
Obraz ilustracyjny: AI
Cuda na wojnie się zdarzają? Tak, ale tylko odważnym.
Na jednym z odcinków frontu wschodniego w rejonie Płoszczanki pod Łymanem 8-miu, a potem już tylko 3-ch ukraińskich żołnierzy przez dwa dni powstrzymywało szturm całej 120-osobowej rosyjskiej kompanii i ostatecznie wybiło ją niemal do zera.
O niesamowitym boju, który miał miejsce jeszcze w grudniu 2022 roku opowiada dowódca tej ukraińskiej drużyny, Andrej Doktorenko “Dok”, który za męstwo w tej walce otrzymał wraz z pozostałymi od prezydenta tytuł Bohatera Ukrainy.
W tamtym czasie “Dok” był dowódcą kompanii batalionu zmechanizowanego “Fireflies” z 66 Brygady, ale faktycznie miał zaledwie 7-miu żołnierzy piechoty, z którymi zajął okop na wysuniętej pozycji na wzgórzu, by osłaniać przegrupowanie oddziałów ukraińskich.
Do ataku na tym odcinku ruszyła cała rosyjska kompania, przewaga wroga była więc 15-krotna. Mimo to ludzie “Doka” od wczesnego ranka aż do północy odpierali szturm za szturmem, zadając Rosjanom coraz większe straty.
Nie zginął żaden z ukraińskich żołnierzy, ale niemal cała broń, którą mieli, odmówiła w końcu posłuszeństwa, zacinała się raz za razem. Widząc, że część jego ludzi wkrótce będzie musiała walczyć gołymi rękami, “Dok” odesłał 5-ciu z nich na tyły, wybrał karabinki, które jeszcze były w miarę sprawne i z dwoma pozostałymi postanowił dalej utrzymywać pozycję.
“Dostałem przez radio zgodę dowództwa na odejście z pozycji, ale wiedziałem, czym to grozi. Gdybyśmy przestali bronić tego odcinka, Rosjanie mogliby szybko okrążyć nasze oddziały przegrupowujące się na tyłach. Poza tym kiedy wiesz, ilu twoich kolegów oddało wcześniej życie, by zdobyć to wzgórze, nie chcesz tak łatwo zostawiać go wrogowi” – przyznaje “Dok”.
Kolejnego dnia Rosjanie dostali uzupełnienie i znowu ruszyli do szturmów, ale nadal udawało się ich odpierać. Aż w końcu z całej rosyjskiej kompanii… nic nie zostało. Pozycja została utrzymana.
Wkrótce wróg podciągnął więc na ten odcinek i rzucił do boju pełny batalion, ale do tego czasu również Ukraińcy podciągnęli swoje posiłki i sprzęt. Ludzie “Doka” nie byli więc już sami. Wywiązał się kolejny zażarty bój, w którym siły ukraińskiej 66 Brygady ostatecznie zniszczyły niemal cały wspomniany batalion i – uwaga – nie poniosły przy tym żadnych strat, oprócz kilku rannych!
“Widzieliśmy potem z daleka jak Rosjanie masowo wrzucają i wywożą trupy swoich żołnierzy Kamazami” – opowiada w nagraniu ukraiński dowódca.
Takie sytuacje nie zdarzają się w tej wojnie zbyt często, ale nie są też tak bardzo odosobnione. To zapewne jeden z powodów, dla których postępy Rosjan są tak mizerne, a ich “mięsne szturmy” często kończą się ich całkowitą zagładą.
Być może w tym starciu Ukraińcom sprzyjało dogodne położenie terenowe ich pozycji i to, że Rosjanie nie mieli tam zapewne artylerii. Nie zmienia to jednak faktu, że była to obrona absolutnie bohaterska.
Zobacz także najważniejsze zdarzenie wojenne ostatniej nocy: Wybucha i płonie! Gdzie? Wszędzie. Ale Saratów oberwał najbardziej (WIDEO).
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!