatorze Europy” przypomniała nowa administracja Białego Domu.
8 marca sekretarz stanu USA Anthony Blinken zapewniał, że Waszyngton będzie nadal zabiegał o uwolnienie więźniów politycznych na Białorusi. Wspomniał też o uwięzionej Marii Kolesnikowej, jednej z trzech liderek kampanii wyborczej Swietłany Tichanowskiej: „Zmobilizowała kobiety w całym kraju do protestu przeciwko rządom Aleksandra Łukaszenki, ostatniego dyktatora w Europie”.
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!