Kiedy do resortu energetyki Litwy wpłynęło oficjalne pismo białoruskiego rządu dotyczące budowanej elektrowni jądrowej w Ostrowcu, najpierw długo na nie patrzyli, a potem powpadali ze śmiechu pod biurka. Publikuje go portal 15min.lt.
Dokument pod tytułem „Ocena wpływu Ostrowieckiej Elektrowni Atomowej na środowisko naturalne” został przygotowany przez rządowych ekspertów białoruskiego Ministerstwa Energetyki. Ma zawierać specyfikację i techniczne parametry tej elektrowni, a także m.in. szczegóły budowy i montażu reaktora.
Zerknijmy więc na ten międzynarodowy dokument, który przysłali urzędnicy Aleksandra Łukaszenki. Widać wyraźnie, że przy jego sporządzaniu tłumacz Google był ostro używany: „Wzdłuż przegródki, która znajduje się na terytorium fabryki, stacja kolejowa roślina przede wszystkim przeznaczona, żeby usunąć przepuściła i otrzymać nową pliwę”.
„Stacja z przemysłowym pokojem gościnnym, zebrała trzy zapiski: zewnętrzny płot, podstawowy korpus. Filar ramienia reaktora okręt podtrzymuje i określony pierścień filaru, przymocowany do fundamentu w gospodarstwie” – tak białoruscy specjaliści tłumaczą sposób, w jaki chcą zamontować reaktor. „Siateczki ruchomego mieszania i z pierogiem fragment” – dodają.
Zapewniają też, że po zamontowaniu reaktor będzie pracować bezpiecznie. „Spuszczą w dół między korpusem i wałem rdzenia i przez dziurki w dnie szybu i pierścienia potwierdzonych kamer są telewizory” – uspokajają.
A gdyby ktoś miał jeszcze jakieś wątpliwości, to „Uzbekistan uważa udoskonalenia dysku Sama VAS-3, który potem zastąpi dysk Sama przeznaczona aby zmienić życie zużytych”.
Litewscy urzędnicy podejrzewają, że białoruskim specjalistom chodziło tu o opis dysków monitorujących. Nie wiedzą jednak kim jest Sam, o czyje „zużyte życia” chodzi i co ma do tego Uzbekistan, który w ogóle nie ma nic wspólnego z budową białoruskiej elektrowni atomowej.
Białoruskie władze upierają się jednak, że „poprawić Republiki Uzbekistan i jak wszystkie rośliny konkurencyjność, system makijażu – przedmuchiwania, zmienić życie zniszczonych”.
W piśmie są też fragmenty brzmiące tajemniczo, a nawet mistycznie i zawierające dziwne słowa, których Google’owi najwyraźniej w ogóle nie udało się przetłumaczyć: „Co natomiast dotyczy aux ogatelnoy temat pracy – rezerwuary oczyszczania dmucha off wewnętrznego ognia zachowania”.
Jedna z technicznych charakterystyk reaktora opisana jest natomiast bardzo zwięźle: „Próby świadków”. Tak więc np. zamiast przetłumaczyć z angielskiego „plant” jako „zakład”, Google podał inne znaczenie tego słowa – „roślina”.
„Cóż, to świadczy jaki stosunek do swojej pracy mają budowniczy białoruskiej elektrowni jądrowej. Jeśli można budować jak popadnie, to i rządowe dokumenty można tłumaczyć przez Google’a” – skomentował przysłany z Mińska dokument rządowy były wiceminister energetyki Litwy Romas Szwiadas.
Nie dziwi go także niedawna informacja o zawaleniu się części konstrukcji budowanej białoruskiej elektrowni. „Aleksander Łukaszenka jest tam ważniejszy niż bezpieczeństwo jądrowe. On określa terminy, w których budowa ma zostać zakończona. Więc wszyscy się spieszą, żeby się nie narazić. To co się dziwić, że potem walą się ściany” – mówi ekspert.
Sprawę skomentował też oficjalnie litewski minister energetyki Rokas Masiulis. „Chciałbym wierzyć, że tłumaczenie przez białoruskie władze swoich dokumentów przy pomocy tłumacza Google to jakieś nieporozumienie. Kiedy chodzi o bezpieczeństwo jądrowej nie ma prawa być takich nieporozumień” – podkreślił.
Celem wysłania pisma przez białoruski rząd miało być rozwianie obaw władz Litwy, co do bezpieczeństwa budowanej tuż pod litewską granicą elektrowni jądrowej. Nie wątpimy, że teraz wszystko jest już jasne i nie ma żadnego powodu do niepokoju…
Czytaj także: Białoruska elektrownia jądrowa jeszcze nie powstała, a już się zawaliła! (FOTO)
Kresy24.pl
3 komentarzy
jubus
10 maja 2016 o 20:42Może tłumacz był akurat niedysponowany.
SyøTroll
13 czerwca 2016 o 11:26Kiedyś w Jordanii kupiłem „polskojęzyczny przewodnik po Jordanii” korzystający z analogicznego „polskiego”. Wydany staraniem zarówno ich Króla jak i ich MSZ.
Tak łatwiej.
ups
25 grudnia 2017 o 17:41Ja nadal nie wiem czy jest tam lapacz rdzenia i czy wody jest wystarczająco.