Prezydent Rosji Władimir Putin powiedział wczoraj w Finlandii, że letnie masowe, regularne demonstracje w Moskwie to wynik „przedwyborczego napięcia”, a działania rosyjskiego państwa nie odbiegają od działań organów w innych państwach w przypadku gwałtownych demonstracji, a nawet bywają łagodniejsze. Problem w tym, że kandydaci opozycji pod pretekstem sfałszowania podpisów pod kandydaturami bądź przedstawienia nieważnych podpisów nie zostali dopuszczeni do lokalnych wyborów i stąd protesty, na które władza odpowiada represjami. Co więcej, niezarejestrowani kandydaci są wtrącani do więzienia.
Moskiewski sąd odrzucił właśnie apelację opozycyjnego polityka Dmitrija Gudkowa, któremu rejestracji odmówiły moskiewska, a potem centralna komusja wyborcza. Sąd stwierdził, że decyzje obu komisji są legalne.
Prawnicy Gudkowa podkreślali, że decyzje były politycznie motywowane i nie miały podstawy prawnej.
Gudkow to właśnie jeden z opozycyjnych działaczy z Moskwy nie dopuszczonych do wyborów lokalnych.
Na razie sąd uwzględnił apelację tylko jednego kandydata opozycji, Siergieja Mitrochina z partii Jabłoko.
Dodać należy, że Gudkow siedzi obecnie w areszcie. Dostał 30-dniowy wyrok za udział w demonstracji w obronie wolnych wyborów 27 lipca.
Wczoraj aresztowana została inna działaczka nie dopuszczona do wyborów, Julia Galiamina. Stało się to zaraz po tym, jak odsiedziała wyrok 15 dni areszt za udział w protestach 3 sierpnia. A wcześniej odsiedziała 10 dni za udział w protestach 27 lipca.
Oprac. MaH, rferl.org
fot. Kiriłł Kołczanow, CC BY-SA 2.0
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!